Żalek: kobieta spełniona

…uznając, że realizacja równości kobiet i mężczyzn de jure i de facto stanowi kluczowy
element zapobiegania przemocy wobec kobiet;
uznając, że przemoc wobec kobiet jest manifestacją nierównych stosunków sił
pomiędzy kobietami a mężczyznami w historii, które doprowadziły do dominacji
mężczyzn nad kobietami i dyskryminacji tych ostatnich, a także uniemożliwiły pełną
poprawę sytuacji kobiet;
uznając strukturalny charakter przemocy wobec kobiet za przemoc ze względu na
płeć, oraz fakt, że przemoc wobec kobiet stanowi jeden z podstawowych
mechanizmów społecznych, za pomocą którego kobiety są spychane na podległą
wobec mężczyzn pozycję;
uznając, z najwyższą troską, że kobiety i dziewczęta są często narażone na poważne
formy przemocy takie jak: przemoc domowa, molestowanie seksualne, gwałt,
małżeństwo z przymusu, tak zwane „przestępstwa w imię honoru” i okaleczanie
narządów płciowych, które stanowią poważne naruszenie praw człowieka wobec
kobiet i dziewcząt i główną przeszkodę w osiągnięciu równości kobiet i mężczyzn;
zauważając, że stałe łamanie praw człowieka podczas konfliktów zbrojnych,
dotykające ludność cywilną, przede wszystkim kobiety, przybierające formę
systematycznego stosowania na szeroką skalę gwałtów oraz przemocy seksualnej,
powoduje eskalację przemocy ze względu na płeć zarówno w trakcie konfliktu, jak i
po jego zakończeniu;
uznając, że kobiety i dziewczęta są bardziej niż mężczyźni narażone na przemoc ze
względu na płeć;
uznając, że przemoc domowa dotyka kobiety w większym stopniu i że mężczyźni
mogą również być jej ofiarami;
uznając, że dzieci są ofiarami przemocy domowej, również jako świadkowie
przemocy w rodzinie;
dążąc do stworzenia Europy wolnej od przemocy wobec kobiet i przemocy domowej;
stanowią, co następuje:

(fragment preambuły Konwencji Rady Europy o zapobieganiu i zwalczaniu przemocy wobec kobiet i przemocy domowej)

No i co z tego, że stanowią, skoro wystarczą panowie Gowin czy Żalek, by te słowa pozostały tylko na papierze?

Wspomniana już tutaj nie raz Agnieszka Kublik tym razem podjęła trud dyskusji z Jackiem Żalkiem, posłem Platformy Obywatelskiej. Już sam tytuł wali w touchpada kwantyfikatorem i zmusza do kliknięcia: „Kobieta spełnia się w domu, to naturalne”. Naturalne dla kogo, dla posła Żalka? Czy dla odwiecznej natury, która, jak wszyscy wiemy, od wieków utrzymywała monogamiczne heteroseksualne małżeństwa w modelu dwa plus dwa, tylko że wcale nie?

Pan Żalek wyraża wątpliwość, żeby nie powiedzieć: nadzieję, że Konwencja Rady Europy o zapobieganiu i zwalczaniu przemocy domowej i przemocy wobec kobiet nie zostanie ratyfikowana. Nie przekonują go bowiem kontrargumenty wobec tez Gowina, zaś sam fakt podpisania ocenia jako rozsądną, ale jednak polityczną decyzję, wynikającą z (chwilowo) profeministycznych nastrojów.

I to jest nawet dość krzepiący fragment: że pan Żalek nie ma złudzeń, że sympatia premiera wobec Konwencji RE jest chwilowa i koniunkturalna. Ja też ich nie mam, bo sam fakt odwlekania decyzji w tej sprawie z uwagi na Euro2012 pozwalał tak przypuszczać.

W XXI wieku, w demokratycznym od dwudziestu lat państwie pan Żalek jest zdania, że parytety są niepotrzebne i upośledzą kobiety. Kobiety przecież wcale nie chcą do polityki, bo to taki straszny, agresywny świat, kudy tam delikatnym niewiastom. Dla ich własnego dobra – niech lepiej trzymają się z daleka. To nie na ich śliczne główki i czułe serduszka.

