czasem chcę zaborów

żyję w kraju, gdzie artystą staje się człowiek od straszenia ludzi psem-pająkiem i macania cycków przechodzącym kobietom

żyję w kraju, gdzie na ulice wychodzą ludzie, by walczyć o prawo do masturbacji pod filmiki z torrentów

żyję w kraju, w którym wybory nie zostały sfałszowane, tylko nieliczne głosy liczono po taniości

żyję w kraju, gdzie torturuje się ludzi, a jego mieszkańcy mówią „dobrze im tak”

żyję w kraju, gdzie wspomożenie biednych to starannie wyselekcjonowana jałmużna dla tych, co odpowiednio schludnie proszą

żyję w kraju, gdzie największym grzechem jest bieda i posiadanie opinii; niemile widziana jest także wagina

żyję w kraju, gdzie kisi się zarodki w macicach i dzieci w beczkach. Gdzie w soboty barszcz z ziemniakami zwany zalewajką i chleb z margaryną, a prezesowie fundacji odruchowo kupują ajpady

żyję w kraju, gdzie troska o służbę zdrowia równa się sprzęt z serduszkiem żyję w kraju, gdzie wędka, nie ryba, za mało się starasz, by odrosły ci ręce do trzymania tej wędki, odrosły ci oczy do szukania przynęty, a rybę, wszyscy wiedzą, przepijesz

chyba że jesteś kobietą. Wtedy cichutko usmażysz naleśniki i któregoś dnia nie zakręcisz

gazu.

Uwaga na marginesie: notka mająca na celu typowy spust emocji. Nie chcę zaborów. Nie mam wszystkich internautów za piratów-onanistów (choć nie mam zbyt dobrego mniemania o pobudkach większości protestantów ws ACTA – ale bardziej mnie martwi, czemu akurat to był powód wylegnięcia na ulice, a nie np. rewelacje o Kiejkutach). 

57 uwag do wpisu “czasem chcę zaborów

  1. @odwodnik

    Chodzi o to, że w Polsze, podobnie jak na totalitarnych coraz bardziej Węgrzech jedyne, co było w stanie wyprowadzić znaczącą ilość luda na ulicę były próby ocenzurowania / opodatkowania neta. Nie mówię że ACTA było cool, te wszystkie umowy próbujące ustanowić amerykańskie korporacje ponad prawem w UE wołają o pomstę do nieba, ale przecież przeciętny uczestnik protestów nie poszedł tam dlatego, że opłacany przez korpo arbitraż ma być ważniejszy niż prawo krajowe, tylko dlatego że the pirate bay będzie wolno i trzeba zablokować.

    Pomijając już to, że naprawdę widzę w Polsze wiele problemów o wiele ważniejszych niż prawo autorskie, jakie by ono złe nie było. Na manifestację związkowców trzeba było tłum dowozić, na manifestację o związki partnerskie nie przyszedł zasadniczo nikt (w kategoriach tłumu, pozdrawiam współprotestujących, ale naprawdę, więcej osób spotykam codziennie w autobusie, to nie jest zarzut do was, tylko do tej pustej przestrzeni obok), a na manifestację o dostęp do torrenta tłumy się jakoś same znalazły. Na manifestację o podpalenie budki przed czyjąś ambasadą i instalacji artystycznej też.

    Polubienie

  2. Po pierwsze: określenie”walczyć o prawo do masturbacji pod filmiki z torrentów” jest nadużyciem (żeby nie nazwać dosadniej), bo nikt z tych, co wyszli na ulicę w sprawie ACTA o takie prawo nie walczył. Nie wolno tak mówić. Tak jak nie wolno mówić, że walczący o liberalizację ustawy antyaborcyjnej walczą o prawo do zabijania dzieci. Rozumiesz?

    Po drugie: „widzę w Polsze wiele problemów o wiele ważniejszych niż prawo autorskie” jest również retoryką niedopuszczalną, bo zawsze na końcu okaże się, że najważniejsze są głodujące dzieci. Takim argumentem posługują się właśnie przeciwnicy wprowadzenia związków partnerskich.

