Feministki nie zabiją

Nowy rok, poza narkotykami dostarczonymi przez Marcelego, odkryciem Pornophonique (tak, 8bitowe bollywoodzkie piosenki są piękne) i zasubskrybowaniem tagu #przed35 na blipie przyniósł także kilka dręczących pytań.

Na przykład: co jest nie tak z panią Łepkowską? Tuż przed sylwestrem, cichcem chyłkiem, na portalu wyborcza.pl pojawił się wywiad z Pierwszą Damą Telenowelowego Skryptu pod hurrdurrr tytułem „Feministki mnie zabiją!„. Jejku jej. Jak powszechnie wiadomo, feministka jest kimś na kształt tego wygłodzonego wilkołaka z Sapkowskiego „Trochę Poświęcenia”, co przychodzi rozrywać gardła, ale widzi, że to tylko Jaskier, więc odchodzi. I nawet chciałam podobnie, ramion wzrusz, z gardła meh, no bo co nowego: pani, której się udało, nie wierzy w szklany sufit; kobieta, której się nie udaje być równie dobrą, co mężczyźni, z całą pewnością robi coś źle. No ileż można…

Pani Łepkowskiej ładnie nagryzł gardło pan Pacewicz, punktując to, co z wywiadu bije po oczach. Zauważył zaprzeczanie istnieniu szklanego sufitu, zaobserwował posługiwanie się stereotypowym wynaturzeniem drugofalowego feminizmu polegającym na zatarciu różnic między genderami, nie umknęło jego uwadze lekceważenie potrzeby parytetów oraz kompletnie chybiona diagnoza przyczyn sytuacji kobiet na rynku pracy (kobiety zarabiają mniej, bo są mniej dyspozycyjne).

Ciekawy jest ten fragment:

– …jako pracodawca wiem też, że gdy pracownica idzie na urlop wychowawczy – i słusznie, tak powinno być, bo dzieci muszą się rodzić – to ja zostaję z nieobsadzonym etatem, na który muszę przyjąć czasowego pracownika, bo jak kobieta wróci z urlopu wychowawczego, to musi mieć zapewnioną pracę. To jest sprawiedliwe, ale dla pracodawcy to jest kłopot, prawda?

– Jest. Ale nie jest to powód do dyskryminacji kobiet na rynku pracy. Poza tym mężczyźni też mają dzieci.

– Tak, dzieci mają ojców. Jedna z moich współpracownic zarabia lepiej niż mąż i to on poszedł na urlop macierzyński i tacierzyński.

Mężczyźni mają dzieci. Dzieci mają ojców. Nacisk przesunięty z dorosłego na dziecko, w kontekście pracy dorosłego. Iswydt.

Urlop tacierzyński. Ani Agnieszka Kublik, rozmawiająca z Iloną Łepkowską, ani Piotr Pacewicz nie wydają się być szczególnie przywiązani do idei urlopu rodzicielskiego, bez rozróżnienia na płeć/ gender rodzica, a szkoda: bardzo ona skutecznie niweluje powiązanie „kobieta = dziecko”. Nie, nie, kochani, od ładnych paru lat wiadomo, że powiązanie jest takie: „dorosły człowiek w wieku rozrodczym = być może dziecko”. Nie wszyscy chcą mieć dzieci, nie wszyscy mogą mieć dzieci, a przede wszystkim: nie każda kobieta będzie mieć dziecko, a urodziwszy, pójdzie na urlop, może bowiem nań pójść ojciec dziecka. Głównie z przyczyn finansowych, ale przecież nie tylko, co również umyka naszym bohaterom. Nadal bowiem zgodnie wykonują rytualny taniec Bractwa Małe Morulki (Blogdebart TM), że to jednak matka chce przebywać z dzieckiem w tych pierwszych, jakże ważnych tygodniach.

No trochę niezakoniecznie, prawda, nie ma powodów, dla których nie mógłby poprzebywać z dzieckiem ojciec. Partner. Ktokolwiek bliski.

Jest rzeczą oczywistą, że Ilona Łepkowska tego nie rozumie, skoro w tym samym wywiadzie nagle wydaje z siebie taki oto neuroseksistowski bełkot:

Ale uważam też, że jest rzeczą absolutnie normalną, że jak kobieta ma małe dziecko, które jest ciężko chore, to będąc w pracy, nawet zostawiwszy je pod dobrą opieką, jakaś część jej mózgu jest nastawiona na to, co się dzieje z dzieckiem. To jest biologia. I byłoby źle, gdyby tak tego nie odczuwała. Nie wmawiajmy sobie, że kobieta, która ma kilkoro małych dzieci, jest w pełni wydajnym pracownikiem. Tak nie jest!

Powiedzmy sobie wprost: matka dysponuje zaledwie częścią mózgu, bo reszta zostaje przyklejona na stałe do dziecka. Tak, ja też mam dziwne wizualizacje. Oraz pokażcie mi dziecko, które ani razu nie zachorowało w dzieciństwie.

Ciekawa rzecz, że opisanego niepokoju (bo ten niepokój o dziecko przecież faktycznie jest, tylko niekoniecznie powiązany wyłącznie z chorobami, o czym mi donoszą zaprzyjaźnieni rodzice) nie odczuwają już w świecie Łepkowskiej mężczyźni. Najwidoczniej cycki dają +10 do odklejenia mózgu.

Czego jeszcze nie wychwycił pan Pacewicz? Tego kawałka:

– Mamy przywilej rodzenia dzieci i dlatego mamy być gorzej traktowane?

– Jesteśmy lepiej traktowane, bo natura dała nam ten przywilej.

Eeee.

Nie, serio. Ja to sobie chyba rozrysuję.

  1. jestem kobietą
  2. mogę rodzić (no, potencjalnie)

  3.  mam przywilej z bycia matką

  4.  pracodawca mnie mniej chętnie zatrudni, bo urodzę i przysiędę na macierzyńskim

  5.  mniej zarobię

  6.  będę mieć mniejszą emeryturę

  7. nie, no, błagam, jaki profit?!

No dobra, pośmialiśmy się, to na koniec jeszcze jedna perełeczka, chrum:

Mówię zupełnie szczerze: gdybym zobaczyła, że poziom scenariuszy mojej scenarzystki z małymi dziećmi się obniża, tobym jej powiedziała, żeby sobie zrobiła przerwę w pracy, że będzie mogła wrócić, jak się ogranie w nowej roli życiowej. Być może to byłby seksizm, ale tak bym zrobiła i wzięła kogoś innego na jej miejsce.

Kochana pani Ilono. Tak, byłby to seksizm. Byłby to także obrzydliwy korwinistyczny model pracodawcy. Nie, feministki pani nie zabiją, bo feminizm kocha kobiety, także te, które z gładkim czołem sadzą takie kloce w mejnstrimowej prasie.  Jednej z nich jest tylko zwyczajnie po ludzku przykro, że ktoś, kto kształtuje myśli w milionach  głów i uczucia w milionach serc ani przez chwilę się nie zawstydzi tym, że utrwala stan, w którym kobietom jest gorzej: tam, gdzie wygodniej –  zaprzeczając istnieniu tego stanu, tam, gdzie wygodniej – twierdząc, że jest on do naprawienia bez rozwiązań systemowych, ot tak, sam z siebie. Się ustoi. Samo się zrobi. Z natury, jak przywilej bolesnego porodu w kraju, w którym trzeba robić akcje „Rodzić po ludzku”.

145 uwag do wpisu “Feministki nie zabiją

  1. „Ale uważam też, że jest rzeczą absolutnie normalną, że jak kobieta ma małe dziecko, które jest ciężko chore, to będąc w pracy, nawet zostawiwszy je pod dobrą opieką, jakaś część jej mózgu jest nastawiona na to, co się dzieje z dzieckiem. To jest biologia. I byłoby źle, gdyby tak tego nie odczuwała.”
    I tu już mnie szlag trafił, BO FACET TO NIE ODCZUWA, ŻE MA DZIECKO, NIE? Zlewa je ciepłym moczem, sikiem falistym, chore, nie chore, skupia się na pracy i ma w dupie bachora, pieprzony mem niepotrzebnych, nieistotnych, nieprzejmujących się ojców, niech spierdala

    Polubienie

  2. No ja odczuwam od dawna, np. Igor przez pół roku spał na mnie jak ząbkował, bo nic przeciwbólowego nie skutkowało, najgorsze spanie w życiu, co półtorej godziny wrzask, a ja zamieniam się w nieprzytomną kołyskę.