Panie Żalek, to właśnie dzięki temu, co pan mówi, co słyszymy od dzieciństwa „odpuść sobie, to nie dla ciebie” wiele kobiet nie podejmuje decyzji o karierze politycznej. To dzięki takim komunikatom wielu ludziom wydaje się, że są jakieś role, przypisane nam z uwagi na płeć. Dzięki nim właśnie kobiety nie awansują, nie dostają podwyżek, na dzień dobry otrzymują niższą płacę, zaś zawody sfeminizowane są postrzegane jako mające o wiele niższy prestiż.

(o tym, czym się różni mężczyzna bardzo ładnie napisał Wojtek Orliński i ponieważ czuję się swatką tego tekstu, chętnie go linkuję)

Pan Żalek w wywiadzie pyta, co z mężczyznami. Pomyślcie o nas, prosi (tak jakby dotychczas mało myślano!). My też jesteśmy bici!

W 2011 r. policja odnotowała 70 tysięcy kobiet-ofiar przemocy i 10 tysięcy mężczyzn-ofiar przemocy. Ogólnie wśród sprawców przemocy domowej 95% stanowią mężczyźni. Jest to związane między innymi ze stereotypowym podziałem ról płciowych, który konwencja chce osłabić. Nawet biorąc pod uwagę fakt dużo mniejszej zgłaszalności przemocy kobiet względem mężczyzn musimy mieć świadomość, że konwencja pomoże także i mężczyznom: nie wikłając ich w poczucie wstydu i porażki, gdy staną się ofiarami przemocy i nie wdrażając ich w kult machismo, bo chcemy ten kult znacząco osłabić.

(nie zamykajmy oczu na fakt, że i w przypadku kobiet operujemy częścią faktycznych zdarzeń: im bardziej konserwatywne środowisko, tym większe ryzyko i przemocy, i braku jej zgłoszenia, już to z powodu braku dostępu do informacji, jak to zrobić, już to ze zinternalizowanego przekonania, że „na rodzinę się nie donosi”)

Bierzmy jednak pod uwagę, że rozmawiamy z blogerem salonu24, który na swoim blogu dumnie obwieszcza:

Przypomnę, że opowiedziałem się w Sejmie za przyjęciem poprawki jasno definiującej małżeństwo jako związek kobiety i mężczyzny. Zdecydowanie opowiedziałem się przeciwko tzw. „ustawie przemocowej”, która ingerowała w rodzinę tworząc opresyjny mechanizm urzędniczej władzy (zagłosowałem wówczas przeciw jako jedyny poseł PO). Podobnie, zgodnie ze swoim sumieniem głosowałem w sprawie in vitro. I nadal jako poseł PO będę tak czynił.

…oraz cytuje przekłamany i homofobiczny raport Fundacji Mamy i Taty w sprawie związków partnerskich.

Czy zatem nadal jesteśmy zdziwieni czytając ten fragment wywiadu:

– 100 mln kobiet raz w życiu, w skali światowej więcej kobiet umiera na skutek przemocy niż raka.

– To nie jest żadna wiedza, pani tylko cytuje dane. Wiedza to coś więcej niż posługiwanie się danymi. Proszę nie mówić, że pani coś wie.

Mocne słowa jak na człowieka słyszącego krzyk zamrażanych blastocyst, abortowanych płodów i przekonanego, że walka z przemocą godzi w rodzinę.

 

[za link do blogaska pana Żalka serdecznie dziękuję Bartowi]

z niespodziewanej strony

Najgorzej, jak cios przychodzi z niespodziewanej strony. Człowiek poukładała sobie świat, wie, czego się spodziewać po frondzie, czego po gazecie wyborczej, czego po newsweeku, a czego po Niesiołowskim.

Wracając jeszcze do sprawy Wojewódzkiego i Figurskiego: Polityka poprzestała na tych żałosnych pseudoprzeprosinach, Gazeta Wyborcza z uporem godnym naprawdę lepszej sprawy publikuje różne wypowiedzi, twardo zajmując stanowisko prawdy, co wisi pośrodku. Poza wypowiedziami people of Feminoteka w serwisie natemat.pl nie zauważyłam żadnej godnej uwagi wzmianki o tym, jak źle i głupio jest żartować z gwałtu.