    Po trzecie: zastanowiłabym się głębiej, co sprawiło, że ludzie wyszli na ulicę w sprawie ACTA i zamiast ich obrażać i pogardzać nimi, poszukałabym sposobu na dotarcie do tych właśnie ludzi również w innych sprawach wymagających zaangażowania.

    Polubione przez 1 osoba

  3. Po drugie: „widzę w Polsze wiele problemów o wiele ważniejszych niż prawo autorskie” jest również retoryką niedopuszczalną

    Ale właśnie chodzi o to, że okazało się, że dla tych, którzy wyszli na ulice w sprawie ACTA, żaden problem nie był ważniejszy.

    poszukałabym sposobu na dotarcie do tych właśnie ludzi również w innych sprawach wymagających zaangażowania

    Wrzucić inne sprawy na torrenty?

    Polubienie

  4. Naprawdę. Bawi mnie zresztą, że masz za bardziej obraźliwy „zarzut” z masturbacji niż zarzut z artyzmu Wardęgi, a jeśli gdziekolwiek była intencjonalna pogarda, to raczej w tym kawałku.

    Generalnie ja walkę o stop ACTA widzę podobnie jak Jiima – ludzie wylegli na ulice ze strachu o torrenty. I tak, nie podoba mi się, że wylegają właśnie z tego powodu. I tak, zastanawiam się, co do nich trafiło, że właśnie wtedy wyszli (tak samo jak zastanawia mnie szturm na PKW).

    Polubienie

  5. szprota: Wardęga nie kreuje się na artystę, więc swoim tekstem niczego mu nie odebrałaś. A wyrażenie, którego się czepiam nie dotyczy „zarzutu z masturbacji” tylko „walki o prawo do masturbacji przy torretach”. Tak napisałaś. A nie o to walczyli ludzie, którzy wyszli na ulice w sprawie ACTA. I nie ma znaczenia to, jak Ty to widzisz. Korwin też określenie „homoś” widzi jako pieszczotliwe.

    Polubione przez 1 osoba

  6. @odwodnik

    Na wstępie, jako anarchistyczne, zdziadziałe zboczone bydle po czterdziestce źle znoszę, gdy ktoś mi mówi, co mi wolno a co nie, nie mając oparcia w prawie, tudzież oficjalnych regulaminach. Poza tym to nie ja nazwałom tych ludzi „walczącymi o prawo do masturbacji”. Sądząc z formy notki (kiepsko czytelny gif napisany jakimś fontem od którego umierają we mnie resztki miłośniczki typografii) zgaduję, że nie napisała też tego właścicielka bloga, a jedynie lajkuje.

    Ja nie lajkuję, ja wyjaśniam.

    I owszem, jestem na trzeciej linii frontu jeśli chodzi o prawa autorskie, prawo do dozwolonego użytku, zwalczanie absurdów patentowych (pierwsze dwie zajęte są przez ludzi, którzy niestety mają więcej czasu na te rzeczy i są mniej cyniczne). Nie uważam, że próby narzucenia przez amerykańskie korpa poj* systemu który zalągł się w USiech, w którym pomimo zakazu patentowania algorytmów (mało kto pamięta, że taki zakaz istnieje) korpo mają tony patentów na algorytmy a ochronę praw autorskich przedłuża się tylko dlatego że Walt Disney Company nie życzy sobie przejścia pewnej myszy do domeny publicznej. Nie chcę też cenzury internetsów, a także ZAIKSu pobierającego tantiemy od moich grafomańskich opowiadań które wrzucę do sieci na licencji CC (bo „może zmienię zdanie”).