    Natomiast do jednej rzeczy się przyznam: panicznie boję się brać na ręce noworodka, bo się boję, że mi się połamie. Brałem, bo trzeba, ale w strachu.

    Oraz: „będąc w pracy, nawet zostawiwszy je pod dobrą opieką, jakaś część jej mózgu jest”, #żeco?

    Polubienie

  3. Ten wywiad mówi więcej prawdy o szklanym suficie niż myślisz. Tworzą go przede wszystkim kobiety. Wiem, bo to właśnie kobietom przeszkadzała moja wiedza. Faceci ją doceniali. Chwalili. Wiedziałam, że to im imponuje. Jakakolwiek wiedza w kontaktach z szefową była traktowana jako zagrożenie jej pozycji i autorytetu. Tylko kobiety pytały mnie czy mam dziecko i męża na rozmowie kwalifikacyjnej otwarcie i bezczelnie. I tak samo bezczelnie mówiły, że młodej matki by nie zatrudniły. Sama Łepkowska otwarcie przyznaje, że nie zatrudniłaby kobiety, która nie byłaby dyspozycyjna na 100%. A zatem ona nie poznała szklanego sufitu na swojej skórze, ale właściwie go tworzy swoją postawą. Nie zatrudni zalatanej matki trójki dzieci, to pewne. I kapitalizm stoi za nią murem. Sytuacja na rynku jest taka, że albo dajesz z siebie wszystko, albo wypadasz z gry. Moim zdaniem to nie jest uczciwe wobec żadnej z płci. Bo pan musi siedzieć w pracy do 21. Kto się w tym czasie zajmie dzieckiem i domem? Wiadomo. Traktowanie pracownika jak muła roboczego wcale nie stawia mężczyzny na wygranej pozycji, jak to często opisują feministki. Traci na tym tak samo, bo zwala cały dom na jego partnerkę. Jak to wpływa na jej morale i psychikę, na całą rodzinę, która praktycznie nie ma kontaktu z mułem roboczym, jeno z jego kontem w banku, nie muszę chyba opisywać. Ktoś jednak domem zająć się musi. Kobiety już tak mają, że lubią poświęcać własne marzenia dla swoich bliskich w imię tego surrealnego poczucia domu, ciepła, bezpieczeństwa. Nie pytaj dlaczego, sama często zastanawiam się nad tym fenomenem i nie znajduję odpowiedzi, dlaczego ktoś po całym dniu pracy leci z wywieszonym ozorem do domu, by zdążyć przed mężem i podać mu obiad. I jeszcze dorobi do tego całą ideologię, że pan mąż więcej pracuje, więcej zarabia, więc ona dobrowolnie wybrała, bo tak chciała i w ogóle jest to świadoma decyzja.
    Ten cholerny sufit tworzą sobie przede wszystkim same kobiety. Jeśli kobieta potrafi spojrzeć na świat ponad swoje pragnienie macierzyństwa, dobra dzieci i partnera, jeśli potrafi w tym całym cyrku dostrzec siebie i własne potrzeby, to już jest wygrana. Nawet jeśli spotka ten sufit – przebije go bez wahania, być może nawet go nie zauważy i uparcie będzie twierdzić, że nie istnieje.

    Polubienie

  4. Ale lavinka ma trochę racji, niestety…dowodzi tego poniższy artykuł i postawa zaprezentowana przez panią Ł. Za to zdanie: „Kobiety już tak mają, że lubią poświęcać własne marzenia dla swoich bliskich w imię tego surrealnego poczucia domu, ciepła, bezpieczeństwa. ” mnie umarło i tekst lavinki tym samy zlał mi się z bełkotem Królowej Polskich Komedii I Seriali.

    Polubienie

  5. @szprota
    To też. Wykorzystują to na ogół z resztą zbyt łagodne słowo. Niestety nie wymyśliłom jeszcze niecenzuralnego które nie miałoby konotacji seksualnych.

    @Lavinka
    Tu mam mieszane uczucia. Owszem, kobiety prześladują kobiety. Czy jest to reguła? Nie wiem, nie robiłom badań przekrojowych. Czy jest to wina tych fstrentnych bab? Nie sądzę, to nie one wymyśliły ten strereotyp, jedyna ich wina to że w niego uwierzyły. Tak jak uwierzyła pani Łepkowska, z którą Korwin by się zgodził w 90% a Terlik w jakiś 70% (nic nie powiedziała o Bogu bezbożnica jedna!!!). Cecha szczególna kobiet wierzących w te dyrdymały – zakładają, że stosuje się je do każdej istoty ludzkiej z dwoma chromosomami X oprócz samej wierzącej – vide zapalone blogerki prawicy jak pani Magda i pani dwojga imion. Proponuję więc również iść im na rękę i nie uważać je za kobiety (jak zrobiła to Nowokaina) co poprawi statystyki…

    Polubienie

  6. „Nie, feministki pani nie zabiją, bo feminizm kocha kobiety, także te, które z gładkim czołem sadzą takie kloce w mejnstrimowej prasie. ”

    Błąd, feministki lubią tylko te kobiety, które lubią feministki.Pamiętam jak w USA pewna kobieta napisała książkę, w której wymieniała dziedziny, w których mężczyźni są lepsi od kobiet.Co się z nią stało???Została zmiażdżona przez feministki, nazwana zdrajczynią swojej własnej płci itd.

    Polubienie

  7. „A twoje uogólnienie bierze się z…?”

    Właśnie z takich sytuacji, którą opisałem.Nie jest to uogólnienie.Pamiętam też, jak pewna Szwedzka feministka mówiła coś o eksterminacji mężczyzn oraz jak Szwedzka feministka do spraw dyskryminacji powiedziała, że mężczyzn należy dyskryminować tak długo, aż zrówna się status kobiet i mężczyzn.

    http://www.psychologia.net.pl/artykul.php?level=61

    Polubienie

  8. „No dobrze, ale czy w tym wszystkim co przywołałeś, było cokolwiek złego?”

    Nawoływanie do eksterminacji mężczyzn, rzeczywiście nie jest złe, co innego nawoływanie do eksterminacji kobiet.
    Nawoływanie do dyskryminacji mężczyzn rzeczywiście nie jest złe, co innego nawoływanie do dyskryminacji kobiet.

    Polubienie

  9. „Cieszę się, że pojąłeś tę różnicę :-)
    Nawoływanie do eksterminacji hitlerowców, rzeczywiście nie jest złe, co innego nawoływanie do eksterminacji Żydów.”

    Według ciebie eksterminacja mężczyzn jest dobra???

    Polubienie

  10. Veln jest chłopcem.
    I nie, nie chcę artykułu z innego serwisu, co za różnica, skąd, skoro to samo w nim pierdololo. A że na psychologii.net jest tego wyjątkowe stężenie, to i moja reakcja taka.

    Polubienie

  11. @Karol
    Ale wszyscy hitlerowcy to mężczyźni. I o strachu to na razie tylko ty tu mówisz, obawiasz się o kobiety wspierające patriarchat, czy obawiałbyś się o Żydów wspierających Hitlera?

    Polubienie

  12. „Veln jest chłopcem.
    I nie, nie chcę artykułu z innego serwisu, co za różnica, skąd, skoro to samo w nim pierdololo. A że na psychologii.net jest tego wyjątkowe stężenie, to i moja reakcja taka.”

    To pewnie troll jakiś.Co do artykułu, w porządku, nie będę podsyłał.

