O Śpiewaku

Mnóstwo słownych żartów mi się pcha na temat bycia głuchą na słowa Śpiewaka, a jeden słabszy od drugiego, poprzestańmy więc na tym, że tak: jestem na niego głucha kompletnie, nieodwracalnie i od dawna.

Przestałam go słuchać, gdy w serwisie natemat.pl wywiesił kuriozalny tekst „Sami sobie tworzymy problemy”, w którym, w istocie, pełen pasji i żaru stworzył problem a to gimnazjalistek na balu jako zielonych jabłuszek podniecających starych satyrów, a to dziewięciolatków na nk.pl epatujących seksualnością nawet bez nagości. W przypadku dobrze dorozwiniętych piętnastolatek jestem w stanie bez problemu zrozumieć powiązanie ich z seksualnością, natomiast niekoniecznie z pedofilią. Nie jestem jednakże w stanie wyobrazić sobie świadomie uwodzącego dziewięciolatka. No proszę mi wybaczyć, w tym przypadku uwodzenie jest wyłącznie w oku patrzącego.

Więc gdy później widywałam Śpiewaka przy różnych okazjach, głównie dotyczących spraw związanych z seksualnością nieletnich, nabierałam coraz większego przekonania, że spora część jego działalności opiera się na żerowaniu na pedopanice i braku zaufania do dzieci. Mocno wspierał mity gimnazjalnych zabaw typu słoneczko czy chlebek (niepotwierdzonych nigdzie i niczym, jeśli nie liczyć sensacyjnych artykulików w portalozie codziennej gdzieś pomiędzy majtami Dody, mamą Madzi a masażem gorącymi kamieniami); nie przykładał też szczególnych starań, by znikomość uwiedzeń przez internet przeniknęła do świadomości tak zwanego generała publicznego, chociaż nawet na stronie kidprotect.pl cytuje statystyki policyjne z 2011, z których wyraźnie wynika, że osławiony wojtek, lat 12 uwodzi zza komputera niecałe 5% spośród wszystkich wykorzystanych seksualnie małoletnich. Oznacza to dla nas, że problem jest marginalny o wiele mniejszy, niż nam o nim opowiada Śpiewak (co nie oznacza, że nie istnieje!) i jednak w profilaktyce molestowania dzieci lepiej skupić się na tym, by nauczyły się zgłaszać nauczycielom i higienistom w szkołach, co dzieje się w domu, na zajęciach pozalekcyjnych lub w szatni, bo to tam dzieje się o wiele więcej nieszczęść. I nie wynikają one z tego, że piętnastoletnie dziewczyny stroją się na bale gimnazjalne, na litość.

Nie twierdzę, że Śpiewak zajmował się wyłącznie działaniami pozornymi, chociaż polska muzyka rozrywkowa obyłaby się doskonale bez wkładu jego kapeli Nanemah, zarzynającej riffy z The Cure i kraszącej youtube’a wideosami z brutalnie traktowanymi penisami. Z drugiej strony, jest ona o wiele za mało znana, by polską muzykę rozrywkową dorżnąć ostatecznie, czego bardzo żałuję.

Nie, Śpiewak bardzo ładnie poprowadził kampanię „Milczenie zabija” – firma, którą współtworzył, opracowała spot w ramach partnerstwa, na stronie kidprotect jest dość krótkie, ale sensowne i treściwe opracowanie doyczące przemocy wobec dzieci. Jestem pewna, że akurat temu tematowi poświęcił dużo pracy i serca.

Przez lata pracy w fundacji, udzielania się w mediach oraz działalności w serwisach społecznościowych wyłania mi się obraz Śpiewaka jako kogoś, kto w pewnym momencie uwierzył, że jest ekspertem do spraw tematyki przestępstw wobec dzieci. Ogromne wsparcie, jakie miał od strony Rzecznika Praw Dziecka mogło go w tym tylko upewniać. Za eksperctwem poszła wiara w nieomylność i bezkrytyczne powtarzanie miejskich legend o seksualnych zabawach gimnazjalistów; poszła też, jak sądzę, wiara we własną bezkarność, gdy na koncie fundacji zaczęły pojawiać się większe pieniądze.

