rewolucja odwołana z powodu zimnego czerwca

Dużo bardziej niż Frondzia i prawicowa publicystyka dla beki irytuje mnie to, co dzieje się tuż obok – w mainstreamowych mediach, w serwisach społecznościowych, podczas rozmów przy wodopoju. Bowiem wobec Terlika i jego kliki można chwilami mieć nadzieję, że sobie siedzą w swoim rezerwacie i fapaniem mając obrzękłe prawice marzą o powrocie wojen i krucjat. Ale na rzeczywistość tuż obok nie ma adblocka; choćbym nie wiem, jak lawirowała, prędzej czy później dostaję w łeb mizoginią, rasizmem lub homofobią, a nader często mieszanką powyższych. I chociaż tak jak pisał Michio w słynnej notce o bkś, bardzo często wystarczy poskrobać, powiedzieć: hej, to ja jestem przedstawicielką grupy, z której żartujesz, by okazało się, że te uprzedzenia są naskórkowe i biorą się ze zwykłego, zrozumiałego lęku przed obcością – przecież jednak nie zawsze jest czas na skrobanie, zwłaszcza gdy gazety i telewizja mówią „tak, tak, macie się czego bać”.

Dlatego ostatnio piszę rzadzej, mam taki moment wewnętrznej migracji, sięgam oczywiście po prasę, ale tylko po to, by przekonać się, że daje się czytać wyłącznie Przekrój. W Przekroju bardzo polecam artykuł Sergia o Gowinie, przemocy i kobietach; zabrakło mi wprawdzie w nim dojaśnienia zjawiska eskalowania przemocy, ale to możecie sobie przeczytać u mnie.

No więc co do takiego Gowina na przykład, mnie w ogóle dziwi, że toczy się jakaś debata, że ktoś uznał jego zatrzeżenia za coś więcej niż rojenia wyssane spod nieświeżego napleta, że pojawiają się w wykonaniu np. p. Kozłowskiej-Rajewicz jakieś ugodowe „się chyba nie zrozumieliśmy”; no chyba nie, bo pan Gowin ma za daleko do łba, by pojąć trzy podstawowe rzeczy:

– w sytuacji przemocy naszym psim obowiązkiem jest chronić jej ofiarę, bo nic tak nie robi dobrze na rodzinę jak szczęśliwi rodzice

– czytanie do poduszki gównianych czytadeł w stylu płci mózgu jest szkodliwe i potem się myśli, że dziewczynki muszą lale, a chłopcy samochodziki: ile razy przy półce z zabawkami słyszeliście nie od dzieci, a od rodziców „zostaw to, to jest dziewczyńska zabawka/ tym się bawią chłopcy”? (ja nie dalej jak parę dni temu, kiedy kupowałam sobie lego minifigures na dzień dziecka); to tak nie działa, panie Gowin; dziewczyna musi miesiączkować, a chłopiec ejakulować, a nawet i ta różnica jest dość opcjonalna

– Jedynym skutkiem uprawomocnionej obecności rodzin jednopłciowych będą łatwiejsze odwiedziny na wywiadówkach i w szpitalach. Bowiem już teraz wiele lesbijek i wielu gejów wychowuje dzieci.

Let me put it in #160 (nic tak nie robi na styl jak sformatowanie się do 160 znaków, poleca się serdecznie wielbicielom przydługich statusików na fejsie i notek powyżej 1000 słów):

Zadaniowy podział płci jest kulturowy. Przemoc ma męską pięść. Geje i lesbijki w 2012 roku w Polsce mają dzieci.

To wszystko konwencja może poprawić. Plus, być może, za parę lat, umożliwi łatwiejsze wyjście z szafy paru osobom (może nawet termin „wyjść z szafy” będzie tylko uroczo staroświecki?), bez obwiniania się o życie niezgodne z czymś tam, chyba naturą.