    Polubienie

  13. „Ale wszyscy hitlerowcy to mężczyźni. I o strachu to na razie tylko ty tu mówisz, obawiasz się o kobiety wspierające patriarchat, czy obawiałbyś się o Żydów wspierających Hitlera?”

    Kobiety również popierały Hitlera w ogromnej ilości.Nie, niczego się nie obawiam, a ty ciągle nie odpowiedziałeś na pytanie, czy eksterminacja mężczyzn jest dobra…

    Polubienie

  14. @Karol
    Ale to nie była rozmowa o tym kto kogo popierał, tylko kto kim był: hitlerowcy byli mężczyznami.
    Ty nie odpowiedziałeś natomiast na pytanie, czy uważasz eksterminację hitlerowców za złą rzecz.

    Polubienie

  15. „Ale to nie była rozmowa o tym kto kogo popierał, tylko kto kim był: hitlerowcy byli mężczyznami.
    Ty nie odpowiedziałeś natomiast na pytanie, czy uważasz eksterminację hitlerowców za złą rzecz.”

    1Nie tylko mężczyźni popierali Hitlera.
    2Żadna eksterminacja nie jest dobra.
    3Według ciebie eksterminacja mężczyzn jest dobra???

    Polubienie

  16. „Żałujesz więc, że Hitler nie żyje? Smutne.”

    1Hahhahaha, zabicie Hitlera, to nie eksterminacja hitlerowców.
    2Uważasz, że eksterminacja mężczyzn jest dobra, bo ciągle boisz się odpowiedzieć.

    Polubienie

  17. @Karol
    A niby czym było zabicie Hitlera jak nie eksterminacją hitlerowca? Protip: zauważ podobieństwi, Hitler-hitlerowiec.

    Wiesz, trochę nie mam ochoty rozmawiać z człowiekiem który żałuje że Hitler nie żyje.

    Polubienie

  18. „A niby czym było zabicie Hitlera jak nie eksterminacją hitlerowca? Protip: zauważ podobieństwi, Hitler-hitlerowiec.

    Wiesz, trochę nie mam ochoty rozmawiać z człowiekiem który żałuje że Hitler nie żyje.”

    Eksterminacja Hitlerowca, a Hitlerowców, to co innego.

    Polubienie

  19. @Karol
    Nonsens, ale nawet jakbym przystał na ten brak logiki, to i tak żałowanie Goeringa, Heydricha, Himmlera i innych wcale cię nie stawia w lepszym świetle. I jeszcze to pisanie ‚hitlerowców’ z dużej litery, naprawdę ich tak szanujesz?

    Polubienie

  20. ‚Nonsens, ale nawet jakbym przystał na ten brak logiki, to i tak żałowanie Goeringa, Heydricha, Himmlera i innych wcale cię nie stawia w lepszym świetle. I jeszcze to pisanie ‘hitlerowców’ z dużej litery, naprawdę ich tak szanujesz?”

    Nawet nie wiesz jak mi humor poprawiasz :D

    Polubienie

  21. Wybyłom na chwilę i już widzę epic fail z hitlerowcami w roli głównej.

    @Karol
    Skoro już wszyscy wykopują z grobu wiadomą osobę, twoje uogólnienie wynikające z tego, że jakiś poj*b pci dowolnej napisało jakąś bzdurę można przełożyć na analogię wyciągniętą z tej samej części przewodu pokarmowego:
    „Hitler był mężczyzną, ergo wszyscy mężczyźni to: (wstawić dowolną cnotę Adolfa H.)”
    Chyba bardziej łopatologicznie się nie da, ale może się da, słabo mi.

    Polubienie

  22. „Skoro już wszyscy wykopują z grobu wiadomą osobę, twoje uogólnienie wynikające z tego, że jakiś poj*b pci dowolnej napisało jakąś bzdurę można przełożyć na analogię wyciągniętą z tej samej części przewodu pokarmowego:
    „Hitler był mężczyzną, ergo wszyscy mężczyźni to: (wstawić dowolną cnotę Adolfa H.)”
    Chyba bardziej łopatologicznie się nie da, ale może się da, słabo mi.”

    Jeśli ci słabo to się połóż, podobno to pomaga.Jeśli chodzi o dyskusję, to już od połowy wiedziałem, że nie ma ona sensu, bo zorientowałem się z kim piszę, ale jak już pisałem wyżej, przynajmniej humor mi się poprawił.

    Polubienie

  23. @Karol
    A wracając do owej szwedzkiej feministki (pewnie takiej co mówi „børk børk børk”), to nie uwierzę póki nie dostanę cycatem w twarz. Nawet jak dostanę, to co najwyżej uwierzę, że istnieje taki poj*b. (Zaskoczenie : 0%).
    A co do #prześladowaniafacetów, też jestem za tym, by trochę ich po prześladować. Na przykład domagając się deklaracji, że nie będą mieć dzieci w ciągu najbliższego roku. Albo zrównując im płace z płacami kobiet – kierunek dowolny. Whatever.
    Nie jestem feministką bytw, o czym to świadczy?

    Polubienie

  24. „A wracając do owej szwedzkiej feministki (pewnie takiej co mówi „børk børk børk”), to nie uwierzę póki nie dostanę cycatem w twarz. Nawet jak dostanę, to co najwyżej uwierzę, że istnieje taki poj*b. (Zaskoczenie : 0%).
    A co do #prześladowaniafacetów, też jestem za tym, by trochę ich po prześladować. Na przykład domagając się deklaracji, że nie będą mieć dzieci w ciągu najbliższego roku. Albo zrównując im płace z płacami kobiet – kierunek dowolny. Whatever.
    Nie jestem feministką bytw, o czym to świadczy?”

    Jeśli chodzi o zarobki, to płaca powinna być rozdzielana za ilość i jakość wykonanej pracy, a nie za to, czy ktoś jest mężczyzną, czy kobietą.Jeśli chodzi o prześladowania, to nikt nie powinien być prześladowany, bo jest to złe i prymitywne.Jeśli chodzi o ten cytat, to chyba się znajduje w tym artykule, ale ręki nie dam sobie odciąć :D

    http://www.psychologia.net.pl/artykul.php?level=61

    Jak widzisz jest dosyć spory, także nie chce mi się szukać. :D

    Polubienie

  25. „Każdy Karol sprawia, że życie wielu ludzi staje się dużo gorsze, mamy na to anegdoty (że powtórzę zgrabne zdanko Marcelego).”

    Takie anegdoty są pewnie w przypadku każdego imienia :D

    Polubienie

  26. @szprota
    Rzeczywiście SF, sądząc po tym co wypisuje. Poza tym wtórne, Korwin napisałby to lepiej.

    @Karol
    Srly, ale cycat z cycatu, odnoszący się do wydania GazWybu które musiałobym szukać po bibliotekach żeby sprawdzić czy rzeczywiście pani tako rzekła, to żaden dowód, zwłaszcza w wypocinach faceta prawicowej prowiniencji, który mógł to trzy razy przekręcić (termin „risercz ziemkiewiczowski” się kłania).
    Co do słowa „dyskryminacja”, powiem ci to tak, jak blaszany pies facetowi. Affirmative Action było postrzegane przez Białych Prawdziwych Amerykanów jako dyskryminowanie BPA po to by czarnym było lepiej. Nie dam sobie łba odkręcić, że do dyskryminowania BPA (aka redneck) nigdy w ramach AA nie doszło, wręcz jestem pewne, że takie zdarzenia miały miejsce. Jeśli zaczniemy realizować postulaty tych co bardziej radykalnych feministek, pewnie paru facetów też „oberwie za niewinność”, ale „cry me a river baby”. Ponieważ jakoś nikt, poza mityczną „feminazistką-le*ą butch z nieogolonymi pachami-lewaczką i morderczynią nienarodzonych” nie sugeruje, żeby rzeczywiście facetom robić krzywdę i to wyłącznie za fakt posiadania chromosomów XY. Sorry, takie panie istnieją tylko w mokrych snach prawicowców (i noszą skórzano-lateksowe mundurki z naszywkami SS). Więc jak chcesz czegoś więcej się dowiedzieć o postulatach itp, sugeruję jednak sięgnąć do źródeł, a nie do mokrych snów prawicowych „publicystów” masakrujących kolejnego strawmana…

