Cała Polska chroni dzieci !

Dwadzieścia minut dziennie, codziennie.

Kontent, który oram, jest mocno nieświeży, ale czasem to tak jest, że niby gdzieś się łapie jakieś odpryski, ale za mało, by raz przysiąść i się skoncentrować. Stało się dziś, gdy znajoma (ohai, ^roback) zalinkowała taką oto bajkę, którą zrazu obejrzało się nie bez nadziei na jakąś zabawną i/ lub żenującą końcówkę. Trochę nie, bo film wprawdzie słaby, ale żeby aż godzien hejtnotki, to nie. W sumie, miła baśń zrobiona przez miłych ludzi o tym, że czasem nie wychodzi i że warto się zastanowić, zanim się podejmie decyzję o rozwodzie, bo dzieci potem płaczą.

[SAPKOWSKI OVERDOSE: NIE CIERPIĘ MALUTKICH DZIECI. Ale jeszcze bardziej napierdalania dziećmi w rozwodników]

Oraz panicznie boję się miłych ludzi, bo są mili, dopóki nie naruszasz ich miłego, poukładanego świata, o ile się przy nich nie wychylasz. W innym przypadku czai się otchłań, oblężona twierdza i spisek powszechny.

W ramach kampanii Przeciw Rozwodom zrealizowano jeszcze cztery filmiki, dodatkowo plakaty, billboardy i spot radiowy, a wszystko to zlecenie Fundacji Mama i Tata, dla której, jak czytamy

…najważniejsza jest rodzina i dobro dzieci. To im staramy się przekazać to, co najcenniejsze. Dlatego niepokój i sprzeciw budzi wszystko, co może mieć negatywny wpływ na ich psychikę i wychowanie.

We mnie też, bo jakkolwiek nie cierpię malutkich dzieci, to jest spora szansa, że dożyję starości i będę żyć w społeczeństwie składających się z dzisiejszych malutkich dzieci. Oraz jestem cała za tym, by wzrastały w szczęśliwych, kochających się rodzinach.

Tyle, że niewiele mnie interesuje, co się na tę rodzinę składa, bo i czemu miałoby mnie to interesować. Czemu zatem interesuje Fundację Mama i Tata, nie wiem. Argumentacja idzie jakoś tak:

Osobisty przykład życia matki i ojca jest fundamentem kształtującym w dzieciach świat wartości, wrażliwość społeczną oraz obraz kobiety i mężczyzny. Przyznanie parom homoseksualnym przywileju wychowywania dzieci uzasadnionego wyłącznie chęcią jego posiadania odbywa się zawsze kosztem prawa dzieci do wychowania w rodzinie i uprzedmiotawia je. Nie chcemy takich zmian.

Gdyż, jak powszechnie wiadomo, na całym świecie, a już zwłaszcza w Polsce, rodzą się wyłącznie dzieci chciane i wyczekiwane. W związku z czym absolutnie nie mamy przepełnionych placówek opiekuńczych, a dzieci nie czekają latami na adopcję. O tym, że zamiast wreszcie dogonić świat i iść w stronę rodzinnych domów dziecka/ rodzin zastępczych nadal trzymamy się bidulowych przechowalni, nie warto nawet wspominać. Jednym słowem, znów to samo: jakaś instytucja wymyśliła sobie, że JEDYNY SŁUSZNY MODEL RODZINY i nie będzie szczędzić środków, by go wszczepić, wycierając sobie gębę dobrem dzieci. A taka, wydawałaby się, miła, co nie?

Pod zalinkowaną petycją podpisał się kwiat artystów, prawników i innych celebrytów. Co jest smutne, bo wydawałoby się, że jeżdżą po świecie, może nawet korzystają z internetu i powinni dysponować jakąś elementarną wiedzą o tym, jak bardzo mit o tradycyjnej rodzinie jest mityczny, a bzdura o kształtowaniu obrazu mężczyzny i kobiety bzdurna.

