Polska nie zasługuje na matki

Polska nie zasługuje na matki.

Mówiła o tym Elżbieta Korolczuk w Polityce ze znamiennie wyciętym fragmentem:

Burza przy okazji sporu o przywrócenie Funduszu Alimentacyjnego pokazała, że Polacy nie tylko nie akceptują macierzyństwa biednych kobiet, ale wręcz nim pogardzają, widząc w nim jedynie „produkcję bezrobotnych” i patologię. Szacunek dla Matki Polki nie przeszkadza internautom wzywać do sterylizacji biednych matek.

Pisała o tym Naima, posiłkując się pracą Izy Desperak. Serio, pokilkajcie w te linki, a ujrzycie niewesoły obraz samotnych, walczących o alimenty rodziców, którym pomocy odmawia się na każdym kroku.

Wydaje mi się, że o szacunek dla matek byłoby łatwiej, gdyby nie cykliczne nagonki: a to na sławetne wózkowe , a to na karmienie piersią w przestrzeni publicznej, a to na obecność dzieci gdziekolwiek poza domem, przedszkolem i placem zabaw. Oh wait, jakim przedszkolem, zamiast przedszkola mamy stadion przecież. Generał publiczny, poczytawszy i poklikawszy, dochodzi do przekonania, że kobiety rodzą dzieci na złość, na przekór i dla własnych niezliczonych profitów, już to, by chytrze wyłudzić becikowe i dwie flaszki soku ze wspólnego stołu, już to, by rozsiąść się z wózkiem, dzieckiem i pieluchą w przestrzeni przeznaczonej dla sterylnych biegaczy i smakoszy sushi. Do tego – korzystają z masowych zwolnień (to z kolei ładnie zdebunkował Wojtek Orliński), trzeba im ustępować miejsca w tramwajach (a one wstrętnie sadzają na tym miejscu dziecko!) i ogólnie ucinają sobie dwa lata wakacji od pracy, a potem jeszcze chcą mieć urlopy w tym samym czasie, co ich dzieci ferie.

Okropność. Czemu po prostu nie wyjadą na jakąś wyspę rodzić tam dzieci i nie zawracać nam głowy krzyczącym przychówkiem, karmiącym cycem i rozpychającym się wózkiem?

Trzeba wielkiej odwagi, by być matką w Polsce, w kraju, gdzie kult Matki Polki miesza się wdzięcznie z przeświadczeniem o osobistej odpowiedzialności kobiety za kondycję całej rodziny, naskórkową mizoginią i korwinistyczną wzgardą dla słabszych. Polko, masz urodzić. Ale, Polko, jeśli twoje dziecko będzie chore lub popadnie w konflikt z prawem, będziesz złą matką, a jeśli twój mąż odejdzie, wiń tylko siebie za niedoprasowane koszule, niedogotawne makarony i niedogolone okolice bikini. Generalnie jednak ródź, bo wy, baby, do niczego innego się nie nadajecie, ale trzeba było użyć gumki, a nie teraz płakać i żądać półtorametrowego chodnika i kibla z przewijakiem. Myślicie, że przejaskrawiam, by notka była zabawniejsza?

(nie zamazuję nazwisk – komentatorzy pisali na publicznym fanpejdżu i z całą pewnością nie wstydzą się podpisać)

946651_497189443700889_755181844_n

Nie, droga Elizo, matki nie są takimi samymi pasażerami: muszą mieć przez cały czas odprawy i czekania na lotnisku oczy dookoła głowy, uspokajać dziecko, które prawdopodobnie prędzej czy później popadnie w ten stan zmęczenia i przestrachu, który da efekt w postaci płaczu, pilnować bagaży, bramki i godziny. Sama podróż, nawet pojedynczo, potrafi być nie lada stresem, a co dopiero z małym, irracjonalnym, wymagającym opieki towarzyszem.

Skoro żądasz lepszych miejsc niż ktoś od ciebie słabszy i wymagający wsparcia, to trzeba było pomyśleć przed wejściem na pokład i kupić bilety w droższej klasie. Albo w ogóle mieć własny samolot, bo do przebywania w grupie z tą empatią się nie nadajesz.

1.1

O karmieniu publicznym miałam ze dwie notki, odeślę też znów do Naimy;  nie będę się więc przesadnie powtarzać: jak ci nie pasuje, odwróć wzrok. Serio wolisz słuchać wrzasku głodnego dziecka niż zobaczyć przez ułamek sekundy kobiecą pierś? Ale serio, czemu tak nienawidzisz kobiet? Większość z nas wstydzi się nagości na tyle, by nie epatować piersią publicznie chyba, że naprawdę nie ma już innego wyjścia. Wińcie raczej właściciela lokalu, który nie zadbał o miejsce dla matki z dzieckiem. I nie, nie chcę słyszeć, że z dzieckiem się do lokalu nie chodzi. Do tych przyjaznych rodzicom jak najbardziej. Bycie matką to nie jest śmiertelna i przeraźliwie zakaźna choroba, by spędzać ten czas na kwarantannie w domu.

Nie, Polska nie zasługuje na matki.

 

Za pomysł na tytuł i screeny z dyskusji dziękuję opiekunce fanpejdża „Prawo Wyboru jest dobrem osobistym”

 

104 uwagi do wpisu “Polska nie zasługuje na matki

  1. W sumie jestem w stanie sobie wyobrazić bardziej bucowate reakcje kolesi – podobne do dyskusji o byciu topless na basenach i plażach. „Dupcie” mogą, a człowiek nie wyglądająca na modelkę niech się kryje w hidżabie, czy w ogóle nie wychodzi z domu. Tu byłoby pewnie tak samo. :(

    Polubienie

  2. Tutaj jest jedno słowo – tolerancja. Mnie na przykład obrzydza, jeśli całuje się dwóch pedałów/dwie lesbijki, ale toleruję ich wybór. W taki sam sposób toleruję kobiety z piersiami na wierzchu. W obu przypadkach można coś zrobić, w pierwszym – iść za rękę i zachowania seksualne zostawić do domu, w drugim – przykryć dziecko i pierś kocem/ręcznikiem na czas karmienia.

    Polubienie

  3. @TM
    Jak już pisała autorka bloga można też zrobić jeszcze coś innego: nie patrzeć na to, co tak strasznie obrzydza. A jeśli komuś przeszkadzają/obrzydzają go inni ludzie zawsze można zostać w domu.

    Polubienie

  4. Uwielbiam takie mądre wypowiedzi, dziecko może poczekać, a tekst , że mogę karmić dziecko w toalecie jest poniżej krytyki!! Ciekawa jestem czy owa Pani także ma zwyczaj jedzenia obiadu siedząc na kiblu??
    Ludzie dzieci także wymagają szacunku, a to że jeszcze nie mówią nie znaczy, że mamy traktować je gorzej niż zwierzęta:/

    Polska nie zasługuje na matki?? Nie wiem!,Wiem, że dużo kobiet w Polsce nie zasługuje aby tą matką być!

    Polubienie

  5. Tak, Polska nie zasługuje na matki! Nie w takim stanie, jaki prezentuje sobą teraz. Nie przy tak ogromnej nietolerancji. Polska ogólnie jest mało tolerancyjnym krajem, ale to, co pokazałaś z FB – życzyłabym tym paniom, żeby ta karma kiedyś do nich wróciła. Niech i je ktoś poobrzuca błotem.

    Polubienie

  6. „Wiem, że dużo kobiet w Polsce nie zasługuje aby tą matką być!” – nie podoba mi się ta wypowiedź.
    „Mnie na przykład obrzydza, jeśli całuje się dwóch pedałów/dwie lesbijki, ale toleruję ich wybór” – i ta też.
    Nie szukajcie chujowych analogii.

    Polubienie

  7. Na litość boską, co za troglodytki tam, w tych facebookowych komentarzach! NIGDY W ŻYCIU nie zdażyło mi się uświadczyć gołego, mlecznego cyca na ulicy. NIGDY! Widziałam za to mamy karmiące tak dyskretnie, przykryte pieluszką tetrową lub cienką apaszką, że większość ludzi wokół by się nawet nie domyśliła, że ta oto siedząca na ławce kobieta KARMI DZIECKO.
    Więcej „wstrętnych” cyców widuję u podstarzałych matron, które chcą być młódkami.