W dyskusji nad Śpiewakiem nie sposób zastanowić się nad zasadnością istnienia fundacji jako takich. Chciałabym żyć w państwie, w którym nie byłyby potrzebne, bo większość NGOsów dowodzi, że państwo w jakimś aspekcie nie jest do końca wydolne i są ludzie na tyle zaangażowani i zdesperowani, by je zacząć wyręczać. Niestety mam świadomość, że mniejsza biurokracja w przypadku działania fundacji jest bezpośrednim skutkiem mniejszej kontroli nad wydatkami takiej instytucji. Jest zatem ryzyko nadużyć. Ponieważ rewolucja nie została jeszcze wygrana i państwo w niektórych dziedzinach faktycznie nie daje rady (ochrona praw kobiet, dzieci, edukacja seksualna, projekty dotyczące infrastruktury dla niezmotoryzowanych), nie gardłuję przeciw fundacjom. Twierdzę jednak, że trzeba im patrzeć na ręce i domagać się pełnej transparentności.

Prawdę powiedziawszy, nie wierzę w niefrasobliwość i roztrzepanie w przypadku defraudacji, jakich dopuścił się szef Kidprotectu. Jestem pewna, że Śpiewak był świadom, iż korzystając z pieniędzy fundacji, na które składały się wpływy z 1%, dobrowolne wpłaty i hojne gesty sponsorów, jest złodziejem. Okradał nie tylko sponsorów (tych mi mało szkoda, i tak korposy muszą coś odpalać na cele charytatywne), nie tylko darczyńców (tych mi bardzo, bo zaufali, że to dla dzieci), lecz i swoich pracowników (tych najbardziej, bo poświęcili fundacji mnóstwo pracy, emocji i czasu), którzy ostatecznie, nie otrzymawszy kolejnych pensji, skierowali sprawę do sądu. Także jeden ze sponsorów, w czasie, gdy fundacja utraciła już status OPP zadał trochę więcej pytań niż „na co idzie? ach, na dzieci, to bardzo ładnie”. And shit hit the fan.

Kuba siedzi w domu i płacze – pisała mi znajoma. Prosi się o jakiegoś bon-mota o płaczących dzieciach lub rozpaczających ludziach, którzy poświęcili się dla projektów Kuby, ale miejmyż trochę dystansu do siebie. Akcja jest taka, że trzeba Śpiewakom patrzeć na ręce: i wtedy, gdy sieją grozę wykorzystując naszą nieznajomość dziecięcego świata, i wtedy, gdy do tych rąk dostają się duże pieniądze.

I, rzecz jasna, dążyć do tego, by fundacje chroniące prawa dzieci nie były potrzebne. Nie mam łatwych odpowiedzi, jak to osiągnąć, możemy się nad tym wspólnie zastanowić.

27 uwag do wpisu “O Śpiewaku

  1. Mimo wszystko nie zgadzam się, że fundacje są objawem niewydolności państwa i w idealnie sferycznym świecie nie byłyby potrzebne. Państwo działa w ramach swoich możliwości starając się zaspokoić w odpowiednim stopniu potrzeby obywateli, siłą rzeczy jednak państwo nie jest w stanie nigdy zaspokoić wszystkich potrzeb wszystkich obywateli w zadowalającym wszystkich stopniu (i mam tu na myśli jak najbardziej potrzeby, których zaspokajanie przyjęło się przypisywać państwu, a więc edukacja, bezpieczeństwo, zdrowie, kultura etc.). Oprócz więc płacenia proporcjonalnych podatków, które są wrzucane do jednego worka i rozdysponowywane zgodnie z budżetem naturalnym i potrzebnym jest danie możliwości poszczególnym obywatelom wspierania konkretnych inicjatyw zmierzających do zaspokojenia konkretnych potrzeb, których zaspokojenie nie zawsze leży w interesie społecznym. Przykładowo więc z punktu widzenia interesu społecznego może nie być powodów, żeby z budżetu przeznaczać na promocję i uprawianie sportu X proporcjonalnie więcej niż innych sportów, ale jeśli jest grupa obywateli, którzy chcą przeznaczać na ten cel swoje własne środki, to nie widzę powodu by nie mieli tego robić i by w jakikolwiek sposób wskazywało to na niewydolność państwa.