    A co do ważniejszych i mniej ważnych problemów, to nie zrozumieliśmy się. Mnie, podobnie jak prawdopodobnie autora wyżej zamieszczonego tekstu (zgaduję) nie irytuje to, że ktoś zajmuje się tematem ACTA, TIPP, ZAIKSu czy cokolwiek, bo przecież wszystkie te Lipszyce i inne takie mogłyby raczej zająć się zbieraniem pieniędzy na głodujące dzieci jak chce im się bawić w społeczników. Nie o to chodzi. Problem w „marszu przeciwko ACTA” był taki, że ostrożnie szacując, ponad połowa nie wiedziała o tym co to jest trybunał arbitrażowy, ile wynosi okres ochrony praw autorskich w USA i co w tym ACTA jest, wystarczyło nośne hasełko, że będą nam cenzurować internetsy (rzeczywiście, sugestie co do owej cenzury też tam były). Węgrów nie ruszyły numery Orbana i jego ekipy dopóki nie postanowili opodatkować internetsów. I tak, o jest smutne, że dopiero to wkurzyło ludzi. Chińczyków z Hong Kongu wkurzyło, że władze przyślą im w teczce z Pekinu a nie tak się umawiali. Nas wkurzyła wyższa opłata za łącza i problemy z podpięciem się do ulubionego serwisu torrentowego (który i tak mogą zablokować z innego powodu). To jest smutne.

    Smutne jest też to, że jedyni ludzie, którzy mają dość chęci by się zebrać i walczyć o to w co wierzą, to ludzie z którymi jest mi tak nie po drodze, że nawet wolałobym podpisywać ACTA w imieniu Polski niż przyłączyć się do nich.

    Polubione przez 1 osoba

  7. jiima:
    Przecież nie napisałam „nie wolno tak mówić” w znaczeniu „nie masz prawa – art. ..par..pkt..”. Rozwinęłam, dlaczego uważam, że nie wolno.
    Ja z kolei źle znoszę wszelkie formy stygmatyzacji i rozmaite łatwe podziały na „mych i onych”. Mam nadzieję, że muszę tłumaczyć dlaczego, na blogu, który wielokrotnie stygmatyzację punktował.
    Nawet jeśli „ponad połowa nie wiedziała …” to jeszcze nie powód, żeby gardzić wszystkimi przyklejając im brzydką łatę piratów – onanistów.
    Co do reszty, to się zgadzam i owszem to jest smutne i naprawdę uważam, że należałoby to socjologicznie „rozebrać” i dojść przyczyn.

    Kiedyś jakiś polityk powiedział, że użytkownicy internetu tylko piją piwo i oglądają porno. Nie mam złudzeń, że statystycznie miał dużo racji , ale czy to znaczy, że do tego sprowadza się internet? Ktoś nazwał niemal dwumilionową rzeszę emigrantów – nieudacznikami, ktoś inny kobiety z dziećmi – roszczeniowymi wózkarami, przezywamy się i nic z tego nie wynika.

    Byłam pewna, że wpis jest szproty. Nic nie wskazywało na to, że nie.

    Polubienie

  8. wracając do masturbacji pod torrenty – ok, I get your point. Zostawiam, bo nie lubię udawać, że lalala, nic się nie stało, wewżyciu nie mam żadnych uprzedzeń; każde z nas jakieś ma, po to jest dyskusja w komentarzach, by je wyłapywać.

    Polubienie

  9. „(choć nie mam zbyt dobrego mniemania o pobudkach większości protestantów ws ACTA – ale bardziej mnie martwi, czemu akurat to był powód wylegnięcia na ulice, a nie np. rewelacje o Kiejkutach).”