    Polubienie

  8. Drogie panie, chyba zapomniałyście, jakie jest prawdziwe zastosowanie cyca…
    Cyc karmiący dziecko jest niepoprawny i nienaturalny – powinniście to wdzieć… Natomiast obrzydzenia nie budzi trzęsący się cyc kobiety penetrowanej w filmach porno, cyc obnażony podczas pierwszej nocy z przygodnym partnerem, ani cyc, który przez przypadek wyskoczy z bikini, podczas energicznego marszu. Taki cycek jest cyckiem pożądanym, budzącym aprobatę otoczenia :) Pamiętajcie – cyc tak na prawdę służy do zaspokajania potrzeb mężczyzn. Wykorzystując go w niepoprawnym geście karmienia potomstwa, możecie drogie matki, spotkać się z agresją otoczenia – liczcie się z tym.

    Pozdrawiam ;)

    Polubienie

  9. Nie no po prostu jakaś masakra tego się nie da czytać :/ Jak można coś takiego napisać w ogóle? Chciałabym żeby te Panie co tak pięknie się wypowiadały na temat karmienia piersią czy tym że jak kogoś nie stać na dziecko niech używa gumek, niech same kiedyś mają swoje dzieci i przez przypadek los akurat je tak skarał, że nie będzie je stać na najlepsze miejsce w samolocie czy nawet na mleko modyfikowane i że będą zmuszone do karmienia piersią! Ja osobiście uważam, że to jest wybór każdej kobiety z osobna ale jest to coś pięknego jak można karmić dziecko piersią. Każdy ma prawo wyboru i tak pisało wyżej nie chcesz nie patrz i problem z głowy, albo tak jak również pisało wyżej masz ochotę słuchać krzyku dziecka to słuchaj ale wątpie by któraś matka chciała męczyć małe dziecko. Jest głodne to dostaje jedzenie i już. Sory ale takiemu dzieciątku kilku miesięcznemu nie wytłumaczysz że komuś się to może nie podobać i że musi trochę poczekać z jedzeniem :) Życzę powodzenia tym Panią z fascynującymi wypowiedziami ewidentnie widać że nie chcą mieć nigdy dzieci a przynajmniej że nie są na to gotowe.

    Polubienie

  10. @TM: przykryć dziecko i pierś kocem/ręcznikiem na czas karmienia.

    chciałbyś / chciałabyś być na miejscu dziecka ukrytego podczas karmienia pod kocem lub ręcznikiem?

    Polubienie

  11. Jak czytam takie podziały: biust nagi w tycim bikini – cacy, biust nagi z powodu posiłku niemowlęcia – fuj, biust dwudziestoparoletni – cacy, biust sześćdziesięcioletni – pfe, to mam wrażenie, że mówiący takie rzeczy ulega przekonaniu, że ciało kobiety ma w pierwszej kolejności zaspokajać jakieś estetyczne potrzeby widza, i że naturalna jest potrzeba patrzenia na kobiece ciało, oceniania go przez pryzmat przyjemności, jakiej dostarczyło. Postulat, żeby nie przyglądać się, gdy jakieś ciało nie budzi spodziewanej radości bądź estetycznej satysfakcji, spotyka często taką zdumioną reakcję, no bo jak to, przecież to ciało jest do oglądania. Tak jakby potrzeba oglądania ciała kobiety i odczuwania z tego tytułu miłych wrażeń miała priorytet nad tym, że ktoś tego ciała używa dla swoich podstawowych, biologicznych potrzeb (oraz potrzeb dalszego rzędu, oczywiście), i z tego priorytetu miałby wynikać obowiązek po stronie użytkowniczki ciała, by najpierw dbała o komfort widza a potem o własny.
    No więc uważam, że takie postawienie sprawy jest postawieniem na głowie.

    Polubienie

  12. “Wiem, że dużo kobiet w Polsce nie zasługuje aby tą matką być!”
    “Mnie na przykład obrzydza, jeśli całuje się dwóch pedałów/dwie lesbijki, ale toleruję ich wybór”

    Szpro, Twoi komentatorzy są dzisiaj bardzo zadziwiający.

    Polubione przez 1 osoba

  13. Krew się we mnie burzy, jak czytam takie rzeczy. Wiem, że wolność wypowiedzi, itd., ale coraz częściej dochodzę do wniosku, że nie-matki nie powinny wypowiadać się na temat macierzyństwa. Sama za swoje opinie przed narodzeniem córki powinnam odbyć porządną pokutę. Lubię Polskę, ale mam nadzieję, że w końcu uda mi się wyprowadzić. Pewnie gdzie indziej też w końcu będzie źle, ale muszę odpocząć od polskości.

    Polubienie

  14. A czy mamy pewność, że to kwestia Polski? Że w innych krajach nie jest tak samo? Może to nie jest kwestia narodowości, ale internetu, który daje bardzo łatwy dostęp do dyskusji na przeróżne tematy. Nic mnie nie obchodzą kable komputerowe, ale jak najdzie mnie ochota, jeden klik i mogę pisać na forum, jak strasznie mnie denerwują producenci kabli, bo powinien być jeden kabel od wszystkiego, a oni produkują wiele różnych. Są beznadziejni i do niczego się nie nadają. A jak nie są w stanie wyprodukować takiego kabla ‚wszystko w jednym’, to mogli pomyśleć o tym wcześniej i znaleźć sobie inną pracę.
    Takie gadanie.

    Polubienie

  15. To nie jest kwestia Polski, podobne dyskusje przewalały się przez chociażby anglojęzyczną część LiveJournala parę lat temu – a i na fejsie chyba podobne się odbywały. Dotyczyło to co prawda nieco innej sprawy, bo wrzucania obrazków (zdjęć głównie, często w formie awatarów, a więc 100×100) przedstawiających karmienie piersią, co zostało uznane za niewłaściwe / w złym stylu /itp. – i domagano się cenzury (!) (chociaż naga lub prawie-jak-naga pierś seksualizowana gorszyła znacznie mniej). Niemniej jednak ton i argumenty pojawiały się te same i podejrzewam (bo pamięć już nie podpowiada) że argumenty o miejscach publicznych i karmieniu także się pojawiały.

    Polubienie

  16. Przywitam się, bo pierwszy raz. I ogólnie samo dobro.

    Przeklikałem się przy okazji przez podsunięte linki i może to nie miejsce, żeby czepiać się Orlińskiego, tym bardziej, że co do meritum się zgadzam, ale artykuł z WO o zwolnieniach w ciąży jest oparty na, zamierzonym czy niezamierzonym, błędzie. O tutaj zaczyna się błąd:

    „Mężczyźni wzięli 92,5 mln roboczodni ‚chorobowego’, a kobiety 115 mln. Jest więc różnica, ale nie taka znowu wielka. Ryzyko, że ‚pracownica mi pójdzie na zwolnienie’, jest więc dla pracodawcy średnio o 20 proc. większe w porównaniu z mężczyzną.”

    W tym drugim zdaniu przyjmuje się milcząco założenie, że zatrudnionych kobiet jest tyle samo mężczyzn, a to się mi nie zgadzało. Wziąłem dane o absencji chorobowej i o strukturze zatrudnienia z 2012 r. Wyszło mi po back of the envelope calculation, że statystyczna pracująca kobieta jest na urlopie o 50 proc. dłużej niż pracujący mężczyzna (odpowiednio 15 dni i 10 dni w roku). Poza tym nie ma co gdybaći, ile z tych absencji chorobowych jest związanych z ciążą, jest od tego odpowiednia tabela w raporcie ZUSU: 39 mln, co akurat, jeśli by liczyć takimi zaokrągleniami, znaczy, że sporo tych zwolnień jest nieuzasadnionych. Ja sam niespecjalnie w to wierzę.

    I może to jest jakiś środowiskowy żarcik z tym kayakingiem, ale wydaje mi się, że gros tych złamań, chorób zwyrodnieniowych stawów i kręgosłupa u mężczyzn wynika z ich nadreprezentacji wśród niewykwalifikowanych pracowników fizycznych, a nie sportów ekstremalnych warsiaskiej klasy średniej. Czy może jest gdzieś dostępny lepszy debunk tego mitu o zwolnieniach?