    Polubienie

  27. „Srly, ale cycat z cycatu, odnoszący się do wydania GazWybu które musiałobym szukać po bibliotekach żeby sprawdzić czy rzeczywiście pani tako rzekła, to żaden dowód, zwłaszcza w wypocinach faceta prawicowej prowiniencji, który mógł to trzy razy przekręcić (termin „risercz ziemkiewiczowski” się kłania).
    Co do słowa „dyskryminacja”, powiem ci to tak, jak blaszany pies facetowi. Affirmative Action było postrzegane przez Białych Prawdziwych Amerykanów jako dyskryminowanie BPA po to by czarnym było lepiej. Nie dam sobie łba odkręcić, że do dyskryminowania BPA (aka redneck) nigdy w ramach AA nie doszło, wręcz jestem pewne, że takie zdarzenia miały miejsce. Jeśli zaczniemy realizować postulaty tych co bardziej radykalnych feministek, pewnie paru facetów też „oberwie za niewinność”, ale „cry me a river baby”. Ponieważ jakoś nikt, poza mityczną „feminazistką-le*ą butch z nieogolonymi pachami-lewaczką i morderczynią nienarodzonych” nie sugeruje, żeby rzeczywiście facetom robić krzywdę i to wyłącznie za fakt posiadania chromosomów XY. Sorry, takie panie istnieją tylko w mokrych snach prawicowców (i noszą skórzano-lateksowe mundurki z naszywkami SS). Więc jak chcesz czegoś więcej się dowiedzieć o postulatach itp, sugeruję jednak sięgnąć do źródeł, a nie do mokrych snów prawicowych „publicystów” masakrujących kolejnego strawmana…”

    Sorry, ale dyskryminacja mężczyzn jest ogromna, tak samo jak kobiet i bardzo często kobiety olewają dyskryminację mężczyzn, tak samo jak mężczyźni olewają dyskryminację kobiet.Za dużo napatrzyłem się na feministki typu Szczuka, Środa, Gretkowska, czy inne obłąkane panie, aby mieć o feministkach dobre zdanie.Nigdy jeszcze nie spotkałem „normalnej” feministki, nie ziejącej nienawiścią i pogardą wobec mężczyzn.Wielokrotnie feminizm był porównywany do nazizmu i komunizmu i nic w tym dziwnego słuchając często tego, co feministki mają do powiedzenia.Pamiętajmy, że komunista nigdy nie powie, że komunizm jest zły, tak jak feministka nigdy nie powie, że feminizm jest zły, dlatego od feministek tego nie wymagam.Fanatyzm ciężko jest pokonać :D.Poza tym, feminizm skończy się jak wszystko inne prędzej czy później.Naziści też myśleli, że nazizm będzie trwał wiecznie, ale się przejechali.

    Polubienie

  28. @szprota
    Próbowałom, przepraszam za zużytą przestrzeń.
    #prześladowanie_facetów, meh, ktoś już ma wyjęte antyfeministyczne bingo?

    @karol
    Tak na pożegnanie #słaby_trollu, jak cytujesz to nie przeklejaj całej wypowiedzi. Bytw, nie spotkałom jeszcze faceta nie będącego mizogynistycznym bucem albo gejem (ze smutkiem stwierdzam, że istnieje jeszcze część wspólna tych zbiorów, ale jak na razie widziałom tylko jeden taki egzemplarz) i za dużo napatrzyłom się na heteroseksualnych białych mężczyzn by mieć o nich dobre zdanie (#copypasta)

    Polubienie

  29. „Tak na pożegnanie #słaby_trollu, jak cytujesz to nie przeklejaj całej wypowiedzi. Bytw, nie spotkałom jeszcze faceta nie będącego mizogynistycznym bucem albo gejem (ze smutkiem stwierdzam, że istnieje jeszcze część wspólna tych zbiorów, ale jak na razie widziałom tylko jeden taki egzemplarz) i za dużo napatrzyłom się na heteroseksualnych białych mężczyzn by mieć o nich dobre zdanie (#copypasta)”

    Nie jestem trollem, a kobiety bardzo lubię, ale nie przepadam za feministkami, które nienawidzą wprost mężczyzn.

    Polubienie

  30. @Karol
    Nie jestem trollem
    Jak nie jak tak.

    a kobiety bardzo lubię
    Nie, to nie ty lubisz kobiety, to twój testosteron lubi ruchanie.

    feministkami, które nienawidzą wprost mężczyzn
    Żyj dalej w świecie fantazji, może tak jest ci łatwiej.

    Polubienie

  31. „Nie jestem trollem
    Jak nie jak tak.

    a kobiety bardzo lubię
    Nie, to nie ty nie lubisz kobiety, to twój testosteron lubi ruchanie..

    feministkami, które nienawidzą wprost mężczyzn
    Żyj dalej w świecie fantazji, może tak jest ci łatwiej.”

    Na „Kowbojkach” mieliby z was niezłą polewę, widzę że na tej stronie sporo fajnych trolli jest :D

    Polubienie

  32. „Albo masz problemy z formułowaniem myśli, albo nosisz polewę na kowbojkach. Smacznego.”

    Piszę jasno i wyraźnie, a poza tym istnieje takie powiedzenie „Nie dyskutuj z idiotą, bo najpierw sprowadzi cię do swojego poziomu, a potem pokona doświadczeniem”, więc pozwól, że zakończę tę dyskusję z tobą i z wami wszystkimi.Miło było, pozdrawiam :D

    Polubienie

  33. @Karol
    Piszę jasno i wyraźnie
    Kłamiesz

    a poza tym istnieje takie powiedzenie „Nie dyskutuj z idiotą (…)”
    Jest druga strona tego powiedzenia: będąc idiotą nie zmuszaj bliźnich do dyskusji z sobą. Więc nie czyń tego.

    więc pozwól, że zakończę tę dyskusję z tobą i z wami wszystkimi
    Och, zrobisz co zechcesz.

    Miło było
    Hmm, jednak trzepał, tak podejrzewałem.

    Polubienie

  34. Karolu, idź sobie.

    Co do wypowiedzi Kazimiery Szczuki (wywiad również prowadzi Agnieszka Kublik), to ten fragment w sumie oddaje to, co chciałam przekazać swoją notką:
    „Twierdzenie, że przyczyną dyskryminacji kobiet jest po prostu biologia, to banał niewnoszący nic do dyskusji. Wszyscy konserwatyści tak mówią. A nawet same feministki, bo trudno się z taką konstatacją nie zgodzić. Pytanie tylko, co dalej. Problemy, które Ilona Łepkowska usiłuje w ten sposób oddalić, są realne. Istnieje nierówność i dyskryminacja, ale ma to charakter społeczny i ekonomiczny, nie biologiczny. Owszem, Ilona Łepkowska ma szczególnego rodzaju rząd dusz w Polsce, jest autorką i producentką najpopularniejszych seriali i formułuje pewien wzór kultury masowej. Chyba powinien ten jej świat podlegać modernizacji, jakoś się zmieniać, bo realna rzeczywistość się zmienia.”

    Polubienie

  35. @dink
    Gdyby babcia miała wąsy to byłaby dziadkiem. A ja w zasadzie zaliczam się do mizogynów bo nienawidzę całej ludzkości hurtem (a więc kobiet również), ale jakoś nie postuluję masowej eksterminacji ani nawet sprowadzenia populacji do poziomu ukochanego przez miłośników teorii spiskowych.

    @szprota
    Są rzeczy których się nie życzy nawet najgorszemu wrogowi…

    Polubienie

  36. @szprota
    Hmm, owszem, atakuje, ale ktoś już linkował oryginalny wywiad. Z resztą tej pani scenarzystki nie da się nie atakować… W dziedzinie utrwalania durnych stereotypów na temat kobiet, facetów, mieszkańców Polszy i wewogóle polskie telenowele chyba zajmują pierwsze miejsce…

    Bytw, czytając wywiad i kontrwywiad rodzi mi się definicja nie-feministy i nie-feministki. Nie-feminista to facet któremu podoba się, że baby mają przej*. Nie-feministka to baba której nie przeszkadza, że inne baby mają przej* (a z reguły sama nie ma powodu by narzekać na swój los).