Natura, srsly, to szalenie ciekawe, jak się sięga po porządki naturalne, gdy to wygodne, choćby nawet nie miały nic wspólnego z naturą na sawannie (na której nie uświadczylibyśmy wszakże rodzin 2+1, lecz raczej ludzkich stad, w których dzieci wychowują się razem, ojej). Poproś o naturę, jak złamiesz nogę, cwaniaczku; nie zapomnij odmówić znieczulenia i gipsu, a także, jeśli cię pokroją, szczepienia przeciw żółtaczce.

Doprawdy, ja rozumiem, że Gowina ignorować się nie da, ale traktować poważnie? A precz do Frondy, miziać się z Terlikowskim, a nie wpuszczać do mediów, bo dzieci patrzą i myślą, że tak można.

(o tym, jakim cudem się wydaje takich oszołomów jak Pilipiuk czy Lewandowski, święcie przekonanych o istnieniu homoseksualnego lobby deprawującego ich dzieci, nawet nie chcę myśleć; mam nadzieję, że jeśli są gdzieś tłumaczeni, to lądują na półkach z powieścią satyryczną, zaraz obok tej z literaturą klozetową)

O, albo posłanka Pomaska, no to ci afera, że nie siedziała zamknięta w domu z dzieciakiem, jak powinna! To są właśnie narracje, które pojawiają się w mejnstrimie: wprost już nie bardzo wypada napisać, że miejsce baby jest przy dziecku, to się napisze, że, no, hmmm, TO TAKIE WAŻNE DLA DZIECKA, żeby mama była przez cały czas (bo jak je tatuś nakarmi, dziecku w główce nagra się jakieś traumatyczne złe i się skrzywi na cały życiorys; może zostanie gejem nawet); i okazuj tu człowieku statystyki, że niemowlęciu zasadniczo wszystko jedno, kto obsługuje, skoro nawet ogarnięci i liberalni obyczajowo ludzie zasłaniają oczy, bo im się w ramionach taki niemowlak inaczej uśmiechał. Pewnie pionowo, bezzębnie i prosto w pieluchę.

No i sami widzicie: jak tylko zaczynam się skupiać na tym, co się dzieje wokół mnie, popadam w taki właśnie gniew. To niezdrowo, a ja ostatnio trochę chorowałam i muszę o siebie dbać.

Dlatego na koniec notki puszczę Wam śliczną piosenkę, która za mną cały dzień dziś chodzi. W gram.pl  jakiś kretyn dziwny człowiek odwołał epokę cyberpunka, ale przecież to nie jedyna piosenka z motywem zakochanego robota, jaką znam; a niewiele rzeczy tak dobrze oddaje zeitgeist jak popowe piosenki (no: może jeszcze graffiti).

26 uwag do wpisu “rewolucja odwołana z powodu zimnego czerwca

  1. Piękny hejt. Oraz, jaka szkoda, że nie pojawił się jakieś osiem godzin temu! Miałbym idealne paliwo do flejma IRL w pracy (teh drama: kierowca TIR – a zaprotestował stanowczo przed wyjazdem do, uwaga, Austrii. Jego argument? „Boję się, że zgwałcą mnie geje!”. Dodam, że kolo jest postury ^radkowiecki ego a nawet nieco z twarzy jakby bardziej tough & rough, ale ostatnio wyciąga każdy argument z dupy, byleby pokłócić się ze spedytorami. Pretekst dostarczył powodu do dyskusji, ale za szybko zdechła, bo inne kretyństwa wypełzły na pierwszy plan, a że czysto techniczne, to zdominowały.) Niemniej, jutro możliwy jest powrót do tematu, zatem.

    Polubienie

  2. @vauban
    „wyciąga każdy argument z dupy, byleby pokłócić się ze spedytorami”

    Doskonałym kontrargumentem na „nie chcę jechać” jest podwyżka. Byłby skuteczniejszy od „austriaccy geje nie gwałcą tirowców”.

    Polubienie

  3. Hej, przecież z Pomaską problem jest zupełnie inny. Ona (zapewnie co najmniej częściowo nieświadomie) kreuje się na wzorzec, model referencyjny, pracującej matki.