    Polubienie

  17. Przykro. Przyglądam się zjawisku nienawiści wobec kobiet od kilku lat i coraz gorsze mnie nawiedzają obrazy. Ale to, co dołuje mnie najbardziej to fakt, że najczęściej krytykami i „hejterami” wobec kobiet są… inne kobiety :( Jestem żoną, jestem matką i jestem feministką. Udaje mi się pogodzić wszystkie te funkcje. Wydaje mi się, że nasz, lokalny (polski) feminizm musi bardziej skupić się teraz na wspieraniu jednych kobiet przez drugich, niż krytykowaniu za każdorazowe potknięcie/błąd… Przytaczanym tu z komentarzy FB kobietom należy bardzo współczuć, i może poczekać, aż same będą miały dzieci. Serce podpowiada mi podejście do nich z maczetą, ale rozum mówi, że nikt im nie dał odpowiedniego przykładu. Tolerancji i miłości. A tolerancji i miłości wobec bliźniego/bliźniej nie uczy się, wbrew pozorom, w kościele, ale w domu, począwszy od „cyca”, na …. nie, w zasadzie nie skończywszy. Tego uczy się od kolebki przez całe życie. Hejtujcie, anty-matko-polkowe-anty-karmieniowe-piersią hejterki. My Was i tak kochamy.

    Polubienie

  18. O jak mnie to rozbawiło – dziecko może poczekać te dziesięć minut i nie umrze z głodu :)))
    No pewnie, że nie umrze, ale jak to kiedyś ujęła nasza ulubiona wielodzietna patologia Królowa Matka: „tego, że karmię dziecko w autobusie, nie zauważył prawdopodobnie nikt. Wyjące, drące się wściekle z głodu moje dziecko, zaręczam, zauważyliby i usłyszeli wszyscy w zasięgu wzroku i słuchu”. O czym idiotka Zuzia, miejmy nadzieję, pewnego dnia się przekona, i życzę jej, żeby miała żerte, superroszczeniowe dziecko, które rozdziera się w sekundzie po pierwszym ukłuciu głodu, jak Parker Stone w „Opowieściach znad kołyski”.
    A kobieta karmiąca dziecko to ładny i wdzięczny obrazek, którego nie cyc jest najbardziej przyciągającym wzrok elementem.

    Polubienie

  19. Może niedługo kobietom w ciąży też nie wolno będzie wychodzić na ulicę, bo ich wydęty brzuch kogoś będzie obrzydzał? Sama jak jeszcze byłam w ciąży, to wyobrażałam sobie, że będę się wstydzić karmić publicznie piersią. Ale jak już ma się tego malucha przez całą dobę na głowie, to naprawdę optyka się zmienia. Dla niemowlęcia to jest koniec świata, jak nie dostanie od razu jeść. Niech sobie ci wielce obrzydzeni wyobrażą, że odbierają im to, co jest dla nich najcenniejsze i oddadzą może za 10 minut, ale oni o tym nie wiedza, czy oddadzą, czy nie i kiedy. A w ogóle bardzo trafny artykuł. My Polacy niedługo wymrzemy, bo podczas gdy na świecie ułatwia się życie rodzicom, nasza postępowość i nowoczesność polega na tym, żeby wychować tabuny beznadziejnych singli, których celem życia jest dogadzanie sobie i nieopanowany egoizm.

    Polubienie

  20. @Amelie
    „Ale to, co dołuje mnie najbardziej to fakt, że najczęściej krytykami i “hejterami” wobec kobiet są… inne kobiety :(”

    Nic dziwnego, u podłoża takich emocji wrogich zwykle są problemy z własną psychiką.

    Polubienie

  21. @ludzie nie zasługujący na bycie rodzicami

    Niestety moim zdaniem to prawda. Wielu dorosłych, 25-30 letnich ludzi mimo własnej opinii wciąż nie dojrzało do roli rodziców. Niestety znam tego przykładów (tj. dzieci złych rodziców) bardzo dużo. Typowym przykładem jest zapominanie o dwóch rzeczach – że dziecko jest człowiekiem i że też będzie dorosłe, oraz że wychowanie polega na opiece i nauczaniu a nie na kształtowaniu kogoś jak z plasteliny. Jeżeli ktoś nie umie kontrolować swoich myśli, ma skłonność do agresji, nieprzemyślanego krytykowania innych ludzi bez spojrzenia z ich punktu widzenia etc. to moim zdaniem nie nadaje się na rodzica.

    Polubienie

  22. @mama kasia
    My Polacy niedługo wymrzemy, bo podczas gdy na świecie ułatwia się życie rodzicom, nasza postępowość i nowoczesność polega na tym, żeby wychować tabuny beznadziejnych singli, których celem życia jest dogadzanie sobie i nieopanowany egoizm.

    Chciałam zaprotestować głośno – jeśli nie podoba nam się, że ktoś krytykuje i utrudnia funkcjonowanie jakiejś grupie społecznej, to bardzo złym pomysłem na przeciwdziałanie jest obrzucanie wyzwiskami grupy konkurencyjnej. Życzliwość dla matek z małymi dziećmi nie polega na obrzuceniu gównem wszystkich poza nimi, żeby poczuły się wyjątkowe. Koncepcja, że single to takie leniwe, egoistyczne i rozwydrzone pasożyty, żerujące na zdrowej tkance płodnego społeczeństwa, jest wstrętna i wygląda jak wzięta z głowy posłanki Pawłowicz, a to nie jest fajne źródło myśli do rozpowszechniania.

    Polubienie

  23. ,,Można poszukać innych miejsc ,gdzie nie ma ludzi (choćby zwykła toaleta) ” Co można powiedzieć na taki teks, chyba nic przyjemnego. Jedynie ciśnie się pytanie czy ta pani (zuzia likantropea sikorska) lubi jeść w publicznej toalecie. Bo ja na przykład nie, moje dziecko tez nie lubi.

    Polubienie

  24. Hejka, w prostych slowach zostal opisany ból matki.Mam córkę, krok po kroku przeszlam wszystko o czym pisano . Boje się mieć kolejne dziecko, wlaśnie z tego powodu. Nie będe sie rozpisywać, ale to prawda trzeba być bohaterka, aby być matka w Polsce, wlaśnie dlatego, ze wielu osobom dzieci PRZESZKADZAJĄ… A wielodzietne mamy to
    patologia, nic tylko sie wysadzic w powietrze

    Polubienie

  25. Nie trzeba być matką, by to rozumieć. Ja, dla przykładu, do dość niedawna byłam tą beznadziejną egoistyczną singielką o której wspominała mama kasia. Bardzo proszę o to, byście powstrzymywali się od takich ocen, bo będę takie komentarze po prostu usuwać.

    Polubienie

  26. Nie mam na myśli wszystkich singli, bo wiem, że do tej grupy należą bardzo różni ludzie, niektórzy naprawdę sympatyczni i robiący dużo dobrego. Mam na myśli „beznadziejnych singli”, czyli tych, którzy są tacy jak napisałam – egoistyczni, żyjący tylko dla siebie i w dodatku często ziejący nienawiścią do tych, którzy głoszą inne ideały.

    Polubienie

  27. A z innej beczki. Brat mojego męża ze swoją żoną mają sześcioro dzieci. Jak komuś o tym mówię, to ludzie zazwyczaj pukają się w głowy. Przyznam bez bicia, że ja sama się pukałam, kiedy ich poznałam, a wtedy mieli jeszcze pięcioro. Ale w sumie to w takich rodzinach przyszłość.

    Polubienie

  28. Ja tylko krytykuję ludzi takiego typu, których, wydaje mi się, Ty sama krytykujesz w swoim artykule. Chodzi mi o to, że w tej chwili głosi się wszem i wobec, że głównym celem życia jest realizacja siebie i swoich marzeń, robienie kariery, a ludzie, dla których rodzina jest na pierwszym miejscu są wyśmiewani jako głupi i nieambitni, rodziny wielodzietne to patologia i ciemnogród (pewnie nie słyszeli o środkach antykoncepcyjnych), a kobiety, które nie pracują zawodowo, tylko zajmują się dziećmi i domem to „kury domowe”, leniwe i tępe, nie nadające się pewnie do żadnej pracy, tylko do rodzenia dzieci, co wymawiane jest z najwyższą pogardą. Czy tak nie jest? Przepraszam, jeżeli czujesz się urażona moimi postami, ale myślę, że Ty nie należysz i nigdy nie należałaś do ludzi, o których pisałam jako o „beznadziejnych singlach”:)

    Polubienie

  29. Lepszy beznadziejny singiel od beznadziejnego rodzica.
    I skąd pomysł, że w takich (wielodzietnych) rodzinach przyszłość? Jest nas 7 mld na tej kulce, dobrze, że przynajmniej gdzieniegdzie te cyferki spadają.