    Polubienie

  37. np na temat realnego funkcjonowania w pracy matki niemowlaka, badz dziecka w wieku przedszkolnym
    rzeczywistosc bywa czasem rozna od idealistycznych wyobrazen rozmaitych frustratow

    Polubienie

  38. frustracja przepelnione sa posty wiekszosci tu komentujacych, zastanawiam sie z czego ona wynika? z braku milosci, akceptacji swojego wygladu? frustraci sa zazwyczaj brzydcy

    a gdzie sie wypowiedziala matka? ze niby ty? come on

    Polubienie

  39. @saguarbro
    „frustracja przepelnione sa posty wiekszosci tu komentujacych, zastanawiam sie z czego ona wynika? z braku milosci, akceptacji swojego wygladu? frustraci sa zazwyczaj brzydcy”

    Frustrację najłatwiej poznać po tym, że koleś się nie odnosi do meritum, tylko snuje jakieś fantazje o tym, jaki brzydki musi być oponent. Z czego to wynika? But ofc z intelektualnej niezdolności odniesienia się do meritum.

    Polubienie

  40. @krolowanocy

    coz, chcialbym wiedziec z jakiego punktu widzenia patrzysz na macierzynstwo kobiety pracujacej; inaczej wyglada ono w przypadku korposzczurzycy na umowie zleceniu, inaczej np. urzedniczki ministerialnej na pelnym etacie, a jeszcze inaczej – czlonkini zarzadu spolki skarbu panstwa
    normowany (badz nie) czas pracy tez mienia bardzo wiel
    ale w porzadku, rozumiem

    Polubienie

  41. @wo

    panie wojtku, intelektualnie na pewno panu nie dorownuje, ale bynajmniej nie jest to dla mnie zbyt frustrujace, gdyz jestem od pana duzo, duzo przystojniejszy, mlodszy i lepiej sie ubieram

    Polubienie

  42. no nie wydaje mi się. macierzyństwo (a raczej rodzicielstwo, bo dotyczy to również ojcostwa), polega po pierwsze na tym, co nazywam hodowlą dzieci (czyli czynności stricte higieniczno-cośtam, jak karmienie, ubieranie, mycie) oraz na pokazywaniu dziecku świata, rozwijaniu jego zainteresowań, odpowiadanie na pytania, wspieranie, zapewnianie poczucie bezpieczeństwa, wyznaczanie zasad, wszystko to, co można określić jako „kochanie i wychowywanie”. a kwestia tego w jakim czasie się to robi, jak często, jak dużo, w jakich porach dnia, jest dużo mniej istotna, istotna jest szczerość wobec dziecka, 15 minut zabawy przy pełnym zaangażowaniu rodzica jest lepsze niż godzina, ale z nudzącym się i klnącym w myslach rodzicem, dziecko czuje takie rzeczy

    Polubienie

  43. @saguarbro
    Chciałobym dowiedzieć się, do jakiej puenty zmierzasz przystojniaczku #przed-40, no może poza zasugerowaniem swoich słabości intelektualnych? Bo naprawdę nie łapię.
    Bytwm, skoro już o tym mówimy, to tak, mam dzieci, nie jestem sfrustrowane, a są osoby uważające mnie za istotę wielce urodziwą (pomijam opinię własnych dzieci, gdyż ta jest z założenia nieobiektywna), a jak wiadomo piękno jest w oku biholdera. Nie mam też kompleksów na punkcie swojego intelektu, choć z dyskutantami nie porównuję się, bo ich zwyczajnie nie znam.
    So?

    Polubienie

  44. @jiima

    puenta moja jest, ze zarowno tak tu dissowana pani lepkowska, jak i niektore z tu sie wypowiadajacych osob maja racje w temacie laczenia macierzynstwa z zyciem zawodowym; szanuje opinie krolowejnocy jako pracujacej matki, ale nie przyjmuje opinii na ten temat pani szczuki, osoby ktora nie byla, nie jest i nigdy nie bedzie matka; jej opinie na temat macierzynstwa sa rownie miarodajne, jak opinie kleru

    Polubienie

  45. „puenta moja jest, ze zarowno tak tu dissowana pani lepkowska, jak i niektore z tu sie wypowiadajacych osob maja racje w temacie laczenia macierzynstwa z zyciem zawodowym; szanuje opinie krolowejnocy jako pracujacej matki, ale nie przyjmuje opinii na ten temat pani szczuki, osoby ktora nie byla, nie jest i nigdy nie bedzie matka; jej opinie na temat macierzynstwa sa rownie miarodajne, jak opinie kleru”

    Chłopczyku, ale ponieważ Ty nie masz z kolei żadnej wiedzy o łączeniu ojcostwa z życiem zawodowym, Twoje opinie na temat łączenia rodzicielstwa i życia zawodowego są głupie jak serial o Halince Mostowiak.

    Polubienie

  46. @ krolowanocy

    mi nie chodzi o opinie, ta kazdy moze miec swoja; chodzi mi o dissowanie przez szczuke i inne sfrustrowane panie opinii lepkowskiej

    @ wo

    staruszku, ale sa madrzejsze czy glupsze od opinii szczuki, ktora rowniez nie ma na ten temat zadnej wiedzy

    Polubienie

  47. @saguarbro nie przyjmuje opinii na ten temat pani szczuki, osoby ktora nie byla, nie jest i nigdy nie bedzie matka; jej opinie na temat macierzynstwa sa rownie miarodajne, jak opinie kleru

    A na temat esesmanów z Auschwitz niech się wypowiada tylko ten, kto sam stał na wieżyczce strażniczej.

    W ogóle kogo obchodzi, jakie opinie przyjmujesz i dlaczego.

    Polubienie

  48. mi raczej chodzilo o efektywny czas pracy kobiety – matki noworodka, badz dziecka 2-3 letniego zatrudnionej na etacie; inne bedzie jej podejscie do pracy od podejscia matki bedacej np tlumaczka, czy graficzka, pracujacej w domu

    Polubienie

  49. @saguarbro:
    1) po pierwsze, skąd masz tezę o frustracji Szczuki (nazwiska wielką literą, tak nawiasem). Umotywuj. Udowodnij. Jak nie – odszczekuj.
    2) skąd teza, że Szczuka nie ma żadnej wiedzy na temat macierzyństwa (hint: wiedza wynika z czegoś więcej niż samo doświadczenie osobiste, inaczej nie mielibyśmy wykształconych chirurgów). Jak nie masz kwitów – jw
    3) pokaż jakieś dowody na twoją własną wiedzę i kompetencję w zakresie macierzyństwa. Na razie tylko chcesz egzaminować komentujących, a sam nic odkrywczego nie pokazałeś, więc, well…

    Polubienie

  50. „jestem od pana duzo, duzo przystojniejszy, mlodszy i lepiej sie ubieram”
    ej, ale trochę pomyliłeś serwisy, jak chcesz poszukać miłości życia, to idź na okcupid, a jak poruchać, to na fetlife, ja tu nie prowadzę agencji matrymonialnej

    Oraz: ale że co, jesteś zdania, że kobieta na biurowym etacie, jak ma małe dziecko, to jest gorszym pracownikiem? Pracuję z dziewczynami mającymi małe dzieci, w korpo, nie widzę, by pracowały gorzej ode mnie.