Fundacja także sporządziła raport  „Przeciw wolności i demokracji: Strategia polityczna lobby LGTB w Polsce i na świecie: cele, narzędzia, konsekwencje”, okraszając go śródtytułami „Wykorzystać film i telewizję, atakować Kościoły”, „Prawa, które mają. Dyskryminacja, której nie ma. Przywileje, których żądają”, „Dominacja mniejszości” – w którym punkt po punkcie wyjaśnia, jak wygląda strategia walki z homofobią, z przerażeniem przytaczając przykłady z krajów cywilizacji śmierci, w których kogoś dotknęły konsekwencje za umacnianie niczym nie podpartych uprzedzeń. Jest wspomniana także i nasza kochana posłanka Radziszewska, z komentarzem:

Tym razem homoseksualna presja nie przyniosła dymisji ale skala nagonki i medialnego linczu, którego świadkiem była opinia publiczna daje wyobrażenie o metodach i bezwzględności działania środowisk LGBT.

Nam ten krótki cytacik daje wyobrażenie, jakim językiem i jakimi uprzedzeniami kieruje się fundacja.

Prócz stawiania czoła szturmowi gejowskich bojówek fundacji leży na sercu także bezwzględne rozprawianie się z mitami dotyczącymi przemocy w rodzinie. Niestety mission failed: fundacji nie udaje się dowieść, że w konkubinatach przemoc pojawia się częściej, stwierdza jednak z nieskrywaną uciechą, że przemoc najczęściej dotyka ludzi po rozwodach lub żyjących w separacji. Jakim cudem tak pięknie udaje się poplątać skutek z przyczyną jest dla mnie niezgłębioną tajemnicą.

Wspomniałam już, że nienawidzę napierdalania dziećmi w rozwodników? Sama nie doświadczyłam, ani jako dziecko, ani jako żona, ale nie umiem myśleć o rozstaniu dwojga ludzi, którzy planowali spędzić życie razem i wspólnie wychować dzieci inaczej niż jak o bardzo trudnej decyzji. Znam wystarczająco dużo dzieciatych po rozwodach, by mieć pewność, że ostatnią rzeczą, jaką planują, to skrzywdzenie dziecka. Sama zaś, jako nieskłonna do stałych związków, mam dużą dozę zrozumienia dla sytuacji, w której ludzie decydują o rozstaniu: jest tak wiele różnych przyczyn, dla których może to się stać! I bez brnięcia w rozstrzyganie, kto jest winien, uważam, że wyjście z nierokującego związku jest lepsze niż tkwienie w nim na siłę; jest w tym pewien akt odwagi, by zacząć od nowa, samodzielnie, z kimś innym, bez różnicy.

Tymczasem fundacja, nie zaprzątając sobie myśli przyczynami rozwodów (a może byli za młodzi i pobrali się pod presją, a może się z biegiem lat zmienili, a może któreś z nich popadło w chorobę, której to drugie nie było w stanie udźwignąć) bije na alarm:

Rozwód to dla dziecka największa trauma, której według opinii badaczy ustępuje nawet śmierć jednego z rodziców. W badaniach skutki rozwodu dla dzieci to m.in. regres w rozwoju intelektualnym i psychofizycznym oraz pogorszenie stanu zdrowia.

Tak, wpędzajcie rozwodników w poczucie winy, przecież jeszcze im mało dokopało.

A wszystko to pod światłym patronatem Ministerstwa Sprawiedliwości, które, jak widać, bardziej troszczy się o to, by nie było rozwodów niż o prawa mniejszości; how batshitcrazy is that.

Edit: W dn.06.07.2011 fundacja zdjęła informację o patronacie Ministerstwa Sprawiedliwości.

PS W temacie wypowiedziała się też Tram, zachęcam do przeczytania.

37 uwag do wpisu “Cała Polska chroni dzieci !