    Co do Śpiewaka, to trochę jednak nie podoba mi się wrzucanie do jednego worka oceny merytorycznej jego działania i afery związanej z posługiwaniem się przez niego funduszami fundacji. Też mi się nie podobało wiele aspektów działalności fundacji, ale chyba nie chcemy wyciągać konkluzji, że wszystko to był cyniczny zamach na kasę sponsorów i podatników? Bo jeśli nie chcemy, to to są jednak dwie zupełnie osobne kwestie.

    Co do korzystania z funduszy fundacji, jestem ciekaw czy potwierdzi się to co mówił (pisał) Śpiewak, że z „roztrzepania” nie miał podpisanej umowy o pracę (wspomina coś o zleceniach, pytanie ile ich było i na jaką kwotę). Nie ulega dla mnie wątpliwości, że prezes fundacji ma prawo pobierać wynagrodzenia z tytułu jej prowadzenia (Kwaśniewska może sobie nie brać z fundacji ani złotówki, ale nie wszyscy mają tak komfortowe warunki do prowadzenia działalności społecznej). Pytanie w jakiej wysokości. Na pewno nie w takiej, by mogło to wpędzić fundację w niewypłacalność. Pozostaje jednak kwestią otwartą czy w niewypłacalność fundację wpędziło ogólnie złe zarządzanie czy same tylko prywatne wydatki Śpiewaka.
    Fundacje oczywiście muszą być kontrolowane, ale pamiętajmy, że dopóki nie ma mowy o OPP to fundacje są podmiotami prywatnymi operującymi prywatnymi pieniędzmi. Fundacja Śpiewaka status OPP utraciła, ciężko powiedzieć czy zdefraudowane środki pochodziły również z naszego 1%.

    Oczywiście Śpiewaka ciężko wytłumaczyć i obronić, nawet jeśli się mu jakieś wynagrodzenie należało, to od prezesa fundacji można i należy wymagać takie minimum organizacji by ustanowił zasady wynagradzania członków zarządu (sektor NGO dysponuje coraz lepszym zapleczem prawniczym, to naprawdę tylko kwestia dobrej woli, żeby sobie poukładać zgodnie z przepisami funkcjonowanie fundacji) i nie pobierał samowolnie kwot bezpośrednio z rachunku fundacji. Największa jednak szkoda to utrata zaufania do sektora NGO i pożywka dla wszystkich, którzy w działalności publicznej wietrzą tylko przekręty i afery. Media z lubością podchwyciły sprawę i rozpisywać się będą o „luksusowym” życiu Śpiewaka (doprawdy, zakupy w TK Maxx, all inclusive w Turcji za 3k od osoby i 650 zł wydanych u jubilera). Osoby działające w sektorze NGO muszą zdawać sobie sprawę, że jadą na jednym wózku i wpadka jednej z nich wpływa na sytuację całego sektora.

    Polubienie

  2. Fundacje oczywiście muszą być kontrolowane, ale pamiętajmy, że dopóki nie ma mowy o OPP to fundacje są podmiotami prywatnymi operującymi prywatnymi pieniędzmi.

