Polska nie zasługuje na matki.
Mówiła o tym Elżbieta Korolczuk w Polityce ze znamiennie wyciętym fragmentem:
Burza przy okazji sporu o przywrócenie Funduszu Alimentacyjnego pokazała, że Polacy nie tylko nie akceptują macierzyństwa biednych kobiet, ale wręcz nim pogardzają, widząc w nim jedynie „produkcję bezrobotnych” i patologię. Szacunek dla Matki Polki nie przeszkadza internautom wzywać do sterylizacji biednych matek.
Pisała o tym Naima, posiłkując się pracą Izy Desperak. Serio, pokilkajcie w te linki, a ujrzycie niewesoły obraz samotnych, walczących o alimenty rodziców, którym pomocy odmawia się na każdym kroku.
Wydaje mi się, że o szacunek dla matek byłoby łatwiej, gdyby nie cykliczne nagonki: a to na sławetne wózkowe , a to na karmienie piersią w przestrzeni publicznej, a to na obecność dzieci gdziekolwiek poza domem, przedszkolem i placem zabaw. Oh wait, jakim przedszkolem, zamiast przedszkola mamy stadion przecież. Generał publiczny, poczytawszy i poklikawszy, dochodzi do przekonania, że kobiety rodzą dzieci na złość, na przekór i dla własnych niezliczonych profitów, już to, by chytrze wyłudzić becikowe i dwie flaszki soku ze wspólnego stołu, już to, by rozsiąść się z wózkiem, dzieckiem i pieluchą w przestrzeni przeznaczonej dla sterylnych biegaczy i smakoszy sushi. Do tego – korzystają z masowych zwolnień (to z kolei ładnie zdebunkował Wojtek Orliński), trzeba im ustępować miejsca w tramwajach (a one wstrętnie sadzają na tym miejscu dziecko!) i ogólnie ucinają sobie dwa lata wakacji od pracy, a potem jeszcze chcą mieć urlopy w tym samym czasie, co ich dzieci ferie.
Okropność. Czemu po prostu nie wyjadą na jakąś wyspę rodzić tam dzieci i nie zawracać nam głowy krzyczącym przychówkiem, karmiącym cycem i rozpychającym się wózkiem?
Trzeba wielkiej odwagi, by być matką w Polsce, w kraju, gdzie kult Matki Polki miesza się wdzięcznie z przeświadczeniem o osobistej odpowiedzialności kobiety za kondycję całej rodziny, naskórkową mizoginią i korwinistyczną wzgardą dla słabszych. Polko, masz urodzić. Ale, Polko, jeśli twoje dziecko będzie chore lub popadnie w konflikt z prawem, będziesz złą matką, a jeśli twój mąż odejdzie, wiń tylko siebie za niedoprasowane koszule, niedogotawne makarony i niedogolone okolice bikini. Generalnie jednak ródź, bo wy, baby, do niczego innego się nie nadajecie, ale trzeba było użyć gumki, a nie teraz płakać i żądać półtorametrowego chodnika i kibla z przewijakiem. Myślicie, że przejaskrawiam, by notka była zabawniejsza?
(nie zamazuję nazwisk – komentatorzy pisali na publicznym fanpejdżu i z całą pewnością nie wstydzą się podpisać)
Nie, droga Elizo, matki nie są takimi samymi pasażerami: muszą mieć przez cały czas odprawy i czekania na lotnisku oczy dookoła głowy, uspokajać dziecko, które prawdopodobnie prędzej czy później popadnie w ten stan zmęczenia i przestrachu, który da efekt w postaci płaczu, pilnować bagaży, bramki i godziny. Sama podróż, nawet pojedynczo, potrafi być nie lada stresem, a co dopiero z małym, irracjonalnym, wymagającym opieki towarzyszem.
Skoro żądasz lepszych miejsc niż ktoś od ciebie słabszy i wymagający wsparcia, to trzeba było pomyśleć przed wejściem na pokład i kupić bilety w droższej klasie. Albo w ogóle mieć własny samolot, bo do przebywania w grupie z tą empatią się nie nadajesz.
O karmieniu publicznym miałam ze dwie notki, odeślę też znów do Naimy; nie będę się więc przesadnie powtarzać: jak ci nie pasuje, odwróć wzrok. Serio wolisz słuchać wrzasku głodnego dziecka niż zobaczyć przez ułamek sekundy kobiecą pierś? Ale serio, czemu tak nienawidzisz kobiet? Większość z nas wstydzi się nagości na tyle, by nie epatować piersią publicznie chyba, że naprawdę nie ma już innego wyjścia. Wińcie raczej właściciela lokalu, który nie zadbał o miejsce dla matki z dzieckiem. I nie, nie chcę słyszeć, że z dzieckiem się do lokalu nie chodzi. Do tych przyjaznych rodzicom jak najbardziej. Bycie matką to nie jest śmiertelna i przeraźliwie zakaźna choroba, by spędzać ten czas na kwarantannie w domu.
Nie, Polska nie zasługuje na matki.
Za pomysł na tytuł i screeny z dyskusji dziękuję opiekunce fanpejdża „Prawo Wyboru jest dobrem osobistym”