  1. cudowności jest ta bajka, a najlepsze jest to, że ułowiłam ją w tefauenie i poleciałam od razu szukać tego cuda w internetach. szczególnie boskie „bo się po prostu sobą znudzili troszeczkę” – znaczy ludzie rozwodzący się są kapryśni, ich decyzje są gówniarskie i nieprzemyślane. podzieliłam się tą perełką z moim mężem – najlepszym przyjacielem, z którym właśnie jesteśmy w trakcie rozwodu, tego co to „nawet kulturalny, to nie jest dobre zakończenie”.

    a w ogóle, to do pewnego momentu byłam pewna, że to reklama jakiegoś banku!

    Polubienie

  2. wydaje mi się, że rzeczywiście środki z MS poszły nieliche za tym, albo fundacja ma trochę fajnych wtyczek w mediach, bo bajkę widziałem dziś 2 razy, raz w tv (na 15 minut spedzone w pokoju z grajacym telewizorem) i raz na siłowni na eurosporcie o_O

    Polubienie

  3. To ja ponownie zapytam retorycznie: podstawą do rozwodu jest zupełny i trwały rozkład pożycia małżeńskiego, czy nasi bohaterowie zamierzają w magiczny sposób składać coś, co zostało zupełnie i trwale rozłożone? To coś jak przerabiać zgniłego kadawra z powrotem na ślicznego, żywego człowieczka. Fuj, nekromanci.

    Polubienie

  4. jeżusiu słodki, oni napisali petycję przeciwko rozwodom! i są jacyś ludzie, którzy to podpisują! jestem w ciężkim szoku. a z tą Norwegią, to pierniczą jak potłuczeni. faktycznie, jest tam mało rozwodów, ale to dlatego, że większość żyje w związkach partnerskich, bez ślubu. akurat stamtąd mam informacje bardzo dobre.

    Polubienie

  5. @szprota
    Przecież z filmu wynika, że to nie żaden tam trwały rozkład, tylko im się znudziło, to postanowili się rozstać.

    I się zdziwiłem, że Ministerstwo Sprawiedliwości w to weszło, a tu jeb! wzięło i wyszło.

    Polubienie

  6. Tezy o tym że stoi za tym jakaś kasa włożył bym między bajki. Wiem jak takie rzeczy powstają i są to żadne albo bardzo niewielkie pieniądze. Telewizje bardzo często puszczają spoty za free. Swoja drogą kto to wykonał?

    Polubienie

  7. No no, a więc mamy w Polsze normalne ministerstwo, które raz, czyta co mu dali do podpisania (wbrew tradycji ustanowionej przez poprzedniego Prezydenta i jak mam wrażenie, kultywowanej nawet u konkurencji politycznej), a dwa, nie chce się podpisywać pod bzdetami.
    Naprawdę dają to w TiVi? Bo u mnie w domu tylko disney channel leci (młodsze grozi aktami terroru przy próbie przełączenia).
    I @mrw, „chujki” to zbyt łagodne i sympatyczne określenie na tych bucy.

    Polubienie

  8. Pewnie jest różnie, ale akurat Ci z moich bliższych znajomych, których rodzice się rozeszli, twierdzą, że im ulżyło kiedy w końcu doszło do rozwodu. Była to dla nich pewna trauma, ale jeszcze większą było życie z rodzicami toczącymi między sobą nieustanną wojnę, a dziecko zazwyczaj stoi dokładnie pośrodku tej wojny. Pewnie różni ludzie różnie przeżywali rozwody swoich rodziców, ale na pewno nie jest tak, że rozwód jest zawsze największą traumą jaka może spotkać dziecko. Czasem życie z niszczącymi się nawzajem rodzicami jest traumą jeszcze większą.

    Polubienie

  9. Mnie jest bardzo przykro, że ze względu na przekonania religijne mojej mamy moi rodzice będa trwać w swoim związku do końca zycia. I ewentualna trauma dotycząca rozstania się rodziców, została mi z naddatkiem zrekompensowana koniecznością dorastania w towarzystwie ludzi, którzy się nienawidzą.