    Polubienie

  30. Mnie jest wszystko jedno, czy ludzie sobie wybierają rodziny wielodzietne, czy singlostwo czy coś innego, jeśli faktycznie mogą wybrać, a dzieciakom zapewnić wystarczająco miłości i opieki.

    Mamo Kasiu, bliżej mi do singla niż do wielodzietnej matki. I nie, moja notka nie jest o egoistycznych singlach, jakiś własny hejt sobie na niej kręcisz. Powtarzam: nie podoba mi się to.

    Polubienie

  31. A może jak se na fajka pójdę i ktoś mi zwróci uwagę, to też mam powiedziec „wiecej tolerancji, a jak sie nie podoba, ze se jaram, to odwroc wzrok, albo w ogole wyjdz”? Sorry, ale skoro na pracodawcy pozostawia sie obowiazek posiadania pokoju dla matki z dzieckiem, w kiblach w Ikea sa przewijaki i cale mnostwo ludzi robi kase na tych dodatkach. To jest odwieczna walka „tolerancji” z „pewnymi standardami przyjetymi w danej kulturze”. W Japonii para (malzenstwo!) idace ze soba za reke w miejscu publicznym jest krytykowane i niezbyt mile widziane. U nas, 15-latki liza sie w autobusach i jest „spoko”, bo przeciez jestesmy „tolerancyjni”. To samo dotyczy „wywalonego cyca”, „jarania fajek” i innych tego typu zabiegow.

    Jakos tak dziwnie, my jako narod uwielbiamy popadac ze skrajnosci w skrajnosc. Albo mowimy „wywalanie cyca” jest z gruntu zle i nie nalezy tego robic nigdzie (chyba, ze zamknietym we wlasnym kiblu i najlepiej pozno w nocy, zeby nikt nie widzial), albo robmy to wszedzie (w knajpie przy kotlecie, na srodku ulicy, w kinie, filharmonii, przyjeciu z okazji nominacji profesorskich.. no, moze za daleko pojechalem, ale tak wlasnie jest). Wszystko oczywiscie podpinane jest pod wszechobecna „tolerancje” lub jej brak. A gdyby tak sie puknac z duzego rozbiegu w glowke i zrozumiec, ze tak samo, jak przeszkadzac mi moze jaranie fajek podczas jedzenia, tak samo w niektorych miejscach przeszkadza wywalony cyc? Tak samo jak w „biznesie”, nie zalatwia sie powaznych spraw w bermudach i klapkach, tak samo niektore rzeczy powinny byc zalatwiane w innych miejscach.

    Co do samolotow sie nie bede specjalnie wypowiadal – latam od 5-6 lat minimum 4-5 razy w miesiacu i rozumiem matki, dla ktorych wypad taki jest wiekszym utrapieniem, niz dla reszty podroznych. Ja mam takiego dzieciaka na glowie przez 2-3h, a on przez najblizsze 20 lat ;-)

    Polubienie

  32. Oki, ja widać jednak nie z tej bajki, ale odpowiem tylko jeszcze Hellk. Większość tych miliardów żyje w Azji i Afryce, głównie w najbiedniejszych krajach świata. Europa się wyludnia, a Polska przoduje wśród krajów z najniższym przyrostem naturalnym. Nie chodzi już nawet o ZUS i te sprawy, ale chyba smutno będzie już wkrótce żyć w społeczeństwie staruszków. A od braku życzliwości dla rodziców zaczyna się to, że coraz mniej ludzi decyduje się na więcej niż jedno dziecko. To tyle ode mnie. A tolerancyjna jestem, tylko uważam, że każdy powinien żyć przede wszystkim dla innych, wszystko jedno czy dla swojej rodziny, czy dla obcych ludzi.

    Polubienie

  33. @mama kasia
    „A tolerancyjna jestem, tylko uważam, że każdy powinien żyć przede wszystkim dla innych, wszystko jedno czy dla swojej rodziny, czy dla obcych ludzi.”

    Mam nadzieję, że od swoich dzieci tego nie wymagasz.

    A tak serio: każdy powinien móc żyć tak, żeby czuł się szczęśliwy i nie ma obowiązku żyć dla innych. Jeśli chce – proszę bardzo, ale bez narzucania tego drugiej osobie.

    Polubienie

  34. @SpamujMnie

    “wiecej tolerancji, a jak sie nie podoba, ze se jaram, to odwroc wzrok, albo w ogole wyjdz”

    Ale kumasz różnicę między gościem, od którego leci dym i smród w promieniu co najmniej kilku metrów (polecam przejście się w kilwaterze palacza), a kobietą karmiącą dziecko? Rozumiesz, że w drugim przypadku, odwrócenie wzroku powoduje, że nie widzę tego czego nie chcę widzieć, a w pierwszym odwrócenie głowy nie sprawi, że z nagła przestanie śmierdzieć?

    Hint: uciążliwość dla otoczenia. I pytanie pomocnicze: jak bardzo uciążliwy dla otoczenia jest palacz, a jak karmiąca kobieta?

    Polubienie

  35. @smutno będzie już wkrótce żyć w społeczeństwie staruszków
    Polacy najwyraźniej się tego nie boją. Jeśli dyrektorka lokalnego przedszkola mi nie nabujała, za forsę wydaną na stadion narodowy mogłaby prowadzić je przez kolejne dwa tysiące lat.

    Polubienie

  36. Maleńko.
    To, co istotne: słuchajcie, nie dawajmy się szczuć. Ja się staram opisać zjawisko, którego doświadczamy: że mamy jakieś swoje abominacyjki i uprzedzenia, bo każde je ma (ja o swoich po prostu nie piszę publicznie, choćby właśnie dlatego, że jednak parę osób tu zagląda). Dla klikalności nie masz jak flejm, więc co i rusz w portalozie będą takie podjudzające teksty typu single contra wielodzietne, piesi contra rowerzyści i tak dalej. Nie dawajmy się w to wkręcić. Ja nie mam dzieci i mieć nie będę, mam za sobą długie (i przyjemne) lata singlowania, za to wśród przyjaciół mam i wielodzietnych, i świeżo rozmnożonych, i dawną kumpelę, która wychowywała swoją córkę wraz ze swoją dziewczyną. Ten wyimaginowany, podsunięty do shejterzenia przeciwnik to ktoś, kogo znamy.

    Polubienie

  37. No dobrze, pewnie do każdej analogii możecie się przyczepić jak do tej z palaczem, ale naprawdę na wszystko co się dzieje w przestrzeni publicznej receptą jest „nie patrz”? Akurat matki karmiące mi nie przeszkadzają (w przeciwieństwie do rodziców „bezstresowo” wychowywanych a stresujących mocno otoczenie pociech), ale matrony w bieliźnie w publicznym parku już owszem. Zresztą zupełnie tak samo jak podobnie rozebrani weseli staruszkowie czy dresiarze chodzący bez koszulki do osiedlowego sklepu. Nie wiem tylko czy np. sikających w tymże parku (zapewne z powodu problemów z prostatą klub alko) Szpro skwitowałaby „można nie patrzeć”?

    btw, chciałbym się przywitać i podziękować za ciekawą lekturę, trafiwszy jakoś poprzez Radkowieckiego w wolnych chwilach przeczytałem cofając się całość bloga.

    Polubienie

    • To, czy coś Ci sprawia przyjemność, jest nieistotne. To, czy coś Cię rani, jest bardzo istotne. Widok matki karmiącej nikogo nie zrani, może być co najwyżej nie w guście. Ale jeżeli matki karmiące słyszą tyle komentarzy, rejestrują tyle wrogich spojrzeń i otrzymują tyle sygnałów, że są obrzydliwe, czują się zaszczute i narażone są na potężny stres. To samo tyczy się wyglądu kobiety. Może Ci się nie podobać, tylko co z tego, skoro Cię nie rani? Czy naprawdę czyjś brak przyjemności jest warty regularnego gnębienia innych?

      Polubienie

  38. @oro
    „naprawdę na wszystko co się dzieje w przestrzeni publicznej receptą jest “nie patrz””

    Nie, ale jest receptą na matki karmiące dzieci. Skąd w tobie taka potrzeba generalizowania opinii w jednej konkretnej kwestii na „wszystko, co się dzieje w przestrzeni publicznej”?