    To chyba dobrze, że ludzie nie życzą sobie żeby politycy myśleli, że będą mogli stopniowo pozbawiać ludzi tego co zostało wypracowane na tym polu. Dostęp do pewnych zasobów Internetu pozwala zmniejszać nierówności społeczne, np. jeśli chodzi o kulturę i sztukę. Różnie można uważać, szczególnie jeśli spojrzeć z punktu widzenia twórców, ale jednak faktem jest, że jakby nie Internet wiele osób byłoby o wiele uboższych pod tym względem. Ludzi nie na wszystko stać, ale jak mają możliwość kombinowania w Internecie, to potrzeba rozrywki jest zaspokojona i przy marnych zarobkach, dzieciaki, których rodziców nie stać na wiele też na tym korzystają. Kiedyś mówiło się, że ludzie potrzebują chleba i igrzysk. Jeśli mają rozrywkę i nie głodują jest szansa, że będzie spokojnie. Co się dziwić, że ludzie się zbuntowali, kiedy pomyślano o tym żeby zamachnąć się na ich źródło rozrywki.

    Ale poza rozrywką jest coś jeszcze. Internet stał się szczególnie ważny jeśli chodzi o takie kwestie jak wolność słowa, wolność prasy. Niektórzy bardzo by chcieli i tutaj narzucić co będzie pokazane, zdecydować co ludzie będą mieli czytać, a czego nie. Wiadomo, że już różnie to bywa w przypadku telewizji, wydawanych gazet. Bywają pewne zależności, bywają przesadne ograniczenia tego co wolno, czego nie wolno, jest też decydowanie na podstawie tego co się bardziej opłaca, co nie. Przekazanie informacji o torturach, sposób przekazania tej informacji, to ma bardzo dużą wagę, wpływa też na nastroje społeczne. Mimo wszystko trzeba się cieszyć, że wolno pisać o tych torturach. Szczególnie, że wolno w Internecie. Bo to wcale nie jest takie oczywiste, że zawsze będzie wolno. Jakby nie było wolno, jakby zamykano ludziom usta, to dużo więcej byłoby stracone. Są już firmy, które pomagają jeśli chce się odcinać ludzi od pewnych treści, np. takich o prawach człowieka, również takie, które tworzą oprogramowanie specjalnie na takie potrzeby. Nie można bagatelizować pochylania się władz nad Internetem, bo może z tego później płynąć wiele złego.

    Polubienie

  10. „Nie mam wszystkich internautów za piratów-onanistów”
    A ja pozostaję wyrozumiała i dla tych piratów-onanistów. Jeśli to jest trafiona motywacja części osób to co takiego, że dla kogoś taki sposób zaspokojenia seksualnego będzie na tyle ważny, że zacznie protestować? Nie każdy stawia sobie wielkie cele. Dlaczego internauta lubiący oglądać filmy porno, to gorszy internauta niż taki nie onanizujący się? Onanizm ma dalej pozostawać czymś bardzo uwłaczającym, nawet jeśli nie chodzi o grzech? Chyba nie o to chodzi. Jakby zaczęto ograniczać możliwość posiadania i używania wibratorów, to możliwe, że też pojawiłby się protest jakiś ludzi tym przejętych. Reakcja wielu feministek łatwa do przewidzenia, mianowicie mówiono by, że „nie należy kobietom odbierać wibratorów”, że „masturbacja bywa dobra” itp. Internauta oglądający porno chyba nie jest kimś gorszym niż osoba używająca wibratora. Właściwie to cel ten sam, środki inne. :P

    Polubienie

  11. „tego co zostało wypracowane na tym polu”

    Co zostało co? Masz na myśli zupełny bajzel i brak reguł, na którym zarobiły korporacje internetowe i szereg pomniejszych cwaniaczków?

    „Dostęp do pewnych zasobów Internetu pozwala zmniejszać nierówności społeczne, np. jeśli chodzi o kulturę i sztukę.”

    Tak się mówi, ale dalej się okazuje, że chodzi o igrzyska. BTW, jakby do „pewnych zasobów Internetu” zaliczyć twój numer karty kredytowej, to i chleb można z tego mieć.