    I teraz zapierdalaj na kasie w Tesco z dwutygodniowym dzieckiem przy piersi, skoro posłanka może.

    Polubienie

  4. Korekta obywatelska: „przekonanych o istnieniu HOMOSEKSUALNEGO lobby” jak sądzę.

    Co do noci, bardzo słusznie hejterzysz. Niestety, przesuwanie ściany mejnstrimu sprawia, że ultraprawicowy wariat z ZCHN, Niesiołowski, bez zmiany poglądów ani na jotę w ciągu kilkunastu lat znalazł się z grubsza w centrum. (Warto sobie przypomnieć, że do spółki z Markiem Jurkiem i bodaj Łopuszańskim stanowili w najtisach trójcę totalnych prawicowych obłąkańców, teraz Niesiołowski mówi o obyczajówce, aborcji, sprawach społecznych dokładnie to samo, ale jakże umiarkowanie brzmi).
    Więc tak, mejnstrim się daje zawłaszczać prawicy obyczajowej, która na niczym innym się tak nie zna, jak na regulowaniu wszystkim majtek. W jakiś sposób zgodziliśmy (my, ludzie stąd) się na to, najpierw traktując najgłośniejszych nadzworców pobłażliwie, jak marginalnych wariatów, a teraz uginając się pod dyktatem Moralnej Większości Wierzących z Wrażliwymi Uczuciami (które to uczucia są nadzwyczaj tkliwe w kwestii tego, czy sąsiad może się opodatkować z chłopaklem, dużo mniej na to, czy sąsiad nie tłucze swojego katolickiego potomka/katolickiej żony do nieprzytomności).

    Polubienie

  5. Co do notki, to nie mam już pewności co jest mejnstrimem. To bardziej tabloidy niż GW, bardziej Gość Niedzielny za którym Przekrój znajduje się daleko daleko w tyle.

    Co do Terlika to stoi mniej więcej tam gdzie Rydzyk, którego popiera przytłaczająca większość episkopatu, a więc KK – najpotężniejsza organizacja w naszym kraju. Tu ładny obrazek jak politycy się płaszczą przed nimi: http://wyborcza.pl/1,76842,11854363,Wyciekl_list_nuncjusza_w_Polsce_do_Watykanu_ws__o_.html

    Czy traktować Gowina poważnie, czy wyśmiewać, to bardzo dobre pytanie. Moim zdaniem te dwie strategie powinny funkcjonować równolegle obok siebie.

    Polubienie

  6. Oczywiście nie pytałbym, gdyby moja nieznajomość wyników takich badań była wynikiem lenistwa albo ignorancji. Niestety nigdy nie udało mi się na takie wyniki trafić. Ale moja wątpliwość jest bardziej zasadnicza: jak jakiekolwiek badania mogą pokazać, że _wszystkie_ różnice w tej kwestii są kulturowe. No bo jeżeli stwierdzenie że “zadaniowy podział płci jest kulturowy” oznacza, że część zadań jest przypisywanych płciom na skutek uwarunkowań kulturowych, to rzecz jasna, jest ono prawdziwe.

    Polubienie

  7. „No bo jeżeli stwierdzenie że “zadaniowy podział płci jest kulturowy” oznacza, że część zadań jest przypisywanych płciom na skutek uwarunkowań kulturowych, to rzecz jasna, jest ono prawdziwe”

    No o tym właśnie mówię.
    Tzn szczerze powiem, że w tej chwili nie chce mi się szukać – dla mnie to taki elementarz, który kiedyś tam wciągnęłam, jest u mnie w głowie i mnie wystarcza. Ale nie mówię o niczym innym niż o powtarzających się narracjach, że ten a ten obszar (jak, nie wiem, programowanie) to męska domena, a ten a ten (jak, nie wiem, pedagogika) to damska.