    Polubienie

  51. @saguarbro

    jak inne? podejście do pracy jest zależne od osobniczego podejścia do pracy, albo się ktoś obija w pracy albo do niej przykłada, dzieci czy czas pracy nie mają nic do podejścia
    (ach, chyba że uważasz, że wszyscy co pracują na etacie sobie bimbają, bo i tak dostaną kasę za dupogodziny, a freelancer się przykłada do pracy, bo jak nie zrobi, to nie zarobi, only not, jak ktoś na etacie się obija, to też może zostać zwolniony i nie zarobi)

    Polubienie

  52. @saguarbro
    „ale sa madrzejsze czy glupsze od opinii szczuki, ktora rowniez nie ma na ten temat zadnej wiedzy”

    Who cares? Naprawdę zależy ci, by porównywano cię z innymi – jak uważasz – idiotami?

    No dobra, to porównam. Generalnie p. Szczuka jest (niespodzianka!) kobietą. Kobietą zajmującą się problemami kobiet (no shit, serio!), w związku z tym zakładam (pani S. nie znam osobiście, a żałuję), że przynajmniej z kilkoma matkami pracującymi w życiu rozmawiała, rozeznała się w ich problemach i tak dalej, w związku z czym jej wiedza w temacie #pracujące_matki jest najprawdopodobniej nieco bardziej dogłębna niż moja czy nawet @królowejnocy (sorry, ciebie też nie znam, więc nie wiem czy prowadziłaś własne badania w tej dziedzinie, więc optymistycznie założę, że dysponujesz podobnie jak ja anecdata z życia własnego i przyjaciół którzy w podobnej sytuacji się znaleźli). W związku z tym nazywając jej opinię głupią sam określasz się jako głupiec – no, chyba że fakt napisania słowa „szczuka” z małej litery oznacza, że nie masz na myśli nie p. K. Szczukę, lecz rybę słodkowodną – wtedy śpieszę poinformować, że w języku polskim ryba owa nazywa się „szczupak”, dzięki temu unikniemy nieporozumień.
    Jak rozumiem, dzieci nie posiadasz, kobietą nie jesteś, a znajomość tematu czerpiesz z tzw. brudnego palucha. W zasadzie wniosek możesz sobie wysnuć sam, choć szczerze wątpię byś zrobił to prawidłowo. Jeśli nie poradzisz sobie, służę prezentacją w powerpoincie.

    Polubienie

  53. @krolowanocy: to nie są buty do squasha tylko do lansu. na squashu skręciłby w nich kostkę
    @wo: Halinka? Jaka Halinka?! HANKA! :-)
    @szprota: może Twoje dziewczyny w korpo mają szczęście i zdrowe dzieci. Mój 4-letni syn odkąd „poszedł” do przedszkola we wrześniu 3/4 tego czasu spędził w domu. Które korpo pozwoli matce lub ojcu na wykorzystywanie na maxa opieki nad dzieckiem?

    Polubienie

  54. Wiesz, no, zależy od korpo. Temu, w którym pracuję akurat PIP patrzy na ręce, bo miało wpadunie z interpretacją prawa pracy (głównie przy pracy zmianowej). Ale wiesz, przede wszystkim: napisałam, że nie pracują gorzej. Miewają więcej nieobecności, bo dzieci chorują, a nie wszystkie z dzieciatych mają partnerów na stałe, by mogli wesprzeć, ale jak już są, to robią swoje.

    Polubienie

  55. co za lewacki blog.. niemiło mnie zaskoczyło, za dalsze wizyty – szczerze podziękuję. do jednego nas nie zmusicie – większość NORMALNYCH mężczyzn nie chciałoby się wiązać z feministkami i to jest po prostu fakt nie podlegający dyskusji. żegnam niemile zaskoczony. miłego dna, hehe

    Polubienie

  56. @wo
    No pewnie, że miło. Miałabym kilka anegdot z czasów sprzed patrzenia (raczej kupionych od innych niż doświadczonych), ale zdecydowanie do sprzedania w realu.

    @kefir2010
    Dzięki za szczerą opinię i nie, nie zachęcam do dalszych wizyt, nawet mnie nie proś.

    Polubienie

  57. Och, wczoraj u fryzjera pięknie się ubawiłem, kiedy z fryzjerką rozmawialiśmy o tym, jak to żałosne, że mężczyźni nie potrafią sami sobie uprać gaci i prosto spod spódnicy matki pędzą czepić się kogoś, kto ma ten sam zestaw funkcji #praniesprzątaniegotowanieprasowanie.

    Co oczywiście spowodowało widoczne, acz zupełnie nieme, wzburzenie u kolesia, który był strzyżony nieopodal.

    @kefir
    „jagże”, serio, dlaczego nienawidzisz języka polskiego? Auch: nie wiem czy to jest problem feministek, że Wy, brudasy i ciamajdy, nie będziecie się chcieli z nimi wiązać. Jest mnóstwo kolesi, którzy nie trzymają łba w dupie i chcą być w związku kimś więcej, niż tylko nieporadną, burczącą pierdołą.

    Polubienie

  58. @eli.wurman: ale wszyscy mężczyźni? większość? niektórzy? tylko prawicowcy?
    @kefir: eli zapomniał, ale ja dodam – „pozdruwki”?! No, ale może masz popularną wśród młodzieży chorobę na „dy-„. Współczuję. Tylko nie chwal się kolegom, bo Cię wezmą za lewaka, albo i co gorszego…

    Polubienie

  59. @dink
    No rozmawialiśmy o kolesiach, którzy są ziomami jej męża, którzy się chwalą tym, że pralki nie potrafią, albo, haha, wszędzie rozrzucą swoje rzeczy, a ich biedne żony to zbierają za nimi.

    Polubienie

  60. sądzę, że „umiom, potrafiom i robiom” tylko przyznawanie się do prania własnych gaci jest w ich mniemaniu uhm… niemęskie? :-)

    PS. zresztą pranie to betka, ale jak ja nie cierpię tego g… wieszać i potem zbierać i pakować do odpowiednich grrrr… szufladek :-)

    Polubienie

  61. słuchajcie, dobrzy ludzie. byki ortograficzne robię celowo, aby mieć polew z waszych.. ludzkich.. reakcji na nie.. ach, jakież to żałosne – ludzie.. mam ich tysiące.. – że tak powiem. moja kobieta nie jest feministką, ale szanuje siebie i mnie, i sobie w kaszę dmuchać nie da – lubię kobiety o konkretnym charakterze. jednak, chodziło mi o coś innego. i nie wycierajcie sobie buzi lewicą czy anarchizmem – nie boję się łatki lewaka, jak mnie jakiś głupek czy inny zenobiusz od nich zbluzga. wy nawet lewakami nie jesteście, żeby być lewakiem, to trzeba sobie na to zapracować – wrażliwym sercem na ludzkie krzywdy, czy waleczną postawą. wy jesteście po prostu miałcy, nijacy, jesteście neoliberałami. dziś neoliberalizm, niesłusznie, przyjmuje lewicowe łatki, by mamić gówniarzerię różnego rodzaju seksualnymi zboczeństwami czy innymi obrzydliwościami. na tej samej zasadzie, nie nazywajcie normalnych kobiet, nie podzielających feministycznego skrzywienia, uległymi. totalne pomieszanie pojęć macie. tyle mej obecności tutaj.. do jutra. ;)

    Polubienie

  62. @kefir
    „byki ortograficzne robię celowo, aby mieć polew z waszych.. ludzkich.. reakcji na nie..”

    Meh, żeby to jeszcze jakaś innowacja językowa, a to takie biedne błędy.

    „moja kobieta nie jest feministką, ale szanuje siebie i mnie, i sobie w kaszę dmuchać nie da”

    Sraty-pierdaty.

    „wy jesteście po prostu miałcy, nijacy, jesteście neoliberałami”

    Twoja stara.

    „by mamić gówniarzerię różnego rodzaju seksualnymi zboczeństwami czy innymi obrzydliwościami”

    Spierdalaj.

    „totalne pomieszanie pojęć macie. tyle mej obecności tutaj.. do jutra. ;)”

    Meh, ale masz coś do powiedzenia, czy będziesz się tak przerzucał jakimś biedapierdoleniem? Jak nie, to spierdalaj.