    Polubienie

  10. Niezrozumiały jest dla mnie koronny argument Miłych Ludzi, który pojawia się wszędzie i zawsze: co jest takiego złego w dawaniu tym strasznym pedałom „przywileju wychowywania dzieci uzasadnionego wyłącznie chęcią jego posiadania”? Znaczy, jakie niby inne podstawowe kryterium tego, czy para dorosłych i poczytalnych ludzi powinna wychowywać dzieci istnieje poza CHĘCIĄ POSIADANIA DZIECI? Że niby co, prawdziwie prawicowa jedynie słuszna rodzina wcale nie chce swoich dzieci, robią je tylko dla Boga, Ojczyzny i Ponieważ Tak Trzeba? #top10strangestfetishes

    Polubienie

  11. O dobro dziecka troszczą się też dyskryminowani mężczyźni – ojciec matkę zrzucił ze schodów, ale to matki wina że dziecko nie lubi ojca, tak je zmanipulowała wredna suka. Pewnie nie byłoby sprawy, gdyby kuratorzy pozwolili dziecku się ubrać i wziąć misia przed zabraniem do tatusia…

    Polubienie

  12. Jako dziecko i wnuczka rozwodników powiem że i tak i nie. Z jednej strony, wczorajszy rozwód i dzisiejszy to dwie epoki. Mam wrażenie, że fundacja siedzi w epoce kamienia łupanego, gdy kobieta rozwodziła się po to by w ogóle dostać alimenty (pan już od dawna z nią nie mieszkał, albo została porzucona, albo sama od gnoja uciekła). Dziś może dostać alimenty na dzieci bez rozwiedzenia się (tak, tak). Dziś ludzie rozwodzą się często nie dlatego, że znaleźli nowego partnera, ale często dlatego że się duszą i wolą zacząć nowy związek niż powalczyć w starym. Zresztą później okazuje się że następne związki wcale nie są lepsze. Więc nie generalizujmy, że rozwód to trudna decyzja, bo dziś zdecydowanie łatwiej się rozwieść niż pójść na terapię małżeńską (a po co rozmawiać o problemach, jeśli można podpisać papier i udawać że nic się nie stało). Odpowiedzialnych ludzi, którzy pomimo rozwodu nadal interesują się dziećmi jest całkiem sporo i należy im się pomnik, bo to pierwsze pokolenie rozwodników, którym zależy. I które robi podwaliny pod następne pokolenia rozwodników, którzy rozwodzą się z partnerem a nie z dziećmi. Kampania jest szkodliwa, bo z góry zakłada że tak naprawdę rozwód jest dla wygody (zazwyczaj pana co zakłada drugą rodzinę). Tak bywa, ale to nie jest znowu takie częste. Większość rozwodów w naszym kraju jest ze sławnej „niezgodności charakterów” a nie z przemocy, alkoholizmu czy innych uzależnień. Paradoksalnie takie pary są współuzależnione od siebie i jest im dużo trudniej się rozstać niż normalnym ludziom, których związek po prostu się wypalił. Zmieniło się też dużo w postrzeganiu rozwodników. Kiedyś rozwiedziona kobieta była pomijana towarzysko, dziś po prostu jest singlem z odzysku. A to bardzo dużo. Dzieci rozwodników też już nie są wytykane palcami (no chyba że w zapadłych wioskach wyznawców Radia Maryja).
    W działalności fundacji widzę nieco inny symptom. Teraz masowo zaczęli się rozwodzić katolicy. Załatwiają unieważnienie małżeństwa, zmieniają wiarę (zazwyczaj przeskakują na prawosławie albo protestantyzm), kombinują i im się udaje. Skoro większość ich ślubów była zawierana pod przymusem (wiemy jak to jest, presja rodziny, dziecko w drodze) to taki ślub unieważnić jest dosyć łatwo, a jak nie to też mały problem, prawdziwie wierzących jest garstka, a prawo jest tak skonstruowane, że rozwód można przedłużać, ale i tak do niego dojdzie, nawet gdy jedna osoba się na niego nie zgadza. Teoretycznie są małżeństwem dożywotnio, ale wg prawa już nie. Ta akcja nie jest skierowana do normalnych ludzi, ona jest skierowana do tych, którzy pobrali się na zasadzie poczucia winy i na tej samej zasadzie chodzą co niedziela do kościoła. Do wiernych, którzy rozwodząc się opuszczają kościół (w taki czy inny sposób). A więc nie dają na tacę, albo co gorsza dają na cudzą tacę. Kościół oficjalnie życia w grzechu z nowym partnerem nie aprobuje, więc niejako sam wyrzuca ich poza nawias. Pachnie hipokryzją? Ależ. :)