    Polubienie

  39. @raz_sierpem_raz_mlotem
    stąd:
    limonka: Więcej “wstrętnych” cyców widuję u podstarzałych matron, które chcą być młódkami.
    szprota: Na takie wstrętne cyce też jest sposób: nie patrzeć.
    btw, muszę powiedzieć, że lubię jak piszą do mnie „Tobie”.

    @szprota – obawiam się że zarówno załatwianie się w miejscu publicznym jak i nagość mogą, chociaż nie muszą, być karalne z tego samego art. kodeksu wykroczeń.

    Polubienie

  40. Masowo albo w miejscach typu dworzec śródmieście na pewno, natomiast jeden dziadek pod drzewkiem w parku mało zmienia wobec psów i raczej stanowi problem kulturalno – estetyczny, tak jak otyła babcia w bieliźnie ławeczkę obok albo wytatuowani panowie bez koszulek w spożywczym. Odniosłem po prostu wrażenie, że tutaj w ogóle nie można skrytykować wywalenia cycków, jakichkolwiek i z jakiegokolwiek powodu. Natomiast analogie z papierosami albo załatwianiem się odrzucacie jako nieprawdziwe, stąd moja ciekawość czy to jest ogólna idea typu „wywalmy wszystko, na co kto ma ochotę, a kto nie chce niech nie patrzy”.

    Polubienie

  41. @oro:
    Może w ten sposób: ja zróżnicuję strój, czy pójdę do banku, czy na plażę, czy na deptak, czy do teatru, bo uważam, że powinnam strojem coś tam wyrażać, np szacunek do miejsca albo sytuacji. Ale staram się nie przykładać tej samej miary do innych zbyt intensywnie (poza skrajnymi przypadkami). Natomiast nie podoba mi się rygor estetyzacji nagości: jeśli masz dwadzieścia lat, śmiało eksponuj dekolt z obojczykami i żebrami, jeśli masz sześćdziesiąt, twardo noś golf z szalikiem nawet przy trzydziestu stopniach. Uważam, że – inaczej niż w przypadku zapachów i dźwięków – od niepożądanego widoku jest dużo łatwiej się uwolnić niż nakazywać otoczeniu wyrównanie do moich czy czyichś standardów piękna.

    Polubienie

  42. Na wstępie pozdrawiam Panią Gospodarz, czytam od dawna – nie zawsze potakując w duchu ale ale zawsze z zainteresowaniem :).

    @wpis/dyksusja:
    Ja wiem, że podczas czytania wypocin mędrców z internetu otwiera się często sztacheta w kieszeni ale generalizowanie i stawianie pesymistycznych tez o ogóle społeczeństwa może być nie tylko zaciemniające obraz ale i generalnie szkodliwe.
    Jako świeżo upieczony ojciec mogę przywołać anecdata zarówno o źle przygotowanym państwie i problematycznej mentalności pracowników służby zdrowia, mogę również wyliczyć dziwne i nieprzyjemne doświadczenia ze sfery publicznej.
    Uważam jednak, że każdy pogląd który wygłaszamy publicznie, zwłaszcza w takim nośnym środowisku jak sieć, wpływa na ogólny poziom zaufania społecznego i przekłada się pośrednio na to w jaki sposób ludzie podejmują różne decyzje. Ba, po swoim przykładzie wiem, że dużo pobieżnych internetów wpływa również na zdrowie psychiczne i fizyczne. Od nerwów i zmagań z iluzorycznym przeciwnikiem stres się wzmaga ;).
    Wnoszę więc o relax, konstruktywna dyskusja jest w tedy gdy się na spokojnie merytorycznie stawia zarzut/krytykę (wspomniana Iza Desperak) a nie gdy struga błota bryzga na oponenta i wszystko w okolicy brudząc nasz iluzoryczny obraz społeczeństwa w którym żyjemy.

    Skoro jest to taka trudna do zweryfikowania wiara, to niech będzie chociaż optymistyczna :).

    Pozdroviny
    JohREd

    Polubienie

  43. @oro
    „No dobrze, pewnie do każdej analogii możecie się przyczepić jak do tej z palaczem,”

    Jest na to rada: nie używać analogii. Kobieta karmiąca dziecko to kobieta karmiąca dziecko. Nie palacz ani dziadek sikający pod drzewem, ani dresiarz z wywaloną klatą, ani emerytowany kierowca PKS w siatkowej koszulce na ramiączkach, ani 90 letnia staruszka topless z nadwagą.

    Polubienie

  44. TM, aż mną potrząsnęło…
    Jak Ty sobie wyobrażasz przykrycie dziecka podczas karmienia? Masz na myśli przykrycie dziecka czyli schowanie go przed światem, bo akurat spożywa posiłek?!
    A Ty z łaski swojej masz zwyczaj jadać w ukryciu? Sobie też nakrywasz głowę kocem, bo społeczeństwu nie podoba się fakt, że jesz? Dziecko czyli CZŁOWIEK musi jeść by żyć?!
    Nakrywanie głowy dziecka, wedle Twojego „widzi mi się – nie podoba mi się”, podczas posiłku grozi UDUSZENIEM !!! Mam nadzieję, że nigdy nie zostaniesz rodzicem, serio.
    Proponuję, abyś spożywając posiłek udał/a się do toalety, bo innych też może razić to, że musisz jeść.
    I Ty mówisz o tolerancji???

    Polubienie

  45. Sorry, ale państwo polega na zbieraniu jakiejś kasy od wszystkich na wspólnotowe cele – obce dziecko nie jest wspólnotowym celem …
    Dlatego głupotą jest istnienie becikowych, niebecikowych, funduszów alimentacyjnych itp.
    Co do urlopów macierzyńskich – praca jak sama nazwa wskazuje jest od pracy, a nie brania (a już szczególnie ponad rocznych) urlopów …
    Szczególnie, że historia zna tylko jedno zajście kobiety w ciążę przez przypadek, ale wtedy świeci gwiazda betlejemska i przybywają trzej królowie.
    Państwo nie jest od wtrącania się w życie prywatne, a od bezpieczeństwa pojętego na zasadzie ochrony wolności …
    Ewentualnie pomocy dla tych, którzy sobie pomóc sami nie są w stanie, czyli ciężko chorych i inwalidów.
    Reszta jest zbędna, bo jest często poza celami wspólnotowymi.
    Dziecko nie jest niewolnikiem wspólnoty, więc nie ma sensu ponosić dodatkowe koszta zachęcając kobiety do rodzenia – jest to konsekwencja zakazu niewolnictwa.

    Polubienie

  46. Bardzo ładny post. Ja osobiście trochę „hejtuję” – głównie tych, którzy wtrącają się bezczelnie w cudze życie, pouczają, etc. Nienawidzę zarówno zadufanych w sobie dzieciatych, jak i takich właśnie bezdzietnych.

    Pozdrawiam Gospodynię.

    Polubienie

  47. Ja się dziwię paniom (bo o dziwo to im najbardziej przeszkadza widok karmiącej matki, co za ironia!), że nie przeszkadzają im półnagie cyce wypływające z dekoltów bądź pośladki wywalone na widok publiczny. I Nie, nie mówię o plaży czy basenie. Mówię o codziennej sytuacji w tramwaju czy autobusie. Tłok, gorąco a ja jestem skazana na co wyskakujący co chwilę z dekoltu cyc. Jeszcze chwila a uderzy mnie w nos :P
    Fajnie się tez wsiada do autobusu mając przed sobą dziewczynę w minióweczce i stringach :(
    I o dziwo to nikomu nie przeszkadza!

    Polubienie

  48. No to policzmy ile korzysci przynosi gospodarce noworodek. Polski produkt na glowe mieszkanca to, w tej chwili, 22 tysiace dolarow. Razy 50 lat, bo tyle bedzie pracowal, o ile uporacie sie z zagrozeniami przyrodniczymi. Wychowanie bachora – 0,25 miliona. A produkt na glowe bedzie wzrastal.