    Polubienie

  63. Muszę powiedzieć szczerze, że nie spotkałem się nigdzie, ani w rodzinie, ani wśród znajomych, którzy mają już pociechy problemów z macierzyństwem i niskimi pensjami kobiet. Inna sprawa, że większość facetów robi częściej nadgodziny, to i pensje mają większe. Jestem za zrównaniem wynagrodzeń, jeśli takie istnieją w jakiś ciemnogrodach, bo ja się raczej nie spotkałem z takim drastycznym zjawiskiem. Czasami dostawałem wypłatę większą o 400zł od kolegi czasami mniejszą o tyle samo i nie dla tego, że któryś z nas jest bardziej męski, ma większe przyrodzenie czy jaja. Po prostu różnie pracowaliśmy, to też trzeba brać pod uwagę.

    Co do wcześniejszych dziwnych, bzdurnych – sam nie wiem jak to nazwać – dyskusji o eksterminacji czy to mężczyzn. Nie wydaję mi się, żeby ktoś z jeszcze prawidłowo skręconymi zwojami mózgowymi chciał tego. Z resztą, przyrównywanie totalitaryzmu do płci? Gdzie tu widzicie sens. Prawda jest taka, że kobiety świetnie sobie radzą w pracy, jeśli tylko umieją wykorzystywać swoje atuty (nie mam tu na myśli seksu, od razu ubiegam zgryźliwych). Beznadziejni mężczyźni są, nie przeczę, niekiedy widać ich całkiem sporo, tak samo z resztą jak kobiet. Mamy po równo, a to, że któraś z was wybierze sobie nie tego rycerza co trzeba, tak samo może cierpieć mężczyzna, który zamiast księżniczki z wierzy uratował potwora. Zamiast nas zjadać, olewajcie po prostu gburów i nie wybierajcie tych z minimalnym testosteronem. W końcu syn potrzebuje ojca, silnego autorytetu oraz kochającej ciepło matki ;) już mamy po równo, tylko każdy inny zestaw cech, nigdy nie będziemy tacy sami. Myślę, że to dobrze. Pozdrawiam

    Polubienie

  64. ” końcu syn potrzebuje ojca, silnego autorytetu oraz kochającej ciepło matki ”

    Ja tam lubię zimno, chłodne prysznice i spanie przy otwartym oknie w zimie. To może lepiej nie będę mieć dzieci.
    A córka czego potrzebuje? I czy kochający i czuły tata albo silna mama zrobią dziecku krzywdę?

    Polubienie

  65. No tak, mogłem się spodziewać, że nawet w prostym zdaniu coś się znajdzie do interpretacji. Syn i córka, jeden piorun – dziecko! A czy silny autorytet jakim powinien być, każdy ojciec nie może być czuły? Czy czuła matka nie może być silną kobietą?
    Drogi camelocie, nie tędy dróżka. Napisz coś od siebie, spróbuj pomyśleć co mogłem mieć na myśli, bo poziomem czuję się jak na prawicowym blogu. Nie ważne co piszesz, ważne że Cię zgnoją, zaprzeczą wszystkiemu co mówisz ;)
    Mi jedynie chodzi o zły wpływ bezwzględnego zrównania obu płci. To wcale nie jest dobre. Znam rodzinę, która rozpadła się właśnie z tego powodu (tylko nie pisz, że znasz takie, które rozpadły się przez pijącego ojca), z pewnością i ty takie znasz. Stało się tak tylko dla tego, bo kobiecie b.dobrze szło w pracy (chwała jej za to) i tymi sukcesami raczyła pogrążać męża. Gnoiła go, aż ten stracił autorytet w społeczeństwie, które go odrzuciło. No bo kim on jest, co to za ojciec, który nie potrafi utrzymać rodziny – mówili ludzie.
    Powinniśmy mieć po równo, ale na ten wynik składać się muszą różne wartości.

    Polubienie

  66. „A czy silny autorytet jakim powinien być, każdy ojciec nie może być czuły? Czy czuła matka nie może być silną kobietą?”

    Jak dla mnie: może. Oboje mogą być silni, czuli, kochający i mieć autorytet. Ale czy wtedy nie będą bezwzględnie zrównani, równowaga świata się zachwieje i się rozwiodą?

    „Mi jedynie chodzi o zły wpływ bezwzględnego zrównania obu płci. To wcale nie jest dobre. Znam rodzinę […] i tymi sukcesami raczyła pogrążać męża. Gnoiła go, aż ten stracił autorytet w społeczeństwie, które go odrzuciło”

    To ta rodzina jest przykładem bezwzględnego zrównania płci? Czyli jak to, w rodzinie bez zrównania to mąż pogrąża i gnoi żonę, aż ona traci autorytet w społeczeństwie?

    „Jesteśmy kobiece po to, by mężczyźni mogli być męscy.”

    No jeśli czujesz misję umężniania wszystkich mężczyzn dookoła swoją kobiecością, to proszę bardzo, nie bronię. Ale to chyba straszne patałachy z tych Twoich mężczyzn, że tak nie potrafią istnieć i być określeni bez kobiet.

    Polubienie

  67. Hm, no ja tam nie wiem, czy jestem kobieca, a jeśli jestem, to dla siebie, a nie po to, by facet miał się przy mnie jakoś czuć. Większość z nich traktuję jednak jak kolegów i przyjaciół, a nie partnerów do wyrka. Polecam to podejście, pomaga także w relacjach z innymi kobietami, odpada motyw rywalizacji o względy samca.

    Polubienie

  68. omg, nieswiadom niczego czlowiek oddal sie rozkoszom ski amade, a tu tyle jadu! ale ok

    @ szprota

    firstofall, nie narzekam na brak w zyciu milosci, tudziez partnerek do ruchania, a jedyne co mnie dzis frustruje to brak slonca we flachau
    seconofall, podobnie jak lepkowska uwazam, ze kobieta ktora w drugim miesiacu ciazy udaje sie na zwolnienie, a po porodzie na rok macierzynskiego, stawiajac tym samym pracodawce w koniecznosci znalezienia platnego zastepstwa nie jest pelnowartosciowym pracownikiem; a chyba nie powiesz, ze sa to przypadki jednostkowe?
    przeczytaj tez zalinkowany przeze mnie list z „wo”

    Polubienie

  69. @ jiima

    aha, czyli wystarczy byc kobieta zajmujaca sie problematyka kobieca, by miec pojecie na temat macierzynstwa? a co powiesz na temat pogladu na kwestie macierzynstwa np. siostry malgorzaty chmielewskiej?
    a dlaczego lepkowska, bedac kobieta i matka, jest tu gnojona?

    Polubienie

  70. @ krolowanocy

    squash dopiero po powrocie do warszawy, no i nie w tym obuwiu, jak madrze ktos napisal to sa buty na letni lans
    bynajmniej nie czuje sie przegranym! trudno flejmowac z przekonana o wlasnej, jedynie slusznej racji wiekszoscia, w dodatku tak napastliwa i nienawistna wobec mej skromnej osoby

    Polubienie

  71. @saguarbro
    Łepkowska dostaje po łbie nie za brak doświadczeń macierzyństwa/nadmierne doświadczenie macierzyństwa, tylko za głupoty, które gada, za durne generalizacje i za rozpowszechnianie stereotypów wyjętych z nosa.
    Tak samo jak ty dostajesz za wulgarność, bucerię i ogólne nieogarnięcie. I krygowanie się z tekstami o napaści na biedną i skromną osobę, która ma „partnerki do ruchania” bo jest śliczna i bezkompleksowa, jest tak płaskie i żałosne, że aż. Oraz, nie fantazjuj sobie tak o tym byciu prześladowaną mniejszością, bo ci zostanie i jeszcze zaczniesz mieć objawy empatii, a przecież nie o to ci chodzi w tej dyskusji, żeby zrozumieć, prawda?

