Dorosłe dzieci

Pedopanika seksualizuje dzieci.

To znaczy: ujmuje seksualność dzieci w dorosłe ramy. Niczym innym nie potrafię wytłumaczyć zarówno dziwnych ruchów Camerona, jak i skwapliwego podchwycenia pomysłu przez Biernackiego.

Mało rzeczy przeraża nas tak, jak myśl o tym, że nasze słodkie, niewinne dzieci są istotami seksualnymi; mają genitalia i mózgi, potrafią odczuwać zmysłową przyjemność i w sposób całkowicie naturalny interesują się wszystkimi tymi rzeczami. Nie tylko nastolatki, o których pisze Naima, lecz i mniejsze dzieci. Okres całkowitego uśpienia zainteresowania erotyką to zaledwie parę lat.

Nie jest to jednakże seksualność, jak pojmują ją dorośli: gotowość do podjęcia współżycia ze wszystkimi tego konsekwencjami, lecz mniej lub bardziej uświadomiona obecność satysfakcji seksualnej; to dlatego ludziom uwodzącym dzieci zdaje się, że relacja jest dość dobrowolna i wzajemna: bo przecież temu małemu człowieczkowi było jednak przyjemnie.

Naima słusznie wskazuje, że gdy stajemy w obliczu takiej wiedzy, spoczywa na nas odpowiedzialność przeprowadzenia dziecka przez zaintrygowanie ciałem – własnym czy koleżanki, uświadomienia, że nie tylko do tej roli warto je sprowadzać i że – jakkolwiek zmysłowa przyjemność nie jest niczym złym – z naśladowaniem dorosłych warto nieco zaczekać.

zuzawciazy

W Polsce trudno sprostać tej roli. Nie mamy nawet wychowania do życia w rodzinie na akceptowalnym poziomie (tu ukłon w stronę fundacji Spunk, która bierze na siebie to, co powinno być w gestii szkolnictwa); znajome mi gimnazjalistki częściej opowiadają historie o przerażonych dziećmi katechetkach niż kompetentnych edukatorkach. Nie ma na skalę ogólnokrajową programu uczenia młodych ludzi, czym jest erotyzm, w jaki sposób określać w nim swoje granice i jak sobie radzić z doświadczaniem go niezależnie od wieku, płci czy kondycji fizycznej.

Pewną część tego zadania mogłyby udźwignąć książki. Takie staroświeckie, na papierze, z ilustracjami, humorystycznymi komentarzami, pisane przez autorów rozumiejących zarówno zaciekawione rzeczywistością dzieci, jak i przytłoczonych odpowiedzialnością za nie rodziców.

Nakładem wydawnictwa Entliczek wyszła, dla przykładu, seria o Zuzie: „Czy Zuza ma siurka?” (o społecznych rolach dziewcząt i chłopców, nieco budząca mój sprzeciw jako że Zuza musiała się okazać równie fajna jak chłopcy, by bohater książki zaczął ją szanować; rzekłabym, że syndrom IT Girl – poświęcę na nią i jeszcze kilka innych lektur dodatkową notkę) i, bardziej przystająca do dzisiejszego tematu, „Zuza chce mieć dzidziusia”. W tej historii Zuza i Maks, o zgrozo, udają dorosłych, rozebrawszy się i poszedłszy do łóżka. Oczywiście, nie wydarza się pomiędzy nimi nic więcej ponad przytulenie się i konsternację, jednakże podobno to wystarczyło, by książka wzbudziła skandal. Żadne z nas przecież nigdy nie podglądało siusiających kolegów, nie bawiło się w doktora i nie wygłupiało z bieganiem nago, prawda?

Z kolei Wydawnictwo Czarna Owca opublikowało „Wielką księgę cipek” i „Wielką księgę siusiaków”, przewodniki po fizjologii i poskramiacze mitów, dużo bardziej wartościowe, niż aktualne podręczniki do tak zwanego WuDeŻetu. Tymi pozycjami posiłkuje się z kolei Grupa Edukatorów Seksualnych Ponton, również wyręczająca placówki edukacyjne w zadaniu wtłaczania młodym ludziom do głów wiedzy o ich seksualności. Oczywiście, nie pozostało to bez echa wśród środowisk konserwatywnych.

(Czarna Owca generalnie ma doskonałe małe i wielkie księgi na każdą okazję: o miesiączce, o rasizmie, o homofobii; współpracuje z Magdaleną Środą czy Mamadu Djufem – poleca się).

Mam wrażenie, że – pomijając medialny szumek ze strony oburzonych obrońców monogamicznej, białej, chrześcijańskiej i heteroseksualnej rodziny – nie było słychać o tych lekturach, a ich powszechność przecież przynajmniej po części rozwiązałaby problem paniki, jaka ogarnia Biernackiego i jego epigonów na myśl, że dzieci ujrzą nagość lub dwoje ludzi splecionych w miłosnym uścisku. Bardzo wątpię jednak w możliwość wprowadzenia blokad czy filtrów tak, jak by tego chcieli – a jestem skądinąd przekonana, że na gruncie polskim realizacja tych pomysłów wyszłaby niezdarnie, koślawo i w atmosferze medialnej labogi.