    Publicznie (i co to znaczy „podmiot prywatny”? fundację może założyć osoba prywatna, ale i osoba prawna). Niezależnie od statusu OPP (który w zasadzie dopuszcza tylko dodatkowe źródło finansowania wraz z dodatkowym trybem kontroli) mają się opierać na zaufaniu społecznym. Na czego straży stoi ustawa o fundacjach i uprawnienia organów nadzorujących. I było to już tłumaczone elsewhere, więc.

    Polubienie

  3. @Ngo

    Smutno mi. Nie wiem czemu, ale cokolwiek w tym kraju się dzieje pozornie dobrego, to potem nagle okazuje się, że wyszło jak zwykle. Jakaś taka skłonność do kombinowania, która ludziom się włącza gdy zobaczą większe pieniądze. Zastanawiam się wręcz czasem, czy Owsiak nie postawił na pełną transparentność nie tylko dlatego, żeby zapchać pysk przeciwnikom, ale też po to, by jego współpracowników i potencjalnych następców (prawdopodobnie ma nadzieję, że jego idea przeżyje jego samego) nie kusiło…

    Co do organizacji, potrzebne niewątpliwie są i będą, nigdy na świecie nie osiągniemy stanu idealnego, oznaczającego że zadowoleni będą wszyscy łącznie z czytelnikami „Frondy”.

    Polubienie

  4. To co Kaytek powiedział, NGOsy zajmują się tym, czym państwo nie może/nie potrafi/nie musi. W idealnie sferycznym świecie będą to wyłącznie zadania związane z hobby obywateli (nie mam nic przeciwko promocji szachów czy piłki nożnej przez hobbystów, nieprawdaż), źle jest, kiedy NGO powstaje, żeby obywatele mieli co jeść albo czym się leczyć.
    Ad Śpiewak: mam to szczęście, że jestem bardzo daleko od całej afery, ale:
    1) z roztargnienia można nie podpisać ze sobą umowy prezesowskiej przez kwartał, nie przez wiele lat;
    2) w chwili, gdy z fundacjowego konta wypłaca się prywatną kasę (bądźmy wielkoduszni, załóżmy – był w sklepie, zapomniał swojej karty, miał firmową), w dzień później dokonuje się przelewu środków na konto, tłumacząc się księgowości z pożyczki/zaliczki i objaśniając wyczerpująco sytuację
    3) w chwili, gdy skala wyprowadzania kasy sprawia, że impreza traci status OPP a sprawozdania nie zostają opublikowane, rzecz jest bardzo grubym kryminałem. Pozwolę sobie od katolików pozyczyć termin: zgorszenie publiczne. To co gdzie indziej napisał już Gothmucha – wszyscy pracownicy, partnerzy i organizatorzy NGO odczuwają teraz rozróbke wokół Spiewaka na plecahc. Bo do zwykłej podejrzliwości na temat jakichkolwiek działań altruistycznych, przekonań o Współnym Dobru i takich tam mrzonkach smarkaczy dochodzą kwity na konkretne złodziejstwo i odium, z którym będą się zmagać. I tego żaden sąd żadnym wyrokiem nie naprawi, niestety, i żadne łzy wylewane przez ajfona kolegom wieczorami nie naprostują. Kradzież popełniona przez Śpiewaka jest kradzieżą zaufania społecznego (zaufania, którego prawie nie ma w Polsce, ustalmy) wobec organizacji społecznych.

    Polubienie

  5. @ namaste
    „Publicznie (i co to znaczy “podmiot prywatny”? fundację może założyć osoba prywatna, ale i osoba prawna). Niezależnie od statusu OPP (który w zasadzie dopuszcza tylko dodatkowe źródło finansowania wraz z dodatkowym trybem kontroli) mają się opierać na zaufaniu społecznym. Na czego straży stoi ustawa o fundacjach i uprawnienia organów nadzorujących. I było to już tłumaczone elsewhere, więc.”