    Polubienie

  12. Od dawna pojawia się myślenie o pewnej konieczności by dostęp do dóbr kultury był łatwy, szeroki, by pewne treści trafiały do jak największej liczby ludzi. (Zresztą jeśli chodzi o prawo patentowe też czasem się podnosi to, że wstrzymuje ono rozwój, a wynalazca, naukowiec i tak ma gorszą sytuację niż artysta). Żeby to było możliwe musi być przystępność cenowa. Obecnie polskie zarobki nie pozwalają sporej liczbie Polaków na wiele. Polska nie wywiązuje się właściwie nawet z tego, że powinny być stwarzane warunki upowszechniania i równego dostępu do kultury, będącej źródłem tożsamości narodu polskiego, jego trwania i rozwoju. A Konstytucja nakłada taki obowiązek. Coś się dzieje, ale za mało. Odnotowałam, że w Internecie pojawił się Polski Słownik Biograficzny. Fajna sprawa. W ogóle przychylnie podchodzę do internetowych bibliotek. Taki kierunek mi się podoba i mam nadzieję, że będzie w Internecie coraz więcej bibliotek, jak i również wypożyczalni, gdzie za rozsądną cenę można nabyć abonament, czy konkretny film.

    Dobrze jeśli każdy kupuje na ile może. Ale jeśli chodzi o piractwo, to ludzie od dawna kombinowali pod tym względem tyle, że nie w Internecie. Twórcy też przez to tracili. Niekoniecznie rzucali się by kupować nawet jeśli nie korzystali z Internetu. Jak ktoś się zapisuje do biblioteki, pożycza książki od sporego grona znajomych to też można powiedzieć, że nie płaci, bądź nie płaci tyle co osoba kupująca wszystkie książki. Jak się kupuje jedną książkę, a potem sprzedaje kolejnej osobie, ta osoba sprzedaje kolejnej to też można powiedzieć, że jest to strata, bo sprzedana była jedna książka, a nie trzy. Jeśli danej książki nie ma w bibliotece, albo jest, ale nieaktualna wersja, a studentów nie stać na nową, to robią sobie ksero. Tak jest i pytanie czy właściwym jest zakazywanie tego. Biedna osoba i tak ma utrudnione studiowanie, a miałaby pozostać bez książki, bo na nową jej nie stać, a w bibliotece nie ma. Albo książka jest, ale trzeba ją oddać po miesiącu, a miesiąc nie wystarczy komuś żeby się nauczyć. To akurat wydaje mi się niezbyt w porządku. A ataki na takie kserujące z konieczności osoby też są i argumenty są takie same. Wielu się wydaje, że kserują tylko osoby, które mogłyby bez problemu zakupić nową książkę.

    Polubienie

  13. „Co zostało co? Masz na myśli zupełny bajzel i brak reguł, na którym zarobiły korporacje internetowe i szereg pomniejszych cwaniaczków?”

    Miałam na myśli zwyczaje, które się kształtowały, pewne już zwyczajowe postrzeganie czym jest Internet. Nie było wiele narzucone, ale ludzie sami wypracowali takie zachowania, powstało pewne poczucie co można czynić, czego nie można. Ludzie wypracowali taką normę, że Internet ma być w jak największym stopniu wolny. Jak ktoś narusza tę normę i do tego zdecydowanie przesadnie, to jest reakcja.

    Polubienie

  14. żyjesz w kraju, gdzie człowiek od straszenia ludzi psem-pająkiem i macania cycków przechodzącym kobietom jest określany mianem pajaca i internetowego śmieszka

    żyjesz w kraju, gdzie na ulice wychodzą ludzie, by walczyć o prawo do oglądania francuskiej nowej fali i filmów z festiwalu ‚nowe horyzonty’

    żyjęsz w kraju, gdzie torturowało się ludzi, a jeśli jego mieszkańcy mówią „dobrze im tak” to nie z powodu specyfiki tego kraju ale z powodu tego, ze masy są tępe niezależnie od szerokości geograficznej

    Polubienie

  15. „Nie było wiele narzucone, ale ludzie sami wypracowali takie zachowania, powstało pewne poczucie co można czynić, czego nie można.”

    http://en.wikipedia.org/wiki/Standard_%28warez%29 ?