    Polubienie

  8. Już rozumiem. Nie ulega mojej wątpliwości, że część (prawdopodobnie duża) różnic w rolach jest uwarunkowana kulturowo. Spotkałem się jednak ze stanowiskiem, że wszystkie specyficzne płciowo role/preferencje/zachowania są wyznaczane przez kulturę.

    Polubienie

  9. Dam coś lepszego od badania, czyli metaanalizę. Metaanaliza to analiza analiz, czyli sprawdzenie tego, jak solidne badania potwierdzają jaką hipotezę (świetne popularne wyjasnienie tego pojęcia u Bena Goldacre’a, zresztą lektury obowiązkowej w #ttdkn-oldschool). To, o co pyta Tomasz, nazywa się fachowo GSH – „gender similarities hypothesis”. Są badania potwierdzające, są przeczące (między innymi anecdata o ki-bucach, na którą chętnie powołują się buce bez ki). Metaanaliza to sprawdzenie metodologii; wtedy anecdata o kibucach obnaża swoją słabą wartość, bo to właśnie bardziej zbiór luźnych anegdot niż konkretne dane.

    Metaanaliza pokazuje, że ogólnie więcej świadczy za GSH niż przeciw. To nie przeczy temu, że są jakieś tam różnice, ale ktoś, nie pamiętam niestety kto, zabawnie to podsumował – „różnice są tak słabo mierzalne, że tu nie chodzi o mężczyzn z Marsa i kobiety z Wenus, raczej o mężczyzn z Dakoty Północnej i kobiety z Dakoty Południowej”.

    http://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/16173891

    Polubienie

  10. Szproto, zechciałabyś odnieść się do tego artykułu? (nie spamuję i nie jestem przedstawicielem myśli libertarianizmu – po prostu natknęłam się na ten artykuł i byłam ciekawa, jak odniosłabyś się do poglądów w nim zawartych. Wbrew pozorom, nie jest to niszowy bełkot i takie postrzeganie wolności słowa zyskuje coraz więcej zwolenników wraz z rosnącą popularnością libertarianizmu w Polsce). http://wolnemedia.net/prawo/homocenzura/

    Polubienie

  11. @instar
    „takie postrzeganie wolności słowa zyskuje coraz więcej zwolenników wraz z rosnącą popularnością libertarianizmu w Polsce”

    No ale co to za libertarianizm, jeśli kolesiowcy akceptują zakazy znieważania związane z „przynależność narodową, etniczną, rasową, wyznaniową lub bezwyznaniową”, protestują tylko przeciwko dopisaniu do tej listy jeszcze jednej pozycji.

    Polubienie

  12. Wbrew pozorom, nie jest to niszowy bełkot i takie postrzeganie wolności słowa zyskuje coraz więcej zwolenników wraz z rosnącą popularnością libertarianizmu w Polsce

    No ja to bym wszystko regulowala, nie.

    A poważniej, jest dla mnie oczywistym, że wolność słowa kończy się tam, gdzie zaczyna się artykulacja uprzedzeń etnicznych, związanych z kolorem skóry czy płcią. Liberalniej podeszłabym do kwestii wyznaniowych.

    Polubienie

  13. Jak to, akceptują? Przecież Mazurkiewicz pisze wprost, że wszystkie te zakazy powinny zostać zniesione. Jeśli ktoś, kto podaje się za libertarianina, akceptuje którykolwiek z nich, mija się z założeniami libertarianizmu.

    Polubienie

  14. @instar
    „Jak to, akceptują? Przecież Mazurkiewicz pisze wprost, że wszystkie te zakazy powinny zostać zniesione. ”

    W którym miejscu? Nie widzę tam postulatu całkowitej likwidacji „zakazu obrażania”, za to strasznie długie rozważania o tym, jak straszne będzie dopisanie do kategorii obrazy jeszcze jednej pozycji. Jeśli jest prawdziwym libertarianinem, powinien protestować przeciwko samej instytucji zniewagi ściganej prawem karnym, a nie spierać się o poszczególne pozycje na liście zakazanych spososbów obrażania.

    Polubienie

skomciaj mię