Grzeczna

Grzeczne dziewczynki będą bite przez całe życie.

Dzięki uprzejmości cudemodzyskanegokuzyna Gregolca weszłam w tymczasowe posiadanie Grzecznej duetu  Gro Dahle (tekst) i Sveina Nyhusa (ilustracje). Zgodnie z blurbem na stronie wydawnictwa Ene Due Rabe, książka opowiada o małej Lusi, która była miła, cicha, czyściutka i grzeczna. Kolejne strony, pisane genialnie prostym językiem, w nieco skandującym rytmie (upatruję tu dużej zasługi tłumaczki, Heleny Garczyńskiej), kontrapunktowane szalonymi, pięknymi ilustracjami ukazują jednak, co dzieje się z grzecznymi dziewczynkami.

Nie, Lusi nikt nie bije. Lusia po prostu – znika. Szczęśliwe zakończenie zawdzięczamy tylko temu, że bohaterka wpada w gniew.

Lektura obowiązkowa dla wszystkich dziewczynek w Polsce. Chłopcom też się przyda.

Naszym grzecznym dziewczynkom pomaga bardzo niewiele osób, a przez dlugie lata trenowane do grzeczności były tak, że i na wybuch gniewu  nie ma zbyt wielkiej nadziei. Przez dziewięć miesięcy tkwiły w ścianie jak Lusia, czekając, aż dorośli zauważą ich nieobecność.

Tyle bowiem czekaliśmy na decyzję rządu w sprawie podpisania konwencji o zwalczaniu przemocy. Opór w środowiskach konserwatywnych budziło zwłaszcza stwierdzenie, że przemoc ma płeć, a sprawcami przemocy domowej i gwałtów są w 95% mężczyźni. Zgodnie jednakże z dyrektywą o minimalnych standardach dla ofiar przestępstw (Dyrektywa 2012/29/EU) ofiary przemocy ze względu na płeć – głównie kobiety, ale też osoby transseksualne – są wymienione w grupie szczególnie narażonej na ryzyko bycia ofiarą przestępstw. Wystarczy zdjąć z oczu klapki, a z głowy wyjąć przekonanie, że zła Unia chce zamachnąć się na świętą katolicką heteronormatywną rodzinę, by pojąć, że dyrektywa podyktowana jest czymś więcej niż widzimisię.

unijny żandarm szuka heteryków do dania im w pysk

Potwierdzają to zresztą liczby cytowane przez Sergia w jego notce.

Świętość i integralność rodziny, tak spędzająca sen z powiek produktom gowinopochodnym, zostanie naruszona przez zapis w swoim zamierzeniu mający chronić ofiary przemocy. Zgodnie ze znowelizowaną ustawą, sprawca przemocy domowej będzie bowiem zobowiązany do opuszczenia mieszkania – dzięki czemu jego ofiary wreszcie będą mogły spać odrobinę spokojniej. Jestem zdania, że to dobra alternatywa dla trwania w dysfunkcyjnym układzie rodzinnym, codziennym lęku i maskowaniu siniaków makijażem.

Niestety, jestem daleka od entuzjazmu. Widzę, że rząd decydując się na podpisanie konwencji wykonał doskonale pozorny gest. Po pierwsze, ratyfikacja może odwlec się w czasie. Dla przykładu, konwencja ONZ o prawach niepełnosprawnych czekała 5 lat na ratyfikację. Jest wysoce prawdopodobne, że nie dojdzie do niej zatem za bieżącej kadencji. Może po prostu musi jeszcze kilka Katarzyn Figur uciec z domu, a kolejnych 150 kobiet cicho skonać pod butem czy pięścią kochającego męża, by ktoś się opamiętał?

Po drugie zaś, dodano zupełnie zbędne oświadczenie, że Polska będzie stosować konwencję zgodnie z zasadami i przepisami konstytucji (przepisy konstytucji stoją ponad prawem międzynarodowym). Jest to w mojej opinii sygnał, że odmawia się przyjęcia informacji o strukturalnym i powszechnym charakterze przemocy wobec kobiet. Przeciwdziałanie jej będzie się zatem odbywać z pominięciem kwestii genderowych, czyli w sposób wyłącznie doraźny, bez odrobiny niezbędnej refleksji nad rolami, jakie rozpisuje płciom społeczeństwo.