    Polubienie

  49. Trochę to mało powiedziane :P
    W zeszłym roku jechałam w zatłoczonym autobusie mając przed oczami pośladki dorodnej małolaty w kolorze ciemnej czekolady (ja na schodku ona schodek wyżej). Wspomnienie i niesmak pozostał do dziś :(

    Polubienie

  50. Smutna prawda jest taka, że są matki i są matki. Są kobiety, które świadomie decydują się na dziecko i starają się je wychować na tyle odpowiedzialnie, na ile potrafią (fakt, że biologia pozwala na urodzenie dziecka, nie oznacza, że każdy ma zakodowaną w mózgu instrukcję wychowania go i trzeba się tego nauczyć. W praktyce.) i są też takie pannice jak te z mojego osiedla, które mają trójkę dzieci „z przypadku” i nie wyciągnęły żadnych wniosków z dotychczasowych doświadczeń życiowych. Są to naturalnie skrajności, ale w mentalności polskiej obie te kategorie wraz ze wszystkimi odcieniami pośrednimi wrzuca się do jednego wora pod tytułem „MATKA” i traktuje dokładnie tak samo. Są takie sfery, gdzie matki powinny być osobami uprzywilejowanymi (służba zdrowia na przykład) i takie, gdzie nie ma ku temu podstaw. Problem polega na tym, że wiele kobiet korzysta z tych przywilejów w sposób niekulturalny (np. agresywnie domagając się miejsca w autobusie) lub wręcz wykorzystują swoją sytuację, by odnieść dodatkowe korzyści (znam przypadek gdy specjalnie rodzina wręczyła zeznania podatkowe ciężarnej krewnej, by ją przepuszczono w kolejce w urzędzie skarbowym, bo sami zapomnieli pofatygować się wcześniej) i choć nie stanowią one większości, szkodzą wizerunkowi całego „worka”.
    W pewien sposób zgadzam się z autorką – Polska nie zasługuje na matki, z tego względu, że panuje u nas dziwne przeświadczenie, że każda kobieta może i powinna być matką. Jeśli jakaś pani nie chce urodzić dziecka, jest z miejsca nazywana egoistką, choć w tym samym czasie uważa się, że ta, która urodziła i wychowuje potomstwo, choć nie ma ku temu możliwości i predyspozycji, powinna być gloryfikowana jako Matka Polka. Z drugiej strony, warunki na rynku pracy zniechęcają kobiety do macierzyństwa, a te Polki, które urodziły, traktuje się jak balast. Nikomu się nie da rady dogodzić! Dopóki nie zmieni się mentalność całego (!) społeczeństwa, koegzystencja na linii matka-społeczeństwo będzie napięta.

    Polubienie

  51. Absolutnie popieram ideę tekstu, jestem matką i niejednokrotnie spotkałam się z nieprzyjemnymi komentarzami czy uwagami (np. uwaga pana na targu na śpiewające i tańczące dziecko, ot taka chwila euforii, że psa trzyma się na smyczy). Jak najbardziej jestem za ustępowaniem ciężarnym miejsca czy karmieniem dzieci w miejscu publicznym – nie wstydźmy się i nie negujmy tak naturalnych rzeczy!

    Polubienie

  52. Zabawne jest to, że ujmuję się za matkami sama nią nie będąc i nie planując macierzyństwa.
    Pokrótce:
    – pannice z osiedla mogą nie mieć warunków, by stosować antykoncepcję lub prowadzić wstrzemięźliwsze życie seksualne – wielokrotnie łapiemy w ich ocenie wielkomiejską perspektywę, gdzie na każdym rogu jak nie apteka, to rosman czy stacja benzynowa, w których gumki można kupić zawsze, szybko i anonimowo (a z dostępem do pigułek bywa jeszcze gorzej, bo w malej miejscowości wizyta u ginekologa jest zupełnie nieanonimowa); zamiast oceniać je, jakie to z nich matki skupiłabym się na tym, by miały dostęp do piguł i wiedzy, jak je stosować – i edukację, co zrobić z gościem, który uważa, że mu się seks należy

    – matce z ruchliwym dzieckiem żaden problem ustąpić, ona naprawdę ma gorzej i jest prawdopodobnie bardziej zmęczona

    – sytuacje wykorzystywania przywilejów mimo wszystko traktowałabym jako marginalne.

    Polubienie

  53. – zgadzam się, że sytuacje wykorzystywanie przywilejów nie są dominującą praktyką, ale niestety źle wpływają na wizerunek (sam fakt, że ta opowieść do mnie dotarła już o czymś świadczy). Za mało gloryfikuje się pozytywne postawy, bo nie stanowią materiału do ciekawych plotek. A szkoda.
    – pozwalam sobie krytykować moje okoliczne „pannice” jako że to już trzecie pokolenie w tej rodzinie, które stosuje dokładnie ten sam modus operandi. Jeśli idzie o małe miejscowości – sytuacja jest po prostu beznadziejna (spędzam w takiej wakacje i co roku szlag mnie trafia). Nie ma dostępu do niczego od medycyny począwszy na edukacji skończywszy, w dodatku nadal stosuje się zasadę, że „dziecko musi mieć ojca” i zmusza się młodą parę do ślubu, choć nie tworzą one potem zgodnego stadła, o prawdziwej rodzinie nie wspominając.
    – Ustępowanie matkom miejsca w komunikacji jest kwestią dobrego wychowania. Fakt, często wyglądam przez okno i nie zwracam uwagi na to, co się dzieje dookoła, dlatego nie zawsze staję na baczność, gdy widzę mamę z dzieckiem, ale też nigdy nie odmówiłam miejsca komuś, kto użył słowa „proszę” lub w inny kulturalny sposób zwrócił na siebie moją uwagę (dotknięcie ramienia też wystarczy). Za to konsekwentnie staję okoniem, gdy ktoś stanie nade mną oraz jest wobec mnie chamski i agresywny (na przykład zwyczajnie mnie kopie).

    Polubienie

  54. Sytuacji wykorzystywania przywilejów przez rodziców praktycznie nie zauważałem, dopóki sam nie zostałem rodzicem. We wspomnianym przedszkolu samotni rodzice stanowili 70% naboru, na przykład – i chyba nie był to najwyższy w stolicy odsetek.
    Inna sprawa że nijak to się ma do kwestii cyca, którego zresztą, serio, nigdy ‚wywalonego’ nie dostrzegłem.

    Polubienie

  55. Jasne (choć wystarczyłyby jasne i sprawdzalne kryteria naboru), ja tylko że wykorzystywanie przywilejów bywa niemarginalne.

    I niezależnie od niedostatków systemu, przygnębiające.

    Polubienie

  56. Mi tam wywalone cycki nie przeszkadzają, gorzej z pośladkami wysuwającymi się spod za krótkich szortów – pewnie dlatego, że sama zamiast zgrabnych, jędrnych półdupków mam szafę trzydrzwiową. ;)
    Nawet tych cycków, jako tako na ulicy nie widać, a jak widać, to zazwyczaj tetrę bardzo ładnie skrupulatnie ułożoną, co wygląda bardziej jakby dzidzia się wtulała niż konsumowała.

    Jednak kiedyś mój mężczyzna (ja byłam trochę dalej) brał udział w nieciekawym dla niego doświadczeniu. Rozmawiał sobie z koleżanką, która trzymała bączka na rączkach i ona, ni z tego ni z owego, cyca wyciąga i dziecię przystawia. On w szoku. Mówił, że życie jakby mu zwolniło, że nie wiedział co robić. Jakby uprzedzony został to by odwrócił się uprzednio, jakby dziecko płakało nie przeszkadzałby w przerwie na posiłek, bo on z tych co nie zagląda nikomu w talerz/bufet (zwłaszcza jak ma własny ;)). Także to nie zawsze jest tak, że wszyscy hejcą dla zasady. We wszystkim trzeba mieć umiar i trochę ogłady. Ja zawsze potrafiłam boczkiem sobie usiąść, by nikt kto nie chce oglądać nie oglądał. Choć dla mnie karmienie piersią to był dość intymny moment, moment dla matki i jej dziecka.

    Pozdrawiam

    Polubienie

  57. @Akashiya Viv

    Rozmawiał sobie z koleżanką, która trzymała bączka na rączkach i ona, ni z tego ni z owego, cyca wyciąga i dziecię przystawia. On w szoku. […] Także to nie zawsze jest tak, że wszyscy hejcą dla zasady.

    Odbieram ten fragment jako „ja i mój mężczyzna hejcimy słusznie karmiące cycki”. Co nadal jest dla mnie brzydkie. Jeśli twój mężczyzna jest aż w szoku na widok karmiącej kobiety i jedzącego niemowlaka, to coś tu jest nie w porządku. I właściwie niewiele się różnicie od tych hejcących „dla zasady”. Po prostu wszyscy macie jakieś dziwne uczulenie na widok jedzącego człowieka, jeśli człowiek ma parę tygodni lub miesięcy. Wszyscy macie jakieś dziwne uczulenie na widok cycków, które nie reklamują gładzi szpachlowej, samochodu albo ciucha.