    Polubienie

  13. „Pod zalinkowaną petycją podpisał się kwiat artystów, prawników i innych celebrytów. Co jest smutne, bo wydawałoby się, że jeżdżą po świecie, może nawet korzystają z internetu i powinni dysponować jakąś elementarną wiedzą o tym, jak bardzo mit o tradycyjnej rodzinie jest mityczny, a bzdura o kształtowaniu obrazu mężczyzny i kobiety bzdurna.”

    Szprota Ty chyba żartujesz. Uważasz prof. Zolla, prof. Fedyszak-Radziejowską, Kukiza i Wandę Półtawską za „kwiat” czegokolwiek? To, ze Zoll od dawna siedzi w prawicowej zupie i podpisuje co popadnie (pod warunkiem, że prawicowe), to było od dawna wiadomo. Żadnych tam kwiatów czegokolwiek tam nie ma.

    A co do kampanii filmowej to ciekawostka, że TVN puszcza takie bełty oraz kampanię o przemocy wobec osób starszych, ale o przemocy wobec kobiet to już nie łaska. Wiadomo. W Bolandzie są prawdziwe problemy „rozwody” i „staruszkowie”, a kobiety to niech schodzą do podziemia…

    Polubienie

  14. „Rozwód to dla dziecka największa trauma, której według opinii badaczy ustępuje nawet śmierć jednego z rodziców.”

    Och, uwielbiam takie teksty, wprost kocham. Na pewno nie większa trauma niż życie pomiędzy nienawidzącymi się, meczącymi się sobą ludźmi robiącymi sobie coraz bardziej na złość.

    Polubienie

  15. @Sergio:

    Uważasz prof. Zolla, prof. Fedyszak-Radziejowską, Kukiza i Wandę Półtawską za „kwiat” czegokolwiek?

    Ty to wiesz, ja to wiem, a na ilu osobach zrobi wrażenie: ooo, naukowiec, na pewno wie, że to dobre?

    @Lavinka:

    Większość rozwodów w naszym kraju jest ze sławnej „niezgodności charakterów” a nie z przemocy, alkoholizmu czy innych uzależnień.

    Ale tutaj to ssiesz z palucha: z danych z GUS najczęstsze przyczyny rozwodów to alkoholizm (męża), zdrada lub trwały związek uczuciowy z inną osobą, brak zainteresowania rodziną oraz znęcanie się fizyczne.

    Polubienie

  16. Przecież zakaz rozwodów, zamocowany w prawie jest kolejnym kroczkiem terlikowszczyzny na drodze ku republice powszechnej szczęśliwości [oraz „rechrystianizacji Europy,]. Red. Tomasz wyznał to w niejednym felietonie na swoim portaliku, a także kiedyś tam u Galopującego Majora na blogu- że republikę Savonaroli to może niekoniecznie widzi, ale rozwiązania takiej np. Malty, to bardzo chętnie.
    Czyli „ciaśni” jakby nie mieli jasno określonego wroga (LGBT/lewactwo) musieliby go sobie wymyślić, aby pod płaszczykiem walki „z” sączyć pseudo- moralny jad w ład społeczny i prawny.