To nie jest tak, że widok pornografii, zwłaszcza twardej, fetyszystycznej, BDSM-owej jest obojętny dla nieprzygotowanego odbiorcy. Jednakże trudno oczekiwać, by po nią nie sięgano. To, co można i należy robić, to wyposażać odbiorców w wiedzę, jak ją przeżywać – i nie bać się, że tą tematyką mogą interesować się również bardzo, bardzo młodzi ludzie.

ilustrację zaczerpnęłam ze strony Wydawnictwa Entliczek

Bardzo dziękuję Annie Brzezińskiej za udostępnienie i omówienie książek o Zuzie

9 uwag do wpisu “Dorosłe dzieci

  1. Bardzo fajnie napisałaś. Szczególnie podoba mi się wydobycie, że panika wokół treści seksualnych dla nieletnich jest źródłem tej seksualizacji, a przykładanie dorosłej, świadomej i przekonanej o „brudzie” seksu miary do dziecięcych czy nastoletnich fantazji czy ciekawości jest raz: niewłaściwe, dwa: w dłuższej perspektywie szkodzi dzieciom bardziej, bo umieszcza ich naturalne reakcje w kontekście, który znacznie je przekracza.

    Dodam tonem sensacji, że Cameron i Biernacki pewnie padliby z grozy na informację, że istnieje zjawisko onanizmu dziecięcego, i że masturbować potrafią się nawet niemowlęta. Ba, groza i nie do pomyślenia, nawet niemowlęta-dziewczynki! I rzecz straszna, nie do pojęcia i pozostawiająca polityków w grozie i bezradności – niemowlęta nie potrzebują do tego zabójczego dla ich niewinności zajęcia ani świerszczyków, ani internetu z filmami, wystarcza im łechtaczka i pościel lub zabawka, o którą się ocierają.
    To oczywiście szalony dla czarno-białego sposobu postrzegania świata paradoks, że istnieje seksualność pierwotna i wzbudzona przez sam fakt posiadania ciała i jego reakcji, bez żadnego deprawatora, inicjatora i przewodnika, seksualność i erotyczna przyjemność bez kontekstu kulturowego, pierwotna i niezwiązana z całym tym bagażem nadpisanym ideologicznie. Bite that, Cameron & Biernacki.

    Polubienie

  2. Jeśli chodzi o pedopanikę to ja bym – na poziomie polskiego pierdolca – w jakiejś mierze obwiniał Kościół, który generalnie z każdego seksu robi Czarnego Luda. W katolickim ujęciu seks to coś brudnego, nieczystego – coś, o czym nie powinno się w ogóle rozmawiać. A już na pewno nie z dziećmi.

    Polubienie

  3. To nie jest tak, że widok pornografii, zwłaszcza twardej, fetyszystycznej, BDSM-owej jest obojętny dla nieprzygotowanego odbiorcy. Jednakże trudno oczekiwać, by po nią nie sięgano. To, co można i należy robić, to wyposażać odbiorców w wiedzę, jak ją przeżywać – i nie bać się, że tą tematyką mogą interesować się również bardzo, bardzo młodzi ludzie

    Właśnie parę dni temu wdepnęłam w jednym kurorcie na taki nagłaśniany medialnie festiwal z celebrytami, i w jednym namiocie przy deptaku dyskusję panelową odbywali prof. Izdebski i dr Depko. Spotkanie tych dwóch guru w warunkach polskich oznaczało, zdaje się, lokalnie najwyższą koncentrację osób oświeconych w promieniu kilkudziesięciu km. I otóż doktór Depko powiedział, że porno powinno być wolno oglądać od 21. roku życia. ;-))) Więc, LOL, o czym my tu mówimy?

    Polubienie

  4. P.S. Tak poza tym, doktór z profesorem mówili zasadniczo słuszne rzeczy, że musi być wreszcie w Polsce edukacja seksualna, że tytuł debaty wymyślony przez organizatorów – „Pornografia jako miłość skażona?” – jest delikatnie mówiąc bez sensu, że młodzież musi pojąć, że porno to taka bajka. Ale odniosłam wrażenie, że oni obaj żyją w epoce przedinternetowej i nie bardzo sobie wyobrażają, co w ogóle w internecie jest, jak się z tego korzysta i co to daje internautom. Nawet mimo że prof robił w Polsce badania: internauci vs. reszta społeczeństwa a seks, i wyszło mu, że internauci stanowią grupę najbardziej otwartą i oświeconą. Ale jakoś nie wyciągnął z tego nasuwającego się wniosku – że najwyraźniej materiały pornograficzne w sieci pełnią TEŻ pozytywną rolę edukacyjną. Bo to byłby bardzo niepopularny wniosek.

    Polubienie

  5. mega dobry tekst, bardzo się cieszę, że jest coraz więcej osób o tym piszącym. Brak przygotowania powoduje przekraczanie granic i wydaje się osobą dorosłym, że dzieci widzą sex tak samo jak oni. Jednak także jest seksualność jednych narzucana drugim.

    Polubienie

skomciaj mię