    Ale poważniej, czego nie można czynić? Na przykład doxxingu, włamywania się na konta i publikacji prywatnych zdjęć?

    „Obecnie polskie zarobki nie pozwalają sporej liczbie Polaków na wiele.”

    To może by w sprawie tych zarobków na przykład się jakoś zorganizować? Można powiedzieć, że skoro sytuacja jest zła, to niech sobie chociaż ludzie te seriale pościągają, ale szkoda, że właśnie nie rusza ich nic innego.

    Polubienie

  16. „To może by w sprawie tych zarobków na przykład się jakoś zorganizować?”

    Ale to się działo wiele razy. O wiele więcej razy niż jeśli chodzi o Internet. Był czas kiedy lekarzom się udało wywalczyć lepsze płace, był czas, kiedy protestowały pielęgniarki, był czas, kiedy nauczyciele, był czas, kiedy protestowali górnicy i wiele innych było protestów jeśli chodzi o zarobki, czy też o samo utrzymanie miejsc pracy. Co jakiś czas coś się dzieje. Pamiętam, że nie tak dawno temu rodzice niepełnosprawnych dzieci byli w Sejmie. Walczyli o podwyżkę świadczenia pielęgnacyjnego. Protesty są, tyle, że może ich nie zauważacie, bo nie ma z nich nie wiadomo jakich cudów.

    „Zarobki w Polsce nie sa wcale niskie. Ceny sa wysokie, bo jest za malo konkurencji.”

    Zależy o co chodzi. Jeśli chodzi o kulturę to niekoniecznie w Polsce są to wyższe ceny. Np. widziałam kiedyś takie zestawienie, z którego wynikało, że bilet do opery w wielu zachodnich krajach potrafi kosztować podobnie jak w Polsce. Ale właśnie Polak zwykle zarabia mniej, więc ta sama cena oznacza większe obciążenie. Jak ktoś ma mało to pozostaje mu zaspakajać innego rodzaju potrzeby, a w ramach rozrywki szukać czegoś zamiast, namiastki.

    Ja sobie przypominam w tym miejscu jaki problem poruszył Sienkiewicz w „Janku Muzykancie”. Chłopiec chciał zobaczyć skrzypce, dotknąć ich, pragnął obcować ze sztuką, a został nazwany złodziejem, wymierzono mu karę chłosty i zmarł. Teraz nic tylko karać i karać młodych ludzi lubiących np. kino, ale takich, którzy przez brak funduszy i z powodu niecierpliwości szukają interesującego ich filmu w Internecie zamiast poczekać, aż ich sytuacja finansowa się poprawi, albo zamiast czekać na chwilę, gdy film będzie w telewizji.

    Polubienie

  17. Dobry sposob na pusta lodowke, to kooperatywa ktora prowadzi bistro. Mozna w tym bistro zawiesic jakies obrazki, czasem nawet ustawic mini scenke dla muzyki. A jezeli przyjdzie lewicujacy cyberguru z uniwersytetu, to i utarg bedzie wiekszy ;-)

    Polubienie

  18. Niby dużo słusznych punktów o chorej sytuacji, że trzeba wstydzić się biedy, że w ogóle trzeba być biednym, prosić o charytatywę i słuchać balcerowiczowskiego bredzenia o wędkach, ale zaraz później musi być wstawka o biednych kobietach w kuchniach i nielubianych waginach (co?), rasistowska, wręcz nazistowska pogarda dla polaczków (tak hitlerowcy niższego szczebla kiedyś tu ludzi nazywali, ciekawe czy o np… no jakimś innym narodzie w taki sposób byś pisała), że wszyscy tutaj to tzw. prowincjusze żrący po niedzielnej mszy ohydne zupy (popatrz co np. tacy Amerykanie lub Anglicy jedzą to może się pozbędziesz pełnych kompleksów uprzedzeń co do tzw. typowo polskich nawyków żywieniowych) i obowiązkowo bijący żony.

    Będziemy tu do końca świata wybierać między proamerykańskimi kapitalistami a… proamerykańskimi kapitalistami dopóki ideowa lewica nie odrzuci (z całą bezwzględnością i brutalnością, że tak powiem) tych wszystkich obyczajówkowców, „działaczy gejowskich”, pseudofeministki, genderowczynie i osobników uważających, że lewicowość to plucie na „katoli” i szydzenie z „polaczków”.

    PS. O to, żeby nie było tu tych zaborów (których się żartobliwie domagasz), tylko ta wstrętna Polska to nie walczyli żołnierze wyklęci tylko lewicowcy (warto znać nazwiska takie jak Okrzeja i Waryński, a nie tylko Środa i Biedroń)
    PS2. Nie liczę za bardzo na jakąś dyskusję, raczej na kilka typowo feministycznych wyzwisk (według mnie jest nawet taka kategoria wyzwisk, mógłby ktoś artykuł o tym napisać, opiera się na kilku słowach kluczowych, żartach o narządach i seksizmie czyli na czymś czego podobno nie lubicie), ale może się zaskocze.

    Polubienie

  19. Aa, już przejrzałem resztę wpisów, bo chyba pierwszy raz tu wszedłęm i już wiem jaki to typ bloga:)
    Oczywiście „walczcie” sobie o te swoje sprawy (95% kobiet i mężczyzn to nie obchodzi na szczęście), tylko moglibyście nie poruszać kwestii socjalnych, bo tylko ośmieszacie te tak ważne w balcerowiczowsko-kopaczowo-amerykańskiej Polsce problemy.

    PS. Ktoś kto pisze niby dla żartu Polsza i wszystkie te inne internetowe nibyśmiesznostki i powiedzonka jest głupim i niezabawnym człowiekiem.

    Polubienie

  20. „Żyję w kraju” można by spokojnie zastąpić „żyję w świecie”, bo autorka nie wymieniła niczego w czym Polacy byliby wyjątkowi. Ale notka straciłaby swój jakże ważny czynnik równania Polskości, ze wszystkim co najgorsze.

    Polubienie

  21. szprota , 22/12/2014 at 10:00 am

    Tak myślałem. Trzeba tu „być kimś”, żeby napisać co się myśli o wpisie? Ziomków w internecie szukasz czy to miejsce na komentowanie? Przynajmniej obyło się bez tradycyjnego „obrażania feministycznego”, ale „randomowy” jest. Jaki?

    Polubienie

  22. Och, naprawdę sobie możemy walczyć? Mamy pozwolenie? Chyba się ze szczęścia popłaczę.

    (oraz, jak wygląda lewicowa walka z wąsami na sztandarze to już widzieliśmy, ja chyba podziękuję i postoję, wolę amerykańskich związkowców. co nie znaczy że w słusznej sprawie nie pójdę podemonstrować obok Solidarności)

    Polubienie

  23. @headsonpoles

    Doprawdy, nie walczy się. Ciekawe które to kraje są.

    @szpro

    IP też mi czymś zgrzytała, ale nie pamiętam, chyba jakimś bezkrytycznym potępianiem GMO. Ale jak najbardziej popieram.

    Polubienie

  24. „Pewne rzeczy, jak Wardęga, atak na PKW, Kiejkuty czy pomoc socjalna są jednak dość specyficzne dla Polski.”

    Wardęga? Wydawało mi się, że po prostu dołączył do światowego peletonu głupich filmików w internecie, a nie że wynalazł tą dyscyplinę lub jej przewodzi. Nie znam historii z cyckami, ale cycki+głupi filmik w sieci brzmi znajomo i bardzo „internacjonalnie”.

    PKW. Lokalny smaczek, ale owszem, to była implementacja „taniego państwa” po naszemu.+1

    Kiejkuty? Wyjątkowi w hejcie do Islamu i imigrantów jesteśmy tylko z tego powodu, że mamy bardzo mało jednego i drugiego. Poza tym skąd znasz stosunek Polaków do tego, z forów na wyborczej?

    Pomoc socjalna? Temat został sformułowany tak ogólnie, że ciężko coś powiedzieć. W każdym razie neoliberalizmu nie wynaleźli Polacy.
    No i jeśli chodzi o „niezakręcenie gazu” to samobójstwa częściej popełniają mężczyźni. Powody ekonomiczne są w czołówce.

    Poruszyłaś więcej tematów. W pozostałych jesteśmy jeszcze mniej wyjątkowi.
    Pewnie wystarczyłoby napisać, że neoliberalizm jest głupi, a nasza implementacja w szczególności i podeprzeć to paroma przykładami z lokalnego podwórka, ale wtedy puenta nie wyszłaby taka chwytliwa…

    Polubienie

  25. To fakt, że mężczyźni w Polsce częściej popełniają samobójstwa i podejmują próby. Tak się mówi, że z powodów ekonomicznych, ale akurat to, że najczęściej nie jest pewne. Bardzo często nie można ustalić przyczyny.

    Dane statystyczne z 2013 roku:

    „W 2013 roku odnotowano 8579 zamachów samobójczych, z których 6097 zakończyło się zgonem.

    Z ogólnej liczby dokonanych zamachów samobójczych 7000 przypadków dotyczyło mężczyzn, przy czym z tej liczby zgonami zakończyło się 5193 zamachów.”

    „Ustalone przyczyny zamachów:
    (źródłem jednego zamachu może być więcej niż jedna przyczyna)

    nieporozumienia rodzinne – 999
    choroba psychiczna – 797
    przewlekła choroba – 570
    zawód miłosny – 555
    warunki ekonomiczne – 484
    nagła utrata źródeł utrzymania – 135
    śmierć bliskiej osoby – 138
    problemy szkolne – 27
    trwałe kalectwo – 12
    niepożądana ciąża – 8
    popełnienie przestępstwa, wykroczenia – 48
    inny – 1463

    Nie zawsze można ustalić przyczynę zamachu – tak było w 3663 zdarzeniach.”

    http://statystyka.policja.pl/st/wybrane-statystyki/samobojstwa/100065,Samobojstwa-2013.html

    Polubienie

  26. Gdzieś słyszałam, że filmik z psem pająkiem jest pierwszy na świecie, a dopiero drugi w Polsce. Ale też nie można brać pod uwagę tego ile osób oglądało filmik, bo samo obejrzenie nie jest równe poparciu. Może oznaczać jedynie zaciekawienie, chęć zobaczenia o co chodzi, dlaczego inni oglądają itd.

    „True, przede wszystkim uniknęłabym komentatorów traktujących emowpisik na wkurwie jako pełnoprawną publicystykę.”

    Cóż, tak to jest. Czasem po prostu emocje się kumulują i trzeba. Jak ja byłam zrezygnowana, zdenerwowana, zasmucona to działo się w mojej głowie coś podobnego. Przyszła chwila, że zdarzało mi się zastanawiać nad wyjazdem, zastanawiać się nad historią, też nad zaborami, nad tym czy byłoby lepiej żyć teraz w Niemczech. W końcu pewne ziemie nie musiały należeć do Polski, ludność mogła być zgermanizowana. Myślałam kiedyś, że nigdy nie przyjdą takie myśli, bo jak wcześniej coś podobnego słyszałam nie zgadzałam się. Teraz też nie jest dobrze, ale o dziwo jestem nastawiona bardziej optymistycznie. Może to dlatego, że widzę teraz jakąś małą nadzieję na koniec pewnych partii, a to otwierałoby szansę na powstanie czegoś nowego. Za taką lewicę jaka teraz jest to ja już chętnie bym podziękowała. Coś nowego może nie od razu, ale choćby to miało być po latach to i tak lepiej niż ogólny brak nadziei.

    Polubienie

Dodaj odpowiedź do asdf Anuluj pisanie odpowiedzi