    Polubienie

  17. > „w danych z GUS najczęstsze przyczyny rozwodów to alkoholizm (męża), zdrada lub trwały związek uczuciowy z inną osobą, brak zainteresowania rodziną oraz znęcanie się fizyczne”

    A prawnicy dla odmiany twierdzą, że:
    > „Przeprowadzone przez nasz portal badania na próbie ponad 3400 internautów potwierdzają tendencję obserwowaną przez ostatnie kilka lat, wg której wzrasta odsetek osób decydujących się na rozwód z powodu niezgodności charakterów. Wg ostatnich badań przeprowadzonych przez GUS w 2009r. niezgodność charakterów była przyczyną 1/3 z orzeczonych rozwodów. Badanie przeprowadzone przez nasz portal pokazały, że odsetek ten zwiększył się znacząco w ciągu ostatniego roku. Możemy przypuszczać, że tendencja ta będzie się utrzymywała w następnych latach”

    Patrząc na to z jeszcze innej strony: kto z nas, na dzień dzisiejszy, wierzy jeszcze prawnikowi?

    [źródło]
    http://www.prawnik-online.eu/porady/rodzinne/przyczyny_rozwodow_statystyka.html

    Polubienie

  18. Sergio pisze:
    ale o przemocy wobec kobiet to już nie łaska. Wiadomo. W Bolandzie są prawdziwe problemy „rozwody” i „staruszkowie”, a kobiety to niech schodzą do podziemia…

    No właśnie. Szprota, sprawdzałaś czy nie przyszły jakieś nowe instrukcje? Ja już nie mogę radia słuchać (TOK FM, nie Ryja) bo mnie trzęsie.
    Wszyscy oburzający się na porywanie dziecka w piżamce muszą dorzucić śpiewkę o dziecku-ofierze konfliktu rodziców (nie ojca psychopaty) i jak to obie strony są winne (używaja dziecka w konflikcie) i powinny się dogadać (bo prawda leży pośrodku). O przemocy nie usłyszałem ani razu. Bo to taki nieistotny szczegół, że gość który porwał dziecko znęcał się nad jego matką, nie? W sensie lania po twarzy i zrzucania ze schodów, nie takich subtelności jak przemoc psychiczna…
    Przypomina mi to trochę wygibasy zaczynane od „nie jestem feministką ale…” – „oczywiście oboje są winni, jak to rozwodnicy, przemoc domowa nie istnieje, ale jednak ojciec troszkę przegiął”.
    I oczywiście nikt nie skojarzył jeszcze decyzji sędzi z jej wiarą w PAS.

    Polubienie

  19. @szprota:
    To tu macie jeszcze lepszy – żyzny, nie orany.
    lightpower.home.pl/wordpress/
    Blog jednego z dyskutantów z nocotytato, psychopaty „w podobnej sytuacji co pan profesor” Jodzio,
    (choć ma pięć razy więcej dzieci) i martwi się że i na nim będą wieszać psy jak porwie syna matce. Na razie przeczytałem tylko pół wczorajszego posta, ale na pewno całość jest nie mniej odrażająca.

    Polubienie

  20. O kurwa dżizus ja pierdolę…To nawet nie jest otchłań, to chyba jest gorsze gówno od „profesora”. Ta kobieta potrzebuje pomocy prawnej i to bardzo : ///

    Polubienie

  21. ‚Rozwód to dla dziecka największa trauma, której według opinii badaczy ustępuje nawet śmierć jednego z rodziców.’

    Coraz bardziej mam wrazenie, ze zyjemy w swiecie, w ktorym kazdy chce – i wrecz powinien! – byc ofiara. Slowa ‚trauma’ uzywa sie na kazdym kroku totalnie niezgodnie z przeznaczeniem, no ale wszyscy jestesmy tacy, och, skrzywdzeni.