    Ja nie mówię, że nie należy kontrolować. Mówię, że stopień kontroli musi być różny.
    Osoba prawna to też podmiot prywatny (opozycja prywatny – publiczny), a przynajmniej najczęściej jest podmiotem prawnym, bo są i np, oczywiście spółki prawa handlowego będące własnością skarbu państwa. Oczywiście fundację są pod kontrolą odpowiednich organów, przede wszystkim pod kątem wykorzystywania atrakcyjnej formy fundacji do prowadzenia faktycznej ukrytej działalności gospodarczej, ale kontrola ta jest i musi być inna dla fundacji dysponujących wyłącznie prywatnymi środkami, a tymi, które dysponują 1% podatków. I inna też musi być optyka w spoglądaniu na niegospodarność czy defraudację środków w fundacji dysponującej wyłącznie prywatnymi środkami, a inna w przypadku fundacji będącej OPP. To nie znaczy, że w tym pierwszym przypadku można przymknąć oko na nieprawidłowości – nie można, szczególnie, jeżeli fundacja zbierała środki od szerokiego wachlarza darczyńców, którzy byli wprowadzani w błąd co do tego na co przeznaczane są ich darowizny.

    Polubienie

  6. Zupełnie nie rozumiem tego (ukrytego) de-fetyszyzowania „środków prywatnych”, wolno je bardziej defraudować? A to, że 1 procentem administruje (przekazuje na wskazane konto) obecnie US, jest okolicznością techniczną, do niedawna 1% (z własnej, prywatnej kieszeni) wpłacał podatnik i ręcznie odpisywał sobie od podatku. Oraz: fundacjom wolno prowadzić (jawną) działalność gospodarczą, podlegają wtedy dodatkowym, właściwym formom kontroli.

    Polubienie

  7. +namaste Oczywiście, że fundacje mogą prowadzić działalność gospodarczą, nie mogą natomiast się tylko do tego ograniczać.
    Co do fetyszyzowani-defetyszyzowania, tylko chciałem zwrócić uwagę na różne sposoby finansowania fundacji. Jeżeli fundacja opiera się wyłącznie na środkach fundatorach, który ma pełen wgląd w papiery fundacji, to wtedy ew. defraudacja takich środków jest sprawą o charakterze prywatnym. Jeżeli fundacja zarządza jednak powierzonymi środkami od szerszej grupy podmiotów (istotnie już ma mniejsze znaczenie czy z 1% czy z odpisów lub darowizn), to na analogicznej zasadzie z instytucjami bankowymi i finansowymi państwo musi kontrolować sposób zarządzania tymi środkami, bo defraudacja takich środków to już kwestia o charakterze publicznym.

    Polubienie

  8. Mówiąc o NGOsach mówimy o fundacjach oraz o stowarzyszeniach, które umknęły komentującym (musiałam).
    Sprawozdania finansowe (publiczne i dostępne) nie są żadną łaską ani wielkodusznym świadectwem transparencji, są obowiązkiem wszystkich NGOsów mających status OPP. Tak więc ja bym się nie odwoływała do czegoś tak niedefiniowalnego jak społeczne zaufanie: społeczeństwo rozlicza NGOsy w sposób najzupełniej realny, a w każdym razie może to robić i z pewnością powinno. Nie musimy ufać ponieważ możemy wiedzieć.
    No ale wracając do KidProtect to oczywiście oni OPP nie byli, ponieważ ten status utracili. I to jest chyba początek oraz koniec tematu, jak sądzę. W ubiegłym roku słyszałam rzewną jeremiadę wielu NGOsów, które utraciły status OPP ponieważ: bezwzględna i złośliwa biurokracja. Tak w każdym razie brzmiało tłumaczenie oficjalne- a że ktoś nie dopatrzył, a ktoś źle postawił przecinek, a inny znów spóźnił się dwanaście minut ze złożeniem czegoś tam, a przecież my wszyscy czynimy dobro, więc niech zmiękną serca urzędasów i ulitujcie się.
    Prawidłowa będzie tu asocjacja z przypadkiem pani Janke chcącej zostać radną, ale niepamiętającej, w którym okręgu startuje (co bezlitośnie i słusznie wytknął potem na blogu WO).
    I choć tak po ludzku współczuję pani Bognie Janke, i tym od przecinków, i tym chcącym czynić dobro, ale nieogarniającym księgowości i podpisywania umów, to jednocześnie obracanie podatniczymi pieniędzmi jest czymś wymagającym określonych umiejętności, których posiadanie musi być egzekwowane, aby nie dochodziło do nadużyć i zwyczajnych kradzieży.
    I właśnie dlatego utrata statusu OPP jest informacją.
    Ta informacja w przypadku KidProtect była jawna, widnieje w KRSie, widnieje na stronie ministerstwa. A że mimo to znalazło się wielu wierzących, że status został utracony przez przypadek lub w ogóle niesprawdzających, czy KP nadal jest OPP? O tym akurat warto pogadać.