    Polubienie

  72. @saguarbro
    Rozumiem, że używając anglicyzmów nadal nie spotkałeś się z pojęciem „anecdata”, panie posiadający partnerki do ruchania? Problem pani scenarzystki jest taki, że zaprzecza istnieniu problemu, który istnieje bo jej się nie przytrafił. Tym samym ja mogę zaprzeczać istnieniu wielkiego wybuchu (bo mi się osobiście nie przytrafił), a ty niestety najwyraźniej możesz zaprzeczać istnieniu rozumu.
    W tym kontekście rzeczywiście pani Szczuka ma więcej do powiedzenia od pani scenarzystki, gdyż zajmuje się pewnym zjawiskiem, które pani scenarzystka najpierw olewa ciepłym moczem, zaprzecza jego istnieniu, a potem sama przyznaje się do glanowania kobiet w ciąży, a przynajmniej takich chęci.

    Polubienie

  73. „dlaczego moj comment zostal wyciety”
    bo miałam taki kaprys oraz paskudziłeś na mojego przyjaciela

    „kobieta ktora w drugim miesiacu ciazy udaje sie na zwolnienie, a po porodzie na rok macierzynskiego, stawiajac tym samym pracodawce w koniecznosci znalezienia platnego zastepstwa nie jest pelnowartosciowym pracownikiem; a chyba nie powiesz, ze sa to przypadki jednostkowe?

    Wiesz co, ale to nie jest mój problem, ani problem kobiety w ciąży, tylko pracodawcy.

    Polubienie

  74. nie, no – to trochę zamykanie oczu na problemy. oczywiście można przeszkolić i zatrudnić tymczasa, ale to trwa, kosztuje, zwłaszcza, że i tak wciąż się płaci ZUS za kobietę. A jeśli kosztuje, to coś, gdzieś trzeba w firmie obciąć, względnie pogodzić się z mniejszymi zyskami. W korpo, które i tak marnuje kupę kasy na bzdety nie ma z tym problemu. W firmie pana Krzysia założonej ze szwagrem i działającej na granicy opłacalności decyzja nie będzie taka prosta. Oczywiście trzeba widzieć big picture i wiedzieć, że niknący przyrost naturalny w końcu i tak być może rozłoży biznes Pana K., więc wypadałoby o niego dbać. Skoro Pan K. nie ma na to ochoty osobiście, trzeba go lekko przymusić/zachęcić w sposób systemowy. Tylko co z „chińczykami”, którzy takie problemy mają w… poważaniu? :-)

    Polubienie

  75. @dink
    >> Tylko co z „chińczykami”, którzy takie problemy mają w… poważaniu? :-)
    Wiesz, zawsze wydawało mi się, że nie należy patologii uznawać za normę, ne?

    >> nie, no – to trochę zamykanie oczu na problemy. oczywiście można przeszkolić i zatrudnić tymczasa, ale to trwa, kosztuje

    Owszem, sytuacja jest różna. Jednak stanowiąc prawo nie należy zakładać, że kobieta szuka pracy tylko po to, by zaraz zajść w ciążę (bo planuje dziecko, a fajnie by było mieć wtedy macierzyński), po czym przyjdzie z trefnym zwolnieniem lekarskim od 1 do 9 miesiąca ciąży z uwagi na tajemnicze i niesprecyzowane zagrożenie dla ciąży. A skoro nie robimy takiego założenia, to wiemy, że od potwierdzenia przez gina ciąży do pójścia na macierzyński upływa od 5 do 8 miesięcy. Nie wiem jak dla ciebie, ale dla mnie to tona czasu by znaleźć kogoś na zastępstwo, przygotować się na dłuższą nieobecność, ustalić z pracownikiem, jak dużą część macierzyńskiego chce wykorzystać (cały czy dzieli się z mężem), czy planuje wychowawczy i takie różne bzdety.

    I owszem, nie neguję, że istnieją takie które mimo naszych szlachetnych założeń tak jednak postąpią, zapytane o urlop powiedzą że to nie nasz jebany interes albo nakłamią i w ogóle. Ale zauważ, że są też ludzie którzy nas bez skrupułów oszukają, okradną, zgwałcą, zamordują, ale nikt nie tworzy prawa zakładającego, że każdy obywatel tego kraju ma takie plany wobec każdego innego obywatela.
    Takoż, nie chcę być wredne, ale mam wrażenie, że prawdopodobieństwo, że pani-w-ciąży postąpi wobec pracodawcy w wyżej wspomniany niefajny sposób, jest odwrotnie proporcjonalne do tego, jak dobrze jest jej w tej pracy.

    Polubienie

  76. @Jiima
    „Takoż, nie chcę być wredne, ale mam wrażenie, że prawdopodobieństwo, że pani-w-ciąży postąpi wobec pracodawcy w wyżej wspomniany niefajny sposób, jest odwrotnie proporcjonalne do tego, jak dobrze jest jej w tej pracy.”

    Dużo racji – oczywiście służę tylko anecdata z mojej fabryki. Ze swojego stażu w fabryce (5 lat) kojarzę trzy ciąże, w tym moją (oraz legendary księgową, która od sześciu lat jest na zmianę w ciąży na lekarskim i na macierzyńskich/wychowawczych, idealnie trafiając w zazębianie się terminów). Dwie z tych ciąż polegały na L4 niemal od diagnozy (jedna laska wykorzystała czas twórczo na fitnessy dla ciężarnych, basen i kosmetyczki, druga walczyła o zagrożoną ciążę po świeżo przebytym raku), ja byłam ta głupia i pracowałam prawie do połowy 9 miesiąca, kiedy zażądałam od lekarza żeby mnie uwolnił od dojazdów komunikacją miejską w upale wśród buców, którzy nie widzą brzucha wielkości dyni. Wcześniej byłoby mi wstyd się urywać i robić w konia pracodawcę za pomocą wyłudzonego L4. Also – jest sporo cwaniaków, jak wszędzie, gdzie prawo zostawia furtkę dla przekrętów, i być może okazja czyni złodzieja. Pracodawca ma wszakże możliwość napuszczenia ZUS/orzecznika na podejrzane zwolnienie lekarskie, to jest do sprawdzenia. Więc może nie szlochajmy nadmiernie nad biednym pracodawcą, który zawsze ma jednak dużo lepszą pozycję do egzekwowania różnych rzeczy, a w przypadku sensownych układów w pracy – niemal gwarancję, że normalna pracownica ustali z nim sposób wprowadzenia zastępstwa, terminy zwolnień etc.

    Polubienie

  77. @Jiima: ekstremalne jazdy z analogiami robią źle dyskusji. oczywiście, że baaardzo duża część społeczeństwa nie wyobraża sobie i nie popełni 1st degree murder, ale sprawy bardziej prozaiczne (lewe zwolnienia, lewe renty, sprzedaż w szarej strefie, praca na czarno) zahaczają o znacznie szersze grono. Moje 10-letnie korpo-anecdata wskazują na co najmniej kilka przypadków „abjuzowania” ciąży, że nie wspomnę o prostym L4 „bo urlop się skończył, a mam tanie bilety do Wiednia”.

    A co do „chińczyczyków” to mam na myśli naprawdę Chińczyków, którzy swoim podejściem do hmmm… praw pracowniczych outują całą lub prawie całą „starą” gospodarkę. I choć to patologia, to w skali 1,6 mld par rączek wygląda nieciekawie.

    Polubienie

  78. Czytam te wasze komentarze i zgadzam się z naimą..
    Nie wszystkie kobiety od razu idą na l4 jak tylko zajdą w ciążę. Ja na przykład w ogóle nie byłam na żadnym zwolnieniu (pracowałam przez całą ciążę – do dnia porodu, od pn do pt osiem godzin dziennie). Pewnego dnia po pracy wróciłam do domu i zaczęłam rodzić. Na drugi dzień dopiero skorzystałam z macierzyńskiego (dopiero po urodzeniu dziecka). Po macierzyńskim od razu wróciłam do pracy. I w swoim zakładzie pracy nie jestem jedyna.
    Dlatego wkurzają mnie ludzie z góry zakładający, że wszystkie kobiety olewają pracodawcę ( jak np. wspomniana tu pani od seriali i nie dziwię się że po niej tak tu jadą, też się do tego dołączam).
    Pozdro.

    Polubienie

skomciaj mię