    Chyba że ty i twój mężczyzna jeście też w nieustającym szoku na widok otaczających was reklam z cyckami.

    Polubienie

  58. @camelot
    Polecam nauczyć się czytać ze zrozumieniem jednak. Nie doszukuj się hejcenia tam gdzie go nie ma, bo sam hejcisz „dla zasady”. Wycinanie połowy mojego komentarza, by wyciągnąć z niego to co się chce usłyszeć, a nie to co jest wypowiedziane jest nie na miejscu, traci się cały sens wypowiedzi.

    W tym poście nie podoba mi się to, że są wyrwane z kontekstu wpisy na fb poszczególnych Pań, wolałabym całą rozmowę przeczytać, żeby spróbować zrozumieć co nimi do końca kieruje. Choć co racja to racja, za niektóre zdania chciałoby się udusić…

    Polubienie

  59. Mi się kiedyś często zdarzało komentować pod różnymi nickami wypowiedzi osób przeciwnych matkom karmiącym. Też nie jestem jeszcze matką, ale uważam, że dobro małego dziecka jest ważniejsze niż to, że parę osób czuje się nieswojo i to, że niektórzy nie wiedzą gdzie patrzeć. Z drugiej strony jakby kobieta wyciągała butelkę zamiast karmić piersią to też by sobie posłuchała. Bo przecież jak może takie małe dziecko karmić butelką (egoistka, pewnie zależy jej na wyglądzie piersi), a może pokarmu nie ma (jak nie ma pokarmu to już może czuć się gorszą matką). Mnie dziwi, że matka karmiąca jest większym problemem dla wielu ludzi niż pener sikający na dworcu. Zuzia pisała coś o naturze i o tym czego nie robi się w miejscu publicznym. Robi się, ale do takiego faceta nie mają odwagi podejść i powiedzieć, że ściana to nie jest odpowiednie miejsce, że przez niego śmierdzi później jak się obok przechodzi. Nie tylko bezdomni tak robią. Staje facet samochodem na poboczu, nawet w krzaki nie pójdzie, tylko widać jak leci żółty „strumyk” na trawkę. Też nikt się nie będzie zatrzymywać i uwagi nie zwróci. Karmiącym matkom można powiedzieć, że nastoletnie dziecko patrzy i jak może wyciągać pierś. To łatwe. Jak facet ze spodni wyciągnie penisa i oddaje mocz to udaje taka sama paniusia, że nie widzi.

    Polubienie

  60. „Robi się, ale do takiego faceta nie mają odwagi podejść i powiedzieć, że ściana to nie jest odpowiednie miejsce, że przez niego śmierdzi później jak się obok przechodzi. Nie tylko bezdomni tak robią. Staje facet samochodem na poboczu, nawet w krzaki nie pójdzie, tylko widać jak leci żółty „strumyk” na trawkę.”

    THIS. Mieszkam w okolicy „turystycznej” i mam juz serdecznie dosyc ogladania z okna (wychodzacego na boczna ulice) facetow lejacych na sciane. Kiedys w piekny letni dzien postanowilismy z zona zjesc obiad na balkonie. Fajnie bylo, slonko swiecilo. A tu nagle z ulicy dolatuje ten odglos, well, sikania. Co za buceria. Jak mozna cos takiego porownywac do karmienia dziecka piersia – nie wiem.

    Polubienie

  61. „A czemu ma jej nie zależeć”?
    Bo jej zależy kosztem dziecka. Niektórzy twierdzą, że tutaj chodzi o oczywisty wybór. Wybór między dobrem dziecka, a wyglądem piersi. Krążą plotki, że karmienie piersią sprzyja obwisaniu piersi. Nie wiem ile w tym prawdy, bo nie interesowałam się tym na tyle żeby poszukać wiarygodnej opinii. Jednak zostało to podchwycone i przez zwolenniczki karmienia piersią i przez przeciwniczki. Zarówno jedne, jak i drugie uważają, że jest to argument na ich korzyść.

    Polubienie

    • Ale czemu zaraz kosztem, o ile mi wiadomo, preparaty do karmienia w dzisiejszych czasach całkiem nieźle zastępują mleko.

      A co do wpływu na wygląd, nie wiem, czy jest reguła. Z całą pewnością natomiast nie jest to tak sielankowe, piersi potrafią boleć i wprowadzanie terroru laktacyjnego jest idiotyczne.

      (no ale tutaj jest to element zawłaszczania kobiecego ciała, które ma tak a tak wyglądać, w takim a takim wieku rodzić i tak a tak funkcjonować w macierzyństwie)

      Polubienie

  62. Co do oklapnięcia piersi – jest duża szansa. Już mówię, dlaczego: biust użytkowy zmienia objętość kilka, kilkanaście razy dziennie. Od balonika wypełnionego po wrąbek (i obolałego) do balonika wypompowanego. Różnice w samym obwodzie dochodzą do 10 cm (anecdata osobista). Tkanki łączne, odpowiedzialne za trzymanie piersi w pozycji „grawitacja? nie znam człowieka” są dość brutalnie rozciągane przez przewody mleczne. O skórze nie wspomnę. Kiedy już się zakończy etap karmienia (czyli od miesiąca do dwóch lat), mało który biust wychodzi z tego zupełnie bez szwanku.

    Jeszcze jedno. To nie tylko dziecko cierpi, kiedy jest głodne. Pierś na etapie „po wrąbek” też boli. Jak cholera. Zwykle synchronicznie z porami karmienia dziecka, więc często nie tylko dziecko nie może wytrzymać z głodu, ale również matka – z bólu i z lęku, że przecieknie po pępek.

    Polubienie

  63. PS. Smieszne jest rowniez to, ze prawo do dyktowania kobiecie jakie ma byc jej cialo rosci sobie rowniez lewica – np. w „Guardianie” czytalem nie raz slowa potepienia dla kobiet robiacych sobie operacje plastyczne. Nie wolno i juz. Ale to mialo mocne podloze klasistowskie, „Guardian” jest pelen takiej obrzydliwej srednioklasowej/drobnomieszczanskiej pruderyjnosci i lekko skrywanej pogardy wobec working class.

    Polubienie

  64. „PS. Smieszne jest rowniez to, ze prawo do dyktowania kobiecie jakie ma byc jej cialo rosci sobie rowniez lewica – np. w “Guardianie” czytalem nie raz slowa potepienia dla kobiet robiacych sobie operacje plastyczne”.