    Polubienie

  9. Slusznie prawisz Szproto.
    Mialam ochote dorobic tej foce dlugie wlosy i okulary za trzy tysie. http://profile.ak.fbcdn.net/hprofile-ak-snc4/41816_110242462334528_4056_n.jpg
    Czytalam to jego „przyznanie sie” i wyszlo mi, ze nie dosc ze pan Jakub S. jest zlodziejem, to na dodatek tchorzem, bo jakos nie widzialam tam slow „jestem zlodziejem” i „ukradlem”.
    W calej tej sytuacji najbardziej zal mi szeregowych pracownikow, ktorzy nie dosc ze nie dostawali wyplat, a teraz czytaja jak swietnie zyl sobie ich szef.
    Co do NGOsow – nie wiem czy im ta cala sprawa nie wyjdzie posrednio na dobre, zmuszajac do ogarniecia kwestii formalnych.
    Swoja droga ciekawa uwage miala Kaja Szwarc – dlaczego p. Zawadzka nie zglosila sprawy do prokuratury sama i jakim cudem nie zauwazyli, ze nie maja ksiegowego.

    Polubienie

  10. Poznałem od środka 3 fundacje, o dwu innych opowiadali mi ich pracownicy – żadna z nich nie miała celu innego niż bycie wehikułem podatkowym/wehikułem promocji dla najbanalniejszego biznesu/wehikułem do wożenia takich rzeczy, jak te opisane w notce – tylko na większą skalę (wybudowanie sobie domu na przykład)/wehikułem do wykorzystywania cudzego zapału i ofiarności. Sprawa ‚Ś’ to na tym tle pozytywna anomalia

    Polubienie

  11. „Szkoda, że sam się nie pofatygował zalinkować, skoro trwa tutaj dyskusja, no ale kładę.”

    Szczerze mówiąc o istnieniu tej notki dowiedziałem się dopiero z referrali.

    „Poznałem od środka 3 fundacje, o dwu innych opowiadali mi ich pracownicy”

    Poznałem trzech Polaków, o dwóch innych opowiadali mi ich pracownicy – żaden z nich nie był porządnym człowiekiem, jeden był złodziejem, drugi pijakiem, trzeci bił żonę i wszyscy mieli wąsy.

    Polubienie

  12. No więc co do sensu istnienia fundacji to, co napisałeśTy i Kaytek mnie przekonuje, kwestię transparentności moim zdaniem najcelniej ujęła a., w moim odczuciu oczywiście.

    No i – pozostanę przy opinii, że w przypadku Śpiewaka warto zadać pytanie, czy część jego działań nie była jednak chybiona.

    Polubienie

  13. ‚Poznałem trzech Polaków, o dwóch innych opowiadali mi ich pracownicy’
    Może to umknęło, ale w domyśle jest ‚to jedyni Polacy, których znam bardziej niż tylko z tego, co sami o sobie mówią’.

    Polubienie

skomciaj mię