O Ruchu Higieny Moralnej w internetsach nie ma za wiele. Nie znalazłam ich strony, bloga, fanpejcza na fejsbuniu ani profilu na googleplus, więc omal nie istnieje (albo ja źle szukam). Jest jednak obecny w świadectwach internautów: plakaty RHM wiszą na ulicach i wywołują komentarze.
Kilka lat temu rzeczone plakaty sprawiły, że na mojej pewnej pięknej znajomości położył się cień, koleżanka bowiem z okazji, bodajże, dnia kobiet, opublikowała plakat ruchu z hasłem „Jesteś wredna, brzydka i leniwa – zostań feministką (albo zgłoś się do psychologa)”. Ruch wprawdzie twierdzi, że (za portalem Wirtualny Mińsk Mazowiecki)
…plakat nie jest atakiem na feministki, lecz zachętą do dyskusji o feminizmie w Polsce. Według nich, feministki to zagubione dziewczyny. Ponadto plakat nawiązuje do wypowiedzi Magdaleny Środy, pełnomocniczki rządu ds. równego statusu kobiet i mężczyzn, która, jak twierdzą działacze RHM, negatywnie wypowiada się o eksponujących roznegliżowane kobiety telewizyjnych reklamach.
…ale publikację tego plakatu widziałam wyłącznie u osób, którym nie zależało na jakiejkolwiek dyskusji na temat, dlaczego feministki są zagubione i co do tego ma antynagościowa wypowiedź pani Środy. Spotkałam się natomiast z argumentacją, że feministki są same sobie winne takiemu wizerunkowi, bo krzyczą na manifach zamiast coś robić. Dyskusja utykała w miejscu, w którym po zalinkowaniu kalendarium działań ruchów feministycznych w naszym mieście padało pytanie „to dlaczego o tym nie słychać”. Jak przestaniemy krzyczeć na manifach, na pewno o działaniach lokalnych feministek będzie słychać dużo bardziej. Na pewno.
[edit po wymianie zdań z ^modesty: w tym plakacie mamy jeszcze taką fajną narrację, że bycie ładną, miłą i pracowitą to właściwie nasz obowiązek. Skoro nie jesteśmy, widocznie staramy się za mało albo jesteśmy, no cóż, chore]
Generalnie zatem plakat zamiast zainicjować jakąkolwiek dyskusję – poważnie, jaką mógłby zapoczątkować plakat z taką treścią? – posłużył do darcia łacha z brzydkich, leniwych feministek, w pakiecie dokładając wstrętny stereotyp o ludziach korzystających z pomocy psychologa. Już samo to sprawia, że RHM nie cieszy się, oględnie mówiąc, moją sympatią; z tego, co wiem, mają również na koncie plakaty o wymowie antysocjalistycznej (najmniejsze zdziwienie świata) czy antyrosyjskiej (porównywalna wielkość zdziwienia).
Tym razem jednak pierdolnęli tak srogo, że aż się w oczach mieni: wywiesili plakaty z napisem „Jesteś homo – ok! Ale nie spedalaj nieletnich! (zwłaszcza za pieniądze)”. Zgodnie z informacjami na portalu innastrona.pl chodzi o akcję zwracającą uwagę na dziecięcą prostytucję. RHM jest bowiem, jak rozumiem, przekonany, że zjawisko to bierze się z homoseksualnych dorosłych, którzy kusząc w internetsach nieświadome dzieci zarażają je homoseksualizmem i tym samym wyprowadzają na ulice.
Pozwolę sobie skopiować wypowiedź przedstawiciela RHM:
Akcja jest zorganizowana w obronie nieletnich czyli dzieci. Aby to w pełni zrozumieć trzeba być PRAWDZIWYM ojcem lub matką, a z tym w środowiskach homoseksualnych raczej słabo. I żadna adopcja tego nie spowoduje…
JA PIERDZIU JAKIE COMBO: adopcyjni rodzice są niepełnowartościowi (tępe buce, może byście w takim razie pomyśleli o przepełnionych bidulach), przekonanie, że geje i lesbijki mogą mieć dzieci tylko z adopcji (oddajcie mi moją odeśmianą dupę) plus obłudne MYŚLCIE O DZIECIACH, gdy tak naprawdę chodzi o niespecjalnie skrywaną homofobię.
Plakat jest dziełem Wojciecha Korkucia, który rysuje, swoją drogą, tak brzydko, tak okropnie brzydko, aż mi wstyd, jak bardzo brzydko, jak ktoś bardzo niezdolny do narysowania czegokolwiek ładnego, srsly, moje dłubanki na memokarteczkach podczas słuchania rozmów z konsultantami są ładniejsze. I naprawdę uważam, że jak się ma ochotę narysować wielkiego fiuta, to się go, like, rysuje, niechby nawet brzydko, po co od razu plakaty, jeszcze te biedne, spedalone dzieci wezmą przykład.