    Ciekawe. Zależy czego dotyczy to potępienie. Może się zagłębiali bardziej w to co motywuje kobiety do tego żeby robiły sobie operacje. Ten etap może budzić sprzeciw. Pewnie myślą, że takim potępieniem zatrzymają kobiety, które nie muszą się operować. Operacje plastyczne nie są robione tylko z chęci polepszenia jakości życia, uleczenia kompleksów, zmiany ciała pod swój własny gust, kiedy coś jest zdaniem kobiety brzydkie. Dziewczyna może nie odczuwać potrzeby operacji, ale zrobić ją dla kogoś. Patrycja Pająk tak się wypowiadała o swoim powiększeniu piersi „Nie chciałam tej operacji. To Łukasz o nią zabiegał. Opowiadał mi o swojej byłej dziewczynie, która miała duży biust. Pokazywał zdjęcia w internecie i namawiał mnie na operację. Ponieważ go kochałam, to się na to zgodziłam”, „Wybierał kształt i rozmiar wkładek. Dotykał, kazał przymierzać”. Więcej jest takich przypadków, kiedy facet mówi co on lubi i kobieta wtedy zaczyna czuć się źle sama ze sobą, chce być inna żeby facet nie odszedł albo żeby był bardziej zadowolony. Poza szantażowaniem, że „mi się to podoba, a ty tego nie masz” jest też moda na określony wygląd. Myślę, że szczególnie podatne na nią są nastolatki, bo wiek nastoletni to jest wiek w którym człowiek się buntuje i myśli o sobie i o innych najbardziej krytycznie. Nawet ładnym dziewczynom może wydawać się, że są brzydkie i powinny coś w sobie zmienić, bo nie mieszczą się w wyznaczone ramki. Kult określonego typu ciała. Moda na wygląd się zmienia z epoki na epokę, ale zawsze jakieś ciało (określony wygląd danej części ciała) było w modzie. Obecnie nie jest inaczej. Ale też zależy na kim dziewczyna się wzoruje. Np. zależnie od gazety wygląd piersi jest różny. U modelki, która reklamuje ubrania znanych projektantów mile widziane są małe piersi, a w pismach dla mężczyzn często są pokazywane okrągłe sylikony, które nawet nie wyglądają, jak naturalny, duży biust. Kobieta, która ma duże, naturalne piersi może zapragnąć poprawki, żeby jej piersi były jak z gazety. Bo tylko na podstawie porównania stwierdzi, że jej są gorsze, brzydkie. Bo takich piersi jak ma ona nigdzie nie pokazują. Jak ciało kobiety po ciąży się zmieni to też będzie mieć w pamięci przykłady kobiet z gazet, telewizji, które nic się nie zmieniły co spowoduje wyolbrzymienie problemu. Taka kobieta na podstawie porównania może uznać, że już powinna się operować, bo jest z jej wyglądem strasznie źle. Myślę, że w tym całym potępianiu operacji chodzi o stworzenie większej akceptacji dla ciał, które nie wpisują się w obecną modę. Niestety przy takim potępianiu nie bierze się pod uwagę tego, że są ludzie, którzy jak nie będą dopasowani do panującej mody to będą całe życie nieszczęśliwi. Czasem nawet i operacja pod wpływem mody może być korzystna. Najważniejsze żeby osoba, która decyduje się na operację się później sobie podobała. Wtedy to ma sens. Najgorzej jak operacją kobieta pogorszy swój wygląd w swoich oczach. Nie wszystko musi wyjść tak jak sobie wyobrażała przed.

    Polubienie

  65. Jeszcze co do karmienia piersią. Onet polecił blog i zajrzałam też do kilku innych wpisów. Położna w akcji:

    http://polozna.blog.pl/2013/04/page/7/
    „I zaczynają się schody. Przystawienie do piersi ,,niuni” jest proste.Pakuje się brodawkę sutkową do otwartego dziobka i to wszystko, ale nie…Kobiety to potrafią skomplikować nawet najprostszą rzecz pod słońcem, to nie może trafić (?) to nie chce ssać – jak może ssać jeśli brodawka jest kilka centymetrów od buzi, to śpi – więc po co budzić, a dziecko przy każdej próbie kwilenia jest lulane. Ale największym przegięciem jest skarga pacjentki,że dziecko za długo ssie”.

    Dla mnie to wyśmiewanie i poniżanie matek. Najprostsza rzecz pod słońcem? Nie ma to jak od razu podciąć skrzydła kobiecie, która dopiero co została matką. Co z tego, że ktoś nie potrafi od razu karmić piersią? Po to położne tam są żeby pomóc i wytłumaczyć, a zamiast tego się denerwują.

    Następnie położna próbuje wywołać wyrzuty sumienia u matek, które piersią nie karmią:

    „Uważam, że mam prawo walczyć o zdrowie dziecka. Ale wiem,że przegrywam.Tylko zamkną się drzwi oddziału, dzieci są dokarmiane w domu, a potem to już równia pochyła.Kiedy spotykam kobiety przy drugim porodzie słyszę ,że karmiły miesiąc , dwa, bo miały mało pokarmu.Ale żadna nie korzystała z porady położnej środowiskowej, czy poradni laktacyjnej. Jestem wredna, ale każde dziecko karmione butelką powinno swoją matkę zapytać :dlaczego mnie nie karmiłaś piersią?”

    Dalej powoływanie się na dobro dziecka:
    http://polozna.blog.pl/2013/04/page/6/
    „W komentarzach są stwierdzenia: wybór matki, prawo do decyzji, ale nikt nie opisał co z dzieckiem!
    Czy ono nie ma prawa do naturalnego pokarmu , ”

    A w innym wpisie wyśmiewanie życia seksualnego właśnie rodzącej kobiety:

    „I nagle lekarz rzuca pytanie :,, Ale dyplomacja! Myśli pani, że chociaż raz kochali się inaczej niż po bożemu? „ Śmiejemy się. Początek głupawki. Do gabinetu wraca Dorota: ,, Z czego się tak cieszycie?” Chórem odpowiadamy:,,Z dyplomacji”. Głupawka w toku! Dorota patrzy na nas z politowaniem:,, A wiecie, że mąż tej nauczycielki pocałował ją w rękę, z podziękowaniem, że tak cierpi dla niego?”Zamiast szczery podziw dla kultury osobistej męża,słowa Doroty, wywołały nową falę śmiechu. Doktor cieszy się jak uczniak: ,,Pewnie po upojnej nocy też jej tak dziękuje !”

    W dodatku wiedzę o nacinaniu krocza położna czerpie ze starych książek. Co jej wytknięto w komentarzach. A było już tyle mówione o rodzeniu po ludzku. Medycyna idzie do przodu, ale niektórzy pomimo pracy, która wymaga dokształcania stoją w miejscu.

    Polubienie

  66. IMHO dyskusja o karmieniu piersia nie powinna byc o nagości, jej usprawiedliwieniu bądź nie, zakrywaniu itd. Można jeść w przestrzeni publicznej? Można. Więc jeśli ja mogę wpieprzać kebaba umazana sosem po pępek to dlaczego dziecko nie moze spożyc swojego posiłku w spokoju na ławce obok? BTW jakoś nikogo nie obrzydzają figury madonny z dzieciątkiem przy piersi.

    Polubienie

  67. Hm w 100% zgadzam się… z wklejonymi w notkę komentarzami z facebooka i w 100% nie z treścią notki.

    Pierwsza kwestia to problem mamuśki bijącej się o miejsce siedzące. Sorry ale jeżeli podróż z dzieckiem jest taka ciężka, upierdliwa i w ogóle straszna to może po prostu niech się mamuśka w taką podróż nie udaje, a w zamian wybierze opcję której podła? A nie wymaga od wszystkich na około żeby klękali przed nią i jej gówniarzem bo ona się uparła lecieć samolotem na drugi koniec świata akurat w tym roku?

    Rzecz druga – karmiące cyce. Drogie mamuśki, a nie wpadłyście na to że to nie cyc jest problemem albo obrazek śliniącego się gówniarza uczepionego tego cycka? Przyjmijcie do wiadomości, że wasze dzieci są może i śliczne/cudne/słodziutkie raczej dla was, a nie dla innych, szczególnie kiedy ciamkają suta i kapie im ślina wszędzie. Porada „jak się nie podoba to nie patrz” jest kuriozalna, wedle tej samej zasady należy więc „nie patrzeć i nie słuchać” jak ktoś w restauracji pierdnie i poprawi to donośnym beknięciem?

    Od siebie jeszcze dodam kolejną irytującą rzecz mamusiek: odsikiwanie gówniarzy na trawniczkach, 2 kroki od chodnika/ławki/wejścia do budynku. To ostatnie w szczególności – sam byłem uczestnikiem dyskusji z taką mądrą kobieciną co odsikiwała gówniarza metr od ławki przed centrum handlowym. Na moją informację, że przecież w środku CH są bezpłatne toalety mamuśka stwierdziła, że „są brudne”. No przecież, bo trawnik obsrany i obsikany przez jej pociechę i rzeszę innych pociech przed nimi jest czyściutki i bardzo przyjemny.

    Podsumowując, uważam że podejście „mam dziecko więc traktujcie mnie jak objawienie” jest skrajnie chore i egocentryczne. Twoje dziecko to TWÓJ mniej lub bardziej świadomy wybór, a z dokonanymi wyborami trzeba żyć i dziwnym jest wymuszanie na innych żeby też w tym uczestniczyli. Przyjmijcie więc drogie mamusie, że wasze dziecko dla innych jest obrzydliwe, jego krzyki wnerwiające, a smród jego szczyn pozostawiony pod drzewkiem w parku w ciepły dzień wywołuje odruchy wymiotne. I mając tę wiedzę na uwadze nie wciskajcie innym do gardeł swoich pociech – wasz gówniarz, wasz problem, jak sobie nie potrafisz z nim poradzić (wytrzymać podróży, znaleźć miejsce do karmienia albo toaletę do odsikania) to było faktycznie używać gumki albo udać się na aborcję.

    Polubienie

skomciaj mię