Ironia jest przereklamowana, powtarzam; żeby pojąć ironię, trzeba mieć zaplecze, świadomość kontekstu, w jakim ironiczny koncept sobie wyrósł. Nie jest to możliwe ani tu, ani teraz; mamy braki w popkulturze, w wiedzy na temat mniejszości, w umiejętności budowania dowcipu w takiej, wybaczcie brzydkie słowo, konwencji.

A Przekrój pojechał po bandzie i zarzućcie mi naiwność, ale to był jednak cios z niespodziewanej strony. Nie chodzi o wulgarną formę czy ostry rysunek (chociaż mieszanie BDSM z systemem penitencjarnym też oceniam jako słabe); chodzi o nakręcenie spirali chamstwa i agresywnej treści. Więc o to chodzi w dyskursie między lewą a prawą stroną? By raz zarzucić Kasi Tusk, że wpędza swoje czytelniczki w prostytucję, a raz, by przy analizie chamskiego show przy okazji pojechać po rodzinie? Ten tekst jest przydatny jako elementarz, od strony intelektualnej: przez chwilę jest w nim wyjaśnione, co Wojewódzki i Figurski zrobili źle i dlaczego.

Nie jesteśmy pierwszymi, które pytają wprost: dlaczego ktoś, do chuja, ma nam mówić, co nam się podoba? Tym bardziej: dlaczego ma to robić ktoś, kogo cieszy mówienie o zmuszaniu do stosunku seksualnego osoby, nad którą ma się fizyczną lub ekonomiczną przewagę? Powtarzamy za Eve Ensler: „Mam dość ludzi, którzy nie rozumieją, że gwałt nie ma nic wspólnego z żartem; jak również tych, którzy twierdzą, że jestem pozbawiona poczucia humoru… Ba! Nie tylko ja, lecz wszystkie kobiety – gdy tymczasem większość znanych mi kobiet (a znam ich niemało) gwałtownie odbiega od tego stereotypu. Po prostu uważamy, że nieproszony fiut w naszym tyłku albo pochwie nie jest ani odrobinę zabawny”.

And that’s it. Na dwie strony tekstu jeden merytoryczny akapit, reszta to plucie po celebrytach (jest precedens pozwalający domniemywać, że Ilona Witkowska i Marta Karaś to lubią).

Plus, funkcja wulgaryzmu. Ględzący hiphopowcy robią to lepiej. Umęczeni upałem pijani bezdomni robią to lepiej. Małe dzieci, smakujące zakazanych słów robią to lepiej. Wykorzystują te funkcje wulgaryzmu, dla jakich jest on w użyciu: emocjonalnego wzmocnienia i przekroczenia tabu.

A tekst Witkowskiej i Karaś jeśli nie jest, to przynajmniej aspiruje do bycia intelektualnym; takiego zresztą spodziewałabym się po Przekroju. Tymczasem co, jest lekki hype na tekst, bo tabu przekleństwa w przestrzeni publicznej zostało przekroczone;  nakłada (przynajmniej pozornie) na akademicką togę robotniczą kufaję; bekaesie mają oburz i cofają lajka, a półniegrzeczni akademicy siusiają z radości, że ktoś ma kwit na publicznego fluga.

I z calej tej radochy większości czytelnikom umknie akapit, który zacytowałam.

Z jeszcze innej strony przyszedł cios na ścianie Anny Grodzkiej (dla korzystających z  fb, o tu): to taka ta nasza polska lewica, że nie ogarnia konieczności szczepień? Co to za korwinistyczny bełkot o zamachu na wolność osobistą?  Co to za spiskowe teorie o kabzach przemysłu farmaceutycznego?

I jeszcze ostatnia notka u Barta okazała się nieprawdziwa. Co robić, jak żyć.

No ręce opadają oraz smutek straszny. Bardzo duży smutek jest.