    Ludzie sa niesamowicie silni i wytrzymali. Czytalam wywiad z – nomen omen – psychologiem traumy, ktora powiedziala, ze najwiekszym bledem po 9/11 bylo natychmiastowe zaoferowanie ludzi terapii. Okazuje sie, ze jedynie 5% osob po przezyciach krancowych nie jest w stanie sobie z nimi poradzic, reszta sama dochodzi do siebie bez zadnej interewencji. No chyba, ze zwiktymizuje sie ich ponownie poprzez nadmierne roztrzasanie tematu i zapewnieniu, jak strasznie zostali skrzywdzeni przez los.

    ‚Rozwod jako najwieksza trauma’ jest taka glupota, ze po prostu az slow nie mam. Jeszcze nie tak dawno – a zauwazcie, ze w wiekszej czesci swiata jest tak do tej pory – ludzie walczyli o przetrwanie tracac czlonkow rodziny co i rusz, smiertelnosc wsrod dzieci byla o wiele wieksza, niz teraz, ojcow rzadko kto widzial, bo gineli na wojnach, matki umieraly przy porodach, etc. etc. Jesli ktos chce zobaczyc straumatyzowane dziecko, niech sobie obejrzy Slumdog Millionaire (co ciekawe, nie ma co i tych dzieci traktowac protekcjonalnie, bo i one, suprise suprise, moga byc kiedys szczesliwe).

    Owszem, rozwod rodzicow nie jest rzecza przyjemna dla dziecka, nie mowie, ze to jest bezproblemowe, bo oczywiscie, ze NIE JEST. Ale miejmy jakis umiar, jakies proporcje, mocium panie. Jesli dziecko, ktorego dwoje rodzice ZYJA i wciaz je KOCHAJA i jeszcze wspolpracuja ze soba podczas rozwodu, to naprawde nie widze traumy, ani nawet wiekszego szoku, ktory moglby polozyc sie cieniem na CALE przyszle zycie dziecka. Nie mowie, znowu, ze to nie jest problem do rozwiazania – jest. Ale jesli bedzie sie dziecku wmawiac, jakie jest biedne, to moze faktycznie spedzic cale zycie winiac wszystkich wkolo za swoje niepowodzenia, przekonane o swojej nieodwracalnej krzywdzie. Takiemu dziecku zabiera sie, w pewnym sensie, mozliwosc kontroli nad wlasnym zyciem.

    Czytalam ostatnio wywiad z kobieta, ktora uciekla seryjnemu mordercy. Facet, ktory porwal i zabil 8 dziewczynek, napadl i ja. Probowal wciagnac ja do vana, ale ona zaczela krzyczec, kopac i uciekla. Zabralam sie za wywiad myslac, ze pewnie bedzie mowic, jakie ma wielkie szczescie w zyciu, jak jej sie udalo, jak nabrala niesamowitej pewnosci siebie, bo SAMA sie uwolnila, bo to JEJ zachowanie zniechecilo napastnika (byla wtedy nastolatka), i de facto ze jest w czepku urodzona + moze troche survival guilt, ze innych sie nie udalo (no ale to nie jej wina).

    Tymczasem, wywiad byl o tym, jak to ten facet zmarnowal jej zycie. Zmarnowal, zrujnowal i zniszczyl. I jaka zawsze byla i jest nieszczesliwa, bo to wszystko jego wina. A wszyscy aaaaa, ale jestes biedna, co za koszmarne przezycie, co za trauma! I az nie wypada powiedziec, ze – ekhm – nic wlasciwie sie nie stalo. Poszarpali sie przez 3 minuty, i to wszystko, co on jej zrobil – cala reszta zrobila sobie sama. Troche tak samo jest IMO z rozwodem – nikt nie twierdzi, ze to jest ot, splunac, bez zadnych konsekwencji. No ale. ‚Biedne dzieci rozwodowe’ czesto maja wiecej, niz tysiace dzieci z krajow trzeciego swiata – kochajacych rodzicow, ktorzy chca ich dobra. Czemu nie skupic sie na tym?

    Croyance

    Polubienie

skomciaj mię