Tymczasem przecież przekonanie o różnicach między płciami na poziomie emocjonalnym i behawioralnym jest powszechne, wzmacniane zresztą przez durne neuroseksistowskie dziełka o mężczyznach z Marsach, a płci z mózgu. Lusie są grzeczne, bo wszyscy chcą, by były grzeczne.

Na szczęście, gdy Lusie wpadną w gniew, potrafią nie tylko same uwolnić się ze ściany, ale także pociągnąć za sobą inne dziewczynki, które także mają dość.

(dobrym początkiem jest zapoznanie się z tymi artykułami)

ilustracje zaczerpnięte z bloga Sveina Nyhusa

25 uwag do wpisu “Grzeczna

  1. ej, ale jak to w końcu jest z tymi „stereotypami na temat płci”, które mają być główną przyczyną przemocy w stosunku do kobiet: jeśli kobiety wcale nie są słabsze, mniej zdecydowane i mniej agresywne niż faceci, to na jaki chuj wprowadzać jakieś specjalnie przepisy chroniące je przed mężczyznami? Albo-albo, albo są tą słabszą płcią, i trzeba je specjalnie chronić, albo wcale nie są i mówienie o „słabszej płci” to obrzydliwy seksizm.
    I co z przemocą kobiet w stosunku do mężczyzn?? Podobno w Szwecji co czwarty sprawca przemocy domowej to kobieta.
    I o co, tak dokładnie, chodzi wam z tymi stereotypami promowanymi przez kulturę, pomijając podręczniki szkolne itd. Gdzie macie te jednorodoną kulturę, która przemocą wtłacza wszystkim ludziom do głów, że faceci są tylko silni i agresywni, a kobiety tylko bierne i delikatne? Co dziewuchami, które w młodości oglądały Xenę wojowniczą księżniczkę i słuchały Chylińskiej? I skąd to przekonanie, że młode kobiety są obecnie „bierne”? Proponuję przejść się pod jakieś gimnazjum.

    Polubienie

  2. Mam kontakt z ludźmi z gimnazjum. Nie różnią się od tych trzynastolatków, których znałam jako ich rówieśnica.

    Co do Szwecji: mówimy o Polsce i o przemocy w Polsce.

    A stereotypy są takie, że ten męski, agresywny wzorzec jest dominujący. Że aby dochodzić swoich praw, nie myśli się o ochronie słabszych, lecz stawia na siłę. Kobieta postrzegana jako silna musi grać na sposób narzucony przez męską kulturę; walczyć, zamiast negocjować, konfrontować zamiast moderować konflikty.

    No i – rozróżniajmy to, co jest, od tego, co ma być. Kobiety – teraz, w Polsce – mają mniej praw, są słabsze w wielu aspektach (rynek pracy, wynagrodzenia, prawa reprodukcyjne, wreszcie: opieka wiktymologiczna). I to trzeba zmienić, Natomiast biologicznie oczywiście mają taki sam potencjał jak mężczyźni – są tylko, statystycznie, słabsze fizycznie.

    Polubienie

  3. oj, chyba nie…
    Skąd wniosek, że wzorzec agresywnej męskości jest dominujący?? I skąd przekonanie, że „kultura”, cokolwiek przez nią rozumieć, naprawdę ma aż tak duży wpływ na tożsamość poszczególnego ludzia? Mam młodszego brata, wychowywaliśmy się w tym samym domu, w tej samej miejscowości, itd. Ja jestem raczej spokojny, a on wdaje się w bójki dla sportu i już przed osiemnastką miał dwa wyroki sądowe. Jak dla mnie to to jest po prostu różnica temperamentu: żadna „kultura” nie zrobi ze spokojnego faceta agresora, ani na odwrót.
    Poza tym, przecież chodzi wam o zmianę „wzorca męskości’ bo bez tego dalej będzie przemoc…albo baby są słabsze, i muszą grzecznie prosić facetów żeby się sami dobrowolnie zeunuszyli, albo nie są słabsze.
    I, oczywiście, z tymi „stereotypowymi rolami płciowymi” to wcale nie jest tak, że tylko kultura, i że kulturę można sobie dowolnie kształtować.Faceci są z natury bardziej predysponowani do roli tej silniejszej płci: niby możesz sobie pomyśleć świat, w którym to kobiety golą sobie głowy na łyso, robią tautaże i biją ludzi na ulicach, a faceci są ofiarami przemocy, ale w praktyce taki świat jest niemożliwy. Kobiety są za to predysponowane przez naturę do roli istot bardziej delikatnych itd, bo są mniejsze, bardziej kruche, mają małe, delikatne rączki i cienkie głosiki itd.
    Opowiem wam historię z mojego życia: kiedyś zachciało się nam z byłą dziewczyną „zamiany ról” w łóżku, tj. że ona bierze mnie, a nie ja ją..spróbowaliśmy tylko raz i nie chcieliśmy powtarzać, bo oboje czuliśmy się głupi. Niestety, ale przyczyna była natury fizycznej: ja mam 179 wzrostu,cztery pięć w bicepsie i ważę 84 kilogramy, a ona miała jakieś 155 wzrostu i ważyła, na oko, ze 40 kg. Jak chciała, żebyśmy zmienili pozycję, to musiała mnie prosić, żebym się ruszył, a jak próbowała być bardziej „brutalna”, to zbierało mi się na śmiech.
    Przykre, ale prawdziwe. Natura nie tak to zaplanowała.

    Polubienie

  4. @Cantona: Szwecja i statystyki przemocy domowej.

    Ale jak już ssiesz palucha, to chociaż sprawdź gdzieś jakieś, lajk, statystyki, raporty policyjne/urzędowe, a nie z takimi tezami z okrężnicy.

    varsågod, här (strony 84-90)

    Kliknij, aby uzyskać dostęp LE0201_2012A01_BR_X10BR1201ENG.pdf

    TL;DR: 12% wszystkich przemocy domowych spowodowanych przez kobiety w stosunku do domowników w wieku 16-79 (z czego 5pkt% przeciwko mężczyznom); przy 89% ataków mężczyzn (z czego 58pkt% ofiar to kobiety). proporcja, lajk, 1:9. Gdzie to Twoje 1:4?

    Polubienie

  5. Statystyki są, jakie są. Jeżeli są mężczyźni, którzy cierpią z powodu przemocy – ze strony kobiet – to powinni o tym mówić. Ale zgodnie ze stereotypem, mężczyzna nie przyzna się, że „kobieta go bije”. Z moich obserwacji wynika, że dziewczynki są wychowywane do pełnienia pewnej roli. Z moich obserwacji wynika, że mężczyźni źle się czują w związku, gdy kobieta zarabia więcej. Świadomie piszę o „własnych obserwacjach”, ale one są zgodne z często przytaczanymi statystykami lub sondami.

    Polubienie

  6. „Tymczasem przecież przekonanie o różnicach między płciami na poziomie emocjonalnym i behawioralnym jest powszechne”
    To nie ma różnic? Te wszystkie testy na inteligencję emocjonalną, badania poziomu hormonów w miesiącu and the last but not least statystyki sprawców wypadków samochodowych to pic na wodę?

    Polubienie

  7. Cantona, w największym skrócie:
    – tak, kobiety są słabsze fizycznie
    – tak, dlatego potrzebują dodatkowej ochrony
    Nie dlatego, że państwo ma traktować w sposób specjalny kobiety, tylko dlatego, że państwo ma traktować w sposób specjalny słabszych fizycznie. Oraz tych, którzy używają przemocy. Tak, żeby w dzisiejszych czasach siła fizyczna nie była, na tyle na ile to możliwe, narzędziem władzy i dominacji – niezależnie od płci (ale z mocną korelacją, bo fakty są faktami).

    Polubienie

  8. Dla mnie i tak na wieku wieków Cthulhu pozostanie zagadką dlaczego, w społeczeństwach rządzonych przez religie Abrahamiczne (lub generalnie większość religii antycznych), laczy się przekonanie o racjonalności i odpowiedzialności mężczyzny, z nakładaniem dysproporcjonalnych restrykcji na kobietę. Jeżeli to mężczyzna jest tym rozsądnym i jezeli posiada bezbłędny kompas moralny w postaci religii, to czemu kobiety mniej musza bać się gwałtu i przemocy wkrajach zdominowanych przez sekularyzm i ateizm? Prawowierny muzułmanin/katolik nie zwróci przecież oka na skąpo odziana niewiastę, gdyż ryzykowąłby wtedy życie wieczne. Ale coz, jest to część tego samego dysonansu, jaki trapi wszelkie tradycyjne sytemy wiedzy, z jednej strony wzniosłe słowa i niemożliwe kompetencje, a w praktyce prostactwo i barbarzyństwo.

    Co się zaś tyczy przemocy wobec mezczyzn ze strony kobiet. Jako mężczyzna sądzę, ze w interesie takich mężczyzn jest właśnie feminizm. Byc może wyższe odsetki przemocy wobec mężczyzn ze strony kobiet biora się z mneijszych oporów wynikajacych z kultury. W społeczeństwie „patriarchalnym” (nie lubię tego słowa, ale lepsze nie przychodzi mi do głowy), męzczyzna, który padlby ofiara przemocy domowej nie mogłby liczyc na zadne wsparcie, wręcz przeciwnie. No i nie zapominajmy, ze przemoc wobec kobiet łączy się też z przemocą rodzinną, ilu chłopców zostało skrzywdzonych na całe życie przez ojców, ktorzy nie potrafili okazać żadnego uczucia, a wychowanie zastępowali tresowaniem, w myśl zasady „facet nie płaczę” albo „dostaniesz po dupie to ci się odechce”?
    Nie pisze tego wszytskie, zeby przekreślić horro jaki przechodzą kobiety-ofiar przemocy, chciałe tylko pokazać, wbrew tym wszyskim gowinoidom, że problem nie jest feministyczną fanaberią i tak naprawde wykracza poza kwestię kobiet, a dotyczy dysfunkcji całej naszej kultury. Przemoc wobec kobiet, przemoc domowoa, bullying (na który tez przez wiele lat nikt w Polsce nie zwracał uwagi, bo to rpzeciez normalne, ze chłopcy się napierdalają, a dziewczynki przeciw sobie knują) To są naczynia połaczone, społeczenstwa, w których zwalczana jest przemoc wobec słabszych lub wykluczonych (kobiet, dzieci, biednych), rozwijają bardziej racjonalne normy i sposoby działania.

    Przepraszam za TL;DR, ale takie refleksji siedziały mi na wątrobie od jakiegoś czasu.:)

    Polubienie

  9. „Byc może wyższe odsetki przemocy wobec mężczyzn ze strony kobiet biora się z mneijszych oporów wynikajacych z kultury. ”
    Miało być:
    Byc może wyższe odsetki przemocy wobec mężczyzn ze strony kobiet w Szwecji biorą się z mniejszych oporów wynikajacych z kultury.

    Najwyraźniej mam jakąś dysklawiaturię.:)

    Polubienie

  10. @ Rustygcr
    W „Polityce” pisali ostatnio, że 25% i ciągle rośnie, ale nie może się pomylili. Nie wiem, więc nie będę się kłócił, ale nawet jeśli to jest 1/9 a nie 1/4, to w przeliczeniu na przypadki przemocy i tak wychodzi, że ileś tam tysięcy mężczyzn i dzieci jest ofiarami przemocy ze strony kobiet. Gdyby wziąź problem dżenderowo, to trzebaby się zastanowić, jaki „wzorzecz kobiecości” jest za to odpowiedzialny, bo przecież każdy szanujący się lewak wie dobrze, że całe zło leży w złych stukturach, które kształtują ludzi, a takie czynniki, jak podłość, zawiść, frustracja, okrucieństwo i tym podobne nie istnieją, a nawet jeśli istnieją, to w praktyce nie mają żadnego znaczenia.
    @ aNa
    Główną przyczyną tego, że mężczyzna nie lubi, kiedy kobieta zarabia więcej od niego, jest to, że wtedy kobieta najczęściej gardzi swoim facetem, albo jawnie, albo potajemnie. Kobiety w ogóle gardzą słabymi facetami(możecie sobie przeczytać na przykład wywiad z Dodą w ostatnim czy tam przezdostatnim „Przekroju”). Gdyby chciało mi się psychoanalizować tych „męskich feministów” od białych wstążek, to może, może wyszłoby że ta ich niechęć do tradycyjnych samców to w jakiejś mierze sposób odreagowania tej pogardy, która spotyka ich ze strony sporej części kobiet, ale której nie mogą odreagować tak po prostu i na właściwym obiekcie, bo wcześniej przeorali sobie łby poprawnością polityczną i feministycznymi teoriami.
    Większości ludzi nikt nie „wychowuje”, zwłaszcza w dzisiejszych czasach, a całkowita równość to mrzonka:pewne rzeczy są bardziej dla kobiet, a pewne bardziej mężczyzn, zawsze tak będzie i żadna lewacka inżynieria społeczna tego nie zmieni.

    Polubienie

  11. Mała errata:
    „Byc może wyższe odsetki przemocy wobec mężczyzn ze strony kobiet biora się z mneijszych oporów wynikajacych z kultury.”
    Zdanie dotyczy, rzecz jasna, Szwecji.:)

    Polubienie

  12. @Lektura obowiązkowa dla wszystkich dziewczynek w Polsce. Chłopcom też się przyda

    Chłopcom może nawet bardziej (nie czytałem, wnioskuję treść książki po notce). O ile większość grzecznych dziewczynek znajdzie sobie miejsce w społeczeństwie, nawet cieplutkie i milutkie miejsce, to ugrzeczniony chłopiec a potem mężczyzna ma przerąbane. Będzie postrzegany jako miękki i niezaradny, jeśli nie gorzej.
    Co podaję pod rozwagę feministycznym matkom i ojcom. Strasznie łatwo pomylić wychowanie nieprzemocowego mężczyzny z wychowaniem grzecznego chłopca.

    Polubienie

  13. @amatil
    „cieplutkie i milutkie miejsce”
    Jakie miejsce?

    „ugrzeczniony chłopiec a potem mężczyzna ma przerąbane”
    Ma przerąbane bo…? Nie wiem skąd ten mit, że mężczyzna ma być macho, bo z tego co widzę, to dzisiaj takich jest już bardzo mało, a już szczególnie nie w środowisku w którym ja przebywam.

    Polubienie

  14. @amatil
    Szczerze mówiąc, to zupełnie nie tak. Osoba stłamszona zawsze będzie miała przechlapane w mniejszym lub większym stopniu, zależy na jakie środowisko trafi, tu zgadzam się całkowicie. Stłamszony facet będzie miał równie źle jak kobieta… hmm, może nie do końca, zależy znów na kogo trafi, ale mniejsze szanse że środowisko dowie się o tym, że można mu bezkarnie na łeb włazić, niż kobiecie. Ale jak już się dowie, to rzeczywiście różnice są kosmetyczne.
    Problem w tym, że stłamszonych facetów jest zdecydowanie mniej i najczęściej za ich stłamszeniem kryje się jakaś niefajna historia, jak niepełnosprawność, nieciekawe rodzinne sekrety, czy cokolwiek. Dziewczynki tłamsi się ot tak, dla zasady, bo grzeczne dziewczynki widać, a nie słychać. Grzeczni chłopcy natomiast jak wiadomo nie istnieją i tak ma być.
    Oczywiście, nie można przegiąć w drugą stronę, co też się zdarza gdy asertywność pomyli się z chamstwem i agresją. Można być grzecznym, miłym i nie dać sobie wejść na głowę.

    Polubienie

  15. @julia „jakie miejsce”

    Jest tak popsychologiczna książka, że grzeczne dziewczynki nie awansują. Gucio prawda, grzeczni chłopcy też nie awansują. Ale grzecznej, nieawansującej dziewczynce nikt nie robi z tego powodu wyrzutów, nie daje się jej odczuć, że jest jakoś wybrakowana.

    @Jiima „Problem w tym, że stłamszonych facetów jest zdecydowanie mnie…j”
    Zdecydowanie gołosłowne stwierdzenie. Skąd wiadomo, że mniej, i o ile?

    „… i najczęściej za ich stłamszeniem kryje się jakaś niefajna historia,”
    albo zwyczajne „oddaj zabawkę, bo trzeba się dzielić”, „mądry głupiemu ustępuje”, „dzieci i ryby głosu nie mają”.

    „Grzeczni chłopcy natomiast jak wiadomo nie istnieją”
    nawet dla grzecznych dziewczynek. Nie są seksi po prostu, nie przyjadą na motorze odziani w kurtkę z ćwiekami.

    Po co ja to piszę. Pewnie po to, żeby zwrócić uwagę, że kaleczenie przez ugrzecznianie dotyczyło wyłącznie dzieci płci żeńskiej. Może nawet trochę częściej żeńskiej, może jest to zależność statystycznie istotna, ale wątpię, aby była mocna.

    Polubienie

  16. @amatil
    „Ale grzecznej, nieawansującej dziewczynce nikt nie robi z tego powodu wyrzutów, nie daje się jej odczuć, że jest jakoś wybrakowana.”
    Tylko dlatego, że ona ma wmówione, że to bardzo dobrze, że tak się dzieje i że taki jest naturalny porządek świata. Grzeczny chłopiec przynajmniej wie, że powinien się „odgrzecznić”…

    „Nie są seksi po prostu, nie przyjadą na motorze odziani w kurtkę z ćwiekami.”
    Nie są bo im się to wmawia?

    „Pewnie po to, żeby zwrócić uwagę, że kaleczenie przez ugrzecznianie dotyczyło wyłącznie dzieci płci żeńskiej.”
    Nie dotyczy tylko, ale post dotyczył szerszego kontekstu – właśnie tego, że gdy taki jest chłopiec, to wszyscy widzą, że to stan nieprawidłowy, w przeciwieństwie do dziewczynek, gdzei uważa się, że one po prsotu takie są z natury.

    Polubienie

  17. @amatil
    Wiesz, twoje wywody przypominają trochę dyskusje z grupy #przesladowaniefacetow. Z mojej psiej perspektywy (ty też nie podajesz żadnych statystyk, więc to moje anecdata vs twoje) nie zauważyłom by „grzeczni” faceci byli jakoś specjalnie prześladowani, ot, po prostu zajmują inne nisze. Dobra, dostają w d… w gimnazjum, na szczęście zniknęła póki co inna patologia pt. służba wojskowa. Ale z „grzecznych” których spotkałom większość ma swoje rodziny, pracę i awansuje choć może nie tak szybko jak ich „przebojowi” koledzy, może jakiś napakowany osiłek uważa ich za „cioty” ale wątpię, by oni czy ich znajomi się taką opinią przejmowali.
    Oczywiście, ile ludzi, tyle historii. Różnica jest natomiast taka, że historie „grzecznych chłopców którzy mają przesrane za to i tylko za to że są grzeczni” to historie. Analogiczne historie dziewczynek to pewna prawidłowość.

    Polubienie

  18. Po pierwsze, ratyfikacja może odwlec się w czasie. Dla przykładu, konwencja ONZ o prawach niepełnosprawnych czekała 5 lat na ratyfikację.

    Przy okazji proponuję przypomnieć sobie, jakie to złowrogie macki Cywilizacji Śmierci wychynęły z w/w Konwencji i jakie obwarowania kraj Polakapapierza musiał zastosować, by dać im odpór. W kontekście całej notki niezwykle symptomatyczne.

    Polubienie

  19. „Po drugie zaś, dodano zupełnie zbędne oświadczenie, że Polska będzie stosować konwencję zgodnie z zasadami i przepisami konstytucji (przepisy konstytucji stoją ponad prawem międzynarodowym).”

    Prawo Unii Europejskiej nie jest tak naprawdę prawem międzynarodowym, bo Unia nie jest organizacją międzynarodową. Jest organizacją ponadnarodową, więc stanowi tak naprawdę prawo „ponadnarodowe”. A czy prawo to jest ponad Konstytucją czy też nie to wielki dylemat wśród prawników. Konstytucjonaliści się spinają i mówią, że oczywiście Konstytucja wyżej, ci od europejskiego natomiast twierdzą, że niby tak, ale tylko technicznie – bo po pierwsze na podstawie Konstytucji zostały oddane Unii niektóre kompetencje, a po drugie, teoretycznie można z Unii wystąpić. Tak naprawdę jednak w wypadku kolizji porządku unijnego i polskiego wygrywa unijny i nie ma tu dłuższej gadki raczej. Zapis, który podałaś to takie pierdu pierdu jak w wypadku Karty Praw Podstawowych.

    Polubienie

  20. Ja tradycyjnie rozszerzę kontekst. Pasywna kobieta-mimoza w cieniu samca to nie żaden odwieczny socjobiologicznie legitymizowany dogmat. W dużej mierze to efekt wiktoriańsko-protestanckiej kultury, zresztą też zrelatywizowanej do klasy średniej. To jest wzorzec kulturowy „promieniujący” na inne warstwy, kultury, ładnie to widać poprzez postac pani Draper w „Mad Men’ach”. Może przynudzam, ale w Afryce Zachodniej (subsaharyjskiej) dość można napotkać przykłady kobiecej aktywności, różne wersje „silnej kobiecości”. Klasycznym przykładem są „strajki seksualne”, na przykład ten w Togo: http://www.youtube.com/watch?v=RvzwciRLZmU&feature=player_detailpage#t=248s, przy okazji #mamotymnotkę http://fronetyczny.wordpress.com/2011/06/13/silne-kobiety-niekoniecznie-w-willi-i-z-lustrem/

    Polubienie

  21. @Cantona
    W podobny sposob moge powiedziec, ze kiedy facet zarabia wiecej, to najczesciej gardzi swoja kobieta. Oba twierdzenia sa nieco ciezkie do udowodnienia bez pozadnych statystyk, ale sensowne wydaje mi sie stwierdzenie, ze nikt nie lubi byc zalezny finansowo od osoby, z ktora jest w zwiazku. Ze duza dysproporcja materialna wywoluje frustracje. Czy czulbys sie dobrze, majac wspolne gospodarstwo domowe z bratem, ktory zarabia trzy razy wiecej od Ciebie?
    Piszesz ‚Kobiety w ogóle gardzą słabymi facetami’ – bardzo generalizujace. Moga byc kobiety, gardzace np slabymi fizycznie facetami, tak jak sa faceci gardzacy nieatrakcyjnymi kobietami, tak jak sa ludzie bogaci gardzacy biednymi, biali gardzacy czarnymi i zdrowi gardzacy chorymi. Czy powinnismy sie na to godzic i przyjmowac za naturalne?
    Czy sklonnosc do pogardy ma plec?

    „pewne rzeczy są bardziej dla kobiet, a pewne bardziej mężczyzn” – poza ogranicznikami natury czysto fizjologicznej, i kobiety i mezczyzni to LUDZIE. Majacy odmienne mozliwosci, preferencje, talenty. Sa rzeczy bardziej dla wzrokowcow i bardziej dla sluchowcow, bardziej dla zwinnych lub mniej zwinnych, bardziej dla majacych wyobraznie przestrzenna lub sluch muzyczny.
    Nikt nie probuje jednak wprowadzic narzucania danej roli np genialnego baletmistrza od razu po urodzeniu dziecka, bo moze sie okazac ze dziecko to nie ma za grosz wyczucia rytmu i proporcji ciala pozwalajacych na wykonywanie takiego zawodu. Podobnie dziecko wciskane w forme wrazliwego, pokornego, spokojnego i delikatnego moze byc pelne energii i ambicji. I moze nawet agresji.

    Wychowuja nas ludzie wkolo, jezyk, oczekiwania, zakazy i nakazy, reguly i prawo, a nawet prasa. Ciebie w jakims ulamku wychowala ‚Polityka’ i Doda – przekazujac Ci przekonanie, ze kobiety jako ogol gardza „slabym”.

    Polubienie

  22. jeziu, dziecko, ale ja przecież nie powiedziałem, że gardzenie słabymi facetami to jakaś stała dyspozycja każdego bez wyjątku kobiecego umysłu, tylko że kobiety na ogół gardzą słabymi facetami.
    Skąd to wiem? Z własnego doświadczenia oraz obserwacji. Widzę jak, na przykład, koleżanki naśmiewają się ze swoich byłych/obecnych facetów. Oczywiście, to nie jest żaden dowód, który przesądza kwestię, tylko uogólnienie moich spostrzezeń, ale chyba jednak coś jest na rzeczy, co nie? Wystarczy się rozejrzeć dookoła. Myślę, że tak naprawdę to nawet dla feministek ideałem jest taki facet, co to jest wrażliwy, partnerski itd, ale ma różne samcze narowy i jak trzeba, to potrafi przyjebać.
    A co do zarabiania: widzę to u siebie w rodzinie. Ciotka prowadzi biuro doradctwa rolniczego, a wuj jest nauczycielem wf. Ona nim pomiata, na każdym kroku robi mu uwagi, czasem jej pomagałem w tym biurze jako coś w rodzaju stażysty, i kiedy wujek przychodził, żeby ją odebrać czy coś, a ona akurat miała klienta(najczęściej jakiegoś wielohektarowego rolnika, który przyjeżdżał jakimś astonem martinem czy coś), to robiła uwagi o „prawdziwych mężczyznach”, „przedsiębiorczych mężczyznach”, itd.
    To tylko jeden przypadek, ale statystyki są takie, że chyba 80% kobiet nie chce mieć faceta, który zarabia mniej, niż one, a żeby go utrzymywać to już w ogóle. W drugą stronę to już tak nie działa. Ja, gdybym miał odpowiednio dużo kasy, to nie miałbym nic przeciwko, żeby moja kobita leżała tyłkiem do góry i robila tylko to, na co ma ochoty. Na pewno nie gardziłbym nią i nie uważał, że nie jest godna miana kobiety.

    Polubienie